Blog ma ambicje upowszechnienia szeroko pojętej sfery obyczajowości Słowiańskiej a więc zdrowych podstaw życia rodzinnego a co za tym idzie zdrowia całego naszego społeczeństwa w nadchodzącej już nowej kosmicznej erze Wilka (Welesa).
środa, 20 lipca 2016
43 komentarze:
"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.
Ależ Pan zaspokaja moje małe pragnienia niepomiernie. Kiedy tylko mam ochotę o czymś bardzo konkretnym poczytać, czy zobaczyć dyskusje na dany temat, który pasuje wedle mej opinii do tematyki tego forum, wchodzę i jest! Czeka spokojnie. Nawet kiedy szukam paru oczywistych słów na konkretny temat jedynie w roli inspiracji, wiem kiedy i gdzie znajdę te słowa. Zaś kiedy po długiej przerwie robię ser, od razu pisze Pan wiadomości o jedzeniu świeżego sera. Kiedy napawam się promieniami słonecznego dnia, maluję i myślę o temacie piękna, wieczorem znajduję coś na ten temat na blogu...
OdpowiedzUsuńJak to więc jest? Kto realizuje czyje myśli? Kto inspiruje kogo?
Najwyraźniej mamy jakąś łączność- może we śnie poza ciałem umawiamy się na takie "komunikaty"?
UsuńPodobne zdarzenia już mnie nie dziwią i mam tak z kilkoma bliskimi osobami- na przykład z matką, nachodzi mnie myśl, żeby do niej zadzwonić- podchodzę do telefonu a on zaczyna dzwonić. Na wyswietlaczu mama.W drugą stronę też to działa- ja wykrecam numer a ona wstaje, żeby .....
Odnośnie sera- zmieniają się właśnie energie kosmiczne ( zodiaki) i jak nożem odciął kończy mi się "pociąg" do tego twarogu. Mam problem bo w lodówce nowe 4 gomółki kupione z rozpędu a mnie zwyczajnie zatyka. Było- minęło. Organizm coś potrzebował- miałem kiedyś furę rozmaitych ksiąg z medycyny wschodniej a tam był na przykład kalendarz roczny w którym miesiącu jaki narzad ma największą aktywność i kiedy dostarczac mu tego co akurat potrzeba do jego regeneracji. Na przykład fasola w lutym jeśli dobrze pamiętam bo wtedy regenerują sie nerki (kształt podpowiada sporo).
Pozostaje nam zagadka kim jest Pani dla mnie Lilianno, że taka łączność nam tutaj się manifestuje? :) Może siostrą z poprzedniego wcielenia? A może mamy wspólne duchy opiekuńcze? (na jedno chyba wychodzi).
"Kto inspiruje kogo?"
Ten "przekładaniec" był nieraz widoczny w naszych wspólnych (bardzo ciekawych dla mnie i twórczych) rozmowach kobieco- męskich. To trochę tak jakby granie na fortepianie - lewa ręka i prawa a razem piękny utwór. Męskość i żeńskość odzywa się rezonując ze sobą jakoś tak przesunięte to wszystko o oktawę albo dwie. Inspirujemy się wzajemnie - każde dla swoich działań i wyzwań- taki energetyczny ping pong jak w dobrym małzeństwie. Krąży sobie energia po leżącej ósemce (znak nieskończoności) i nabiera mocy.
Ciekawa uwaga odnośnie Zodiaku. Czyżby mokry, matczyny, płodny, księżycowy znak Raka niósł ze sobą pociąg do twarogu, daru krowy-matki? Ciekawe.
UsuńTe analogie organów i miesięcy, o których wspominasz, związane są bezpośrednio z Zodiakiem i są obecne w ludowej medycynie.
Dodam tu jeszcze uwagę, że Zodiak z jakiego korzystamy, ukazuje zmieniające się jakości przede wszystkim z perspektywy Ziemi, nie jak by się wydawało - jedynie z perspektywy kosmosu. Zodiak jest więc po prostu kalendarzem. Słonecznym Kołowrotem. Dlatego między innymi tysiące lat temu przestał się zgadzać z tym, co ukazuje niebo - konstelacje niebieskie, a znaki zodiaku przestały być tożsame. Zmieniające się jakości-analogie Zodiaku są więc jakościami koła roku. Dlatego Słońce, które zagościło właśnie w swym królestwie - w znaku Lwa, najcieplejszym miesiącu roku, reprezentuje analogię do ustalonego ognia - w naszym kalendarzu reprezentowanego jako słonecznego ptaka, żarptaka, feniksa, mimo że obecnie dzięki precesji przebywa ono na niebie między konstelacją Raka a Bliźniąt.
Kto wie, być może dotyk owej Lwiej-Słonecznej odwagi zainspirował mnie, by wreszcie zamieścić tu komentarz? Korzystając z okazji, witam wszystkich bywalców.
P.S. To, że się znamy z innych odcinków jest dla mnie dość oczywiste. Jeśli oczywiście nie pomyliłam Pana, ani to co pamiętam nie jest wymysłem mojej wybujałej wyobraźni. Podejrzewam, że wielu ludzi na tym forum siebie znało już wcześniej, nawet jeśli tego nie pamiętają.
Tak - proszę Pani ;)
UsuńMocny wykład - ja na tycvh precesjach się nie znam, jak dotąd nie za bardzo do życia było mi potrzebne.
Naprawdę nie przydało się? W takim razie dobrze, że napominasz, bo jeśli mi pozwolić, mogę na ten temat mnóswo pisać. W naszych stronach taki sposób spojrzenia na rzeczywistość jest swoistym filarem. Z niego nawet wynika dokładnie taka specyfika roli kobiety w społeczności i wiele, wiele innych, opisywanych tu rzeczy. U nas praktykuje się znaną powszechnie zasadę: "to co na górze, to na dole, zaś to co na dole, to na górze" i w ten sposób rozumie się i współgra z astrologicznymi jakościami danego okresu.
UsuńW skrócie:
• Zodiak = Kalendarz Słoneczny
• precesja = ruch osi ziemi na skutek wpływów Słońca i Księżyca dokładnie taki, jak zmienia swe nachylenie wirujący bączek
• 1 pełen obrót precesji = Wielki Krąg Wedyjski trwający 26 000 lat, obejmujący ery złotą, srebrną, miedzianą i żelazną
Lyanna Stark napisała:
Usuń"Naprawdę nie przydało się?"
To nie tak, że się nie przydało- nie było dotąd potrzebne. Nie każdy musi znać budowę silnika samochodowego aby skutecznie korzystać z samochodu.
Rzecz w tym, że w tym ogromie wiedzy o otaczającej nas rzeczywistosci tkwi pewne niebezpieczeństwo "ugrzęźnięcia". Być może ja od urodzenia (coraz bardziej zdaję sobie z tego sprawę- przytaczałem kiedyś opowieść z mojego życia podczas egzaminu pisemnego w pewnej szkole) widzę nieco więcej- "wyżej". Podoba mi się wyobrażenie Lewszunowa (rozmowa z chłopakiem z północy) dzwonnicy o kilku piętrach. Na niskich piętrach (królestwo miedzi) potrzebne są rozmaite "mapy"- instrukcje czyli: "za 5 kroków skręć w lewo, potem 300 metrów prosto a potem łuk w prawo" itd. Na rozmaitych uczelniach wtłacza się studentom wzory i inne narzędzia do postępowania. Gdy sie nie ma jeszcze umiejętności "ogarniania" szerszego kontekstu zdarzeń to te narzędzia oczywiscie są przydatne.
Ja jestem taki Głupi jasio co to się budzi rano i spogląda za okno obserwując "wynik" kolejnego obrotu Ziemi wokół własnej osi- mam konkretne, realne zadanie do wykonania w danych okolicznościach i niekoniecznie muszę wiedzieć że takie a nie inne okoliczności są wynikiem precesji. taka wiedza jest dla mnie balastem- reodzajem nieuzywanego narzędzia.
Dziś ("kupiłem" sobie tę prawdę chyba od Osho) ludzie zamiast ognia postawili na ołtarzu życia hubkę i krzesiwo i oddają cześć tym narzędziom zamiast cieszyć się ciepłem i wszelakimi atrybutami ognia.
Idziesz przez życie jak głupi Jaś, bezwiednie, radośnie podążając za intuicją. Jest to sposób w wielu aspektach wspaniały. Jeśli Ci służy, to cudownie. Sama natomiast urodziłam się zbyt ciekawskim stworzeniem, któremu przyjemność sprawia badanie, poznawanie, wiedza jak coś działa i umiejętność użycia jej. Dlatego uwielbiam zarówno słuchać, jak i opowiadać o swoich pasjach i odkryciach, co wyżej uczyniłam. Dla mnie przynajmniej to jest piękne. Oczywiście nie zamierzam się narzucać i nie będę się dzielić wiedzą "na siłę", kiedy ktoś nie jest nią zaciekawiony.
UsuńTak więc oczywiście, nie trzeba znać budowy silnika, by jechać samochodem, ale budowa silnika też potrafi być fascynująca oraz daje umięjętności storzenia własnego silnika, nawet takiego, jakiego nikt jeszcze nie stworzył. Tak samo wiedza o istocie ognia nie musi sprawić, że przestaniemy cieszyć się jego ciepłem, zaś umiejętność krzesania go za pomocą hubki, może to znacznie ułatwić. :)
Hmm. Stwierdziłeś, że widzisz "wyżej", stąd nie potrzebujesz wiedzy. Urodziłam się w rodzinie, której członkowie mają zdolności jasnowidzenia i zapewniam, że nic się z nimi nie stało ani od wszelkiego rodzaju nauki, ani nawet od badania natury ich samych. Wręcz przeciwnie, im częściej są używane i badane, im więcej uwagi się im poświęca, tym bardziej wrażliwe się stają.
UsuńZresztą przez owe umiejętności w naszej rodzinie wiedza przekazywana jest w bardzo specyficzny sposób. Na przykład nauka o ziołolecznictwie nie polega na zapamiętywaniu, które gatunki roślin co leczą. Polega na nawiązaniu kontaktu z rośliną i poznaniu jej jakości, w tym jakości "prądów" jakimi promieniuje (ależ niezgrabny opis mi się nasunął). W ten sposób, bez jakiegokolwiek zaglądania do podręcznika zielarstwa po prostu wiesz, na jakie choroby pomoże dana roślina, wiesz, czy jest dobra dla organizmu, czy trująca, wiesz nawet które rośliny są w stanie rosnąć w swoim towarzystwie, które zaś nie itp.
Podobnie jeśli chodzi o astrologię. Uczyliśmy się jej na podobnej zasadzie, wychodząc na dwór, obserwując przyrodę, nawiązując kontakt z bogami-gwiazdami i ich żywymi jakościami. Mówiono nam natomiast o metodach pracy i możliwościach wykorzystania tej wiedzy, co oczywiście eksplorowaliśmy. Pamiętam też z poprzednich odcinków wiele archaicznych metod pracowania z gwiazdami, które dziś byłyby niebezpieczne i zupełnie niepotrzebne człowiekowi. Dla mnie tego rodzaju wiedza jest równie ciekawa, jak wiedza o precesji wyniesiona ze szkoły.
Hmm. A może to taka kobieca specyfika? Może kobiety muszą się znać na wielu sprawach, by mężczyzna mógł bezpiecznie pobyć głupim Jasiem? W końcu kobieta musi mieć wiedzę jak gotować, by jej rodzina nie była głodna, jak utrzymać ją zdrową i bezpieczną, by żadne niedostatki nie mogły jej dosięgnąć. Musi wiedzieć jak najlepiej wesprzeć dzieci w ich życiach, by przypadkiem nie stać im na drodze. Jak kompletnie zawrócić w głowie mężczyźnie, z którym chce tworzyć wspólne życie. Ogólnie musi wiedzieć wiele, wiele rzeczy, by nie doszło do katastrofy i końca świata. ;)
"Może kobiety muszą się znać na wielu sprawach, by mężczyzna mógł bezpiecznie pobyć głupim Jasiem?"
UsuńUśmiałem się serdecznie - dzięki Lilianno :)
Ludzie materii patrząc na iwana Duraka (Głupiego Jasia) widzą właśnie to co napisałaś. Cały ten blog jest właśnie o tym Lilianno- o tych róznicach widzenia świata przez obie płci. Końcówka Twojego listu świadczy, że masz "nieodrobione lekcje" ;) czyli nieprzyswojonych kilku tutejszych artykułów (wpisów). Pierwszy odnośnik jaki mi przychodzi do głowy to całkiem niedawny temat "poziomy rozwoju" czy jakoś tak. Sprawdź poziom piąty. Zresztą bajka jaką wiele razy linkowałem wszaystko wyjaśnia- dwie części są:
https://www.youtube.com/watch?v=-_RqyMcEAJI
https://www.youtube.com/watch?v=5N6BYW1Rbfc
Zobacz jak reagują na jego zachowanie bracia - wziął "piataka" i zadowlony. Ale to właśnie Głupi Jasio pojmuje królewnę za żonę- to jego ona na koniec wybiera.
Nie - w Słowiańskim świecie jest tak, że to mężczyzna jest tym "kołkiem w ziemi" a Kobieta może być Kobietą - natchnieniem i ze spokojem ulatywać ponad teraźniejszość swoją intuicją. Mówiliśmy o tym bardzo dużo.
No a co do wiedzy (precesja itp. mechanizmy) to oczywiście ideałem do którego wszyscy dążymy jest aby (wezmę mój przykład samochodu- z zamiłowania jestem mechanikiem) każdy "kierowca" znał działanie swojego pojazdu i był maksymalnie niezalezny, żeby sam umiał naprawiać swoje ciało (pojazd dla duszy) itp.
Poznawanie roślin o jakim mówisz jest stanem normalnym dla ludzi związanych z naturą- sławny zakonnik zielarz Klimuszko tak właśnie leczył ludzi- podobno wychodził na łąkę z jakąś myślą a potrzebne rośliny mu się w jakiś szczególny sposób "świeciły".
No wiesz. Gdybym nie miała nieodrobionych lekcji, prawdopodobnie by mnie tu nie było. ;)
UsuńCieszę się, że rozbawił Cię mój mały żarcik na końcu. Taki przynajmniej był mój zamiar. :) Zastanawiałam się, czy w ogóle przebrniesz przez me zawiłe pisaniny, by do niego dotrwać.
U nas się mówi, że kobieta jest jak jasna gwiazda, która świeci nieustannie w swej cudowności, zaś wszyscy chcą zanurzyć się w jej świetle. Jest jednak bierna w swej mocy, dlatego wybiera mężczyznę, którego oświetli swoimi promieniami, by pobudzić jego aktywną, twórczą moc. Dlatego każdy mężczyzna spogląda na nią, chcąc zanurzyć się w jej rozkosznych promieniach.
Mężczyzna również jest niczym gwiazda, ale jego światło nie jest tak oślepiające, mieni się z różną mocą w różnych porach. Z utęsknieniem spogląda na kobietę, gdyż ona daje mu moc, by tworzyć.
Pięknej, rozgwieżdżonej nocy. :)
"Mężczyzna również jest niczym gwiazda, ale jego światło nie jest tak oślepiające, mieni się z różną mocą w różnych porach. Z utęsknieniem spogląda na kobietę, gdyż ona daje mu moc, by tworzyć."
UsuńOczywiście, że tak - z Kobiecej mocy utkana jest wszelaka materia tego świata. Męskość jest tutaj tylko gościem/ideą. Przychodzimy na ten świat przez Was i dzięki Wam. Wiele razy powtarzałem (mam wiele porównań ale to bardzo lubię) że przykładem jest choćby dąb. Malutki żołędź zawiera "program". Ziemia zgadza się by sie zakorzenił i wystrzelił w niebo- Ziemia nieustannie go żywi i podtrzymuje. Jego majestat to niewidzialne (jak słusznie piszesz- bierne) działanie Ziemi. Gdyby korzenie nie miały się w co wczepić dab i cała jego potęga ległaby w gruzach. Gdyby nie miał≥ pożywienia i wody, którą dostarcza mu Ziemia to by usechł. Ziemia (kobiecość) pozwala aby dąb wykonywał swój "program"- aby miał takie a nie inne liście -nie wtrąca się w to. Na samym poczatku pośród wielu nasion na tym swoim miejscu "ciała" wybrała właśniue dąb a nie inny gatunek. Oj- tu można poemat napisać- poemat życia.
Tak czy siak- oboje od siebie zależą. Bez nasionka Ziemia sama drzewa z siebie nie wyda. Program realizacji (męskość) to sprawa nasienia, które wcześniej DOBROWOLNIE wybrała Kobiecość.
Dziękuję za życzenia - również gwiazd życzę.
Czytam sobie raz jeszcze tę naszą ciekawą rozmowę (tak naprawdę szukam, kto z czytelników polecił mi film "Lepiej być nie może" z Nicolssonem i przewspaniała Helen Hunt).
UsuńNapisałaś powyżej: "Idziesz przez życie jak głupi Jaś, bezwiednie, radośnie podążając za intuicją. "
To nie tak, że "bezwiednie"- jest taka karta z tarota Osho, o której już p[isałem a którą bardzo lubię "niewinność".
http://integra.xtr.pl/teksty/Osho/ZenTarot/sc/20.htm
Opis do obrazka już wiele wyjaśnia. Podążanie za intuicją (bezwiedne) to jest ta niewinność dziecka. Sadzę, że mam już ten etap w dużej mierze za sobą- coś jak przejscie stopnia na drabinie czy na schodach. Ja wiem, że on gdzieś tam za mną istnieje i, że był potrzebny (rodzaj "narzędzia" jak wspominałem) I ZE NADAL BYC MOŻE POTRZEBNY JEŚLI BĘDĘ MUSIAŁ SIĘ COFNĄC NA TEJ DRODZE- w życiu róznie bywa (choć bardzo bym już tego nie chciał- kiedyś "spadłem z życiowych schodów" - jak to pięknie ujął jeden z moich ówczesnych kolegów. Ponowna wspinaczka to duży trud bo sił mniej- aha ! zaraz o coś zapytam! używasz tajemniczego słowa na ..... nazwę wcielenia jak się domyślam. Zaraz poszukam w Twoim liscie tutaj).
Wracając do stopnia czy tez szczebla w drabinie- gdy jesteś na kolejnym (wiem, że wszystko co w tej chwili piszę ktoś może poczytać mi za zarozumialstwo) to nie ma sensu pamiętać szczegółów budowy stopnia, który służyłnam kiedyś- wystarczy świadomość jego istnienia. W razie konieczności wszelakie te niuanse można w szczegółach znów przestudiować i sobie przypomnieć.
Jestem przy tych precesjach itp. Kiedyś na przykład bardzo interesowałem sie numerologią ( z jakichś względów bardziej ją "widziałem" niż astrologię i podział na zodiakalne typy ludzkie), chiromancją ( zainteresowanym polecam prace Sanżerewskiego- ciekawy człowiek, chyba nadal mieszkający w Polsce) i podobnymi systemami "drogowskazów" i podpowiedzi. Jednak obecnie - gdy zorientowałem się, że własną myśla kreujemy w dużej mierze swój los zarzuciłem tego typu poszukiwania wiedzy zupełnie. Tym bardziej, że dostepna powszechnie astrologia żydowska zupełnie nie uwzględnia płci danego człowieka (ich przodkowie byli obupłciowi co do dziś widać bo to wśród nich jest najwięcej homoseksualistów czy innych feministek, to oni dążą do wniesienia "gender" zamiast tradycyjnego podziału ludzi białych).
No w każdym razie ( czas kończyć ten i tak za długi wpis) nie jest to ślepa (bezwiedna) podróż przez życie - tak jak powiedziałem, wiem o istnieniu takich rozm aitych narzędzi jak na przykład astrologia a w niej niuanse precesji potrzebne do szczegółowych wyliczeń ale szkoda mi na nie czasu bo moje zadania obecnie sa inne - używam innego narzędzia.
WAŻNE BY BYC SKUTECZNYM. Zamiast samochodu wygodniej podróżować na latającym dywanie ;)
Lylianna Stark napisała:
Usuń"P.S. To, że się znamy z innych odcinków jest dla mnie dość oczywiste."
Już wcześniej czytając miałem o to zapytać. Odcinkami nazywasz to co określa sie powszechnie "wcielenia"? Informacja ułatwi czytanie Twojego ciekawego przesłania. Z góry dzięki.
1. Doskonale zauważyłeś, że pisząc o "odcinkach" miałam na myśli wcielenia, życia. Wybacz, że nie wyjaśniłam. Jestem świadoma, że do wielu rzeczy używam bardzo specyficznej terminologii. Nie jestem pewna, czy to pasujące określenie, ale w naszych stronach się przyjęło. Jak odcinki powieści, serialu, czy sztuki teatralnej. Każdy z nich jest dziełem samym w sobie, ale razem stanowią całość.
Usuń2. Jeśli odrzucało Cię od astrologii i bardziej podążałeś w stronę numerologii, czy chiromancji to... najprawdopodobniej masz bardzo dobrą intuicję! Wyjaśnię dlaczego. Od kiedy miałam tylko możliwość zagłębić się w dostępne książki astrologiczne oraz artykuły internetowe byłam zaszokowana jak wypaczone i bezużyteczne się one wydawały. Dokładnie to o czym piszesz, wszędzie konstruowano tabelki, wzory, podziały, opisywano planety-malefiki oraz planety-sprzyjające, przedstawiano różne typy ludzkie. Wszystko to jest bardzo powierzchownym i martwym ujęciem astrologii, gdzie nie opiera się na żywym zrozumieniu jakości, ale na wyliczeniu kilku cech tej jakości jako objaśnienia znaczenia i na tym się kończy. W wielu przypadkach prowadzi to do złego zrozumienia owej jakości, stąd często nawet w artykułach doświadczonych astrologów pojawia się pozbawiony sensu bełkot. Natrafiłam oczywiście po długich poszukiwaniach na teksty wspaniałych astrologów, ale niestety nie w polskojęzycznej części internetu. Tak więc nauka astrologii z materiałów z sieci może być bardzo trudna i prowadzić do szybkiego zniechęcenia i wielu wątpliwości dotyczących działania astologii.
Zapewniam, że astrologia jest dużo starsza, niż kultura żydowska, jest dużo starsza niż jakakolwiek znana nam cywilizacja. Jest filarem każdej znanej nam religii, włącznie z religiami pogańskimi. Najstarsze zachowane ludzkie opisy-obrazy z jaskiń sprzed prawie 40000 lat przedstawiają w dużej mierze opisy nieba oraz rytuałów astrologicznych jako już wtedy bardzo rozwinięty system.
Płeć wbrew pozorom - jak zauważyłeś - ma znaczenie w astrologii. Nie mówię tu, że ma znaczenie w rozważaniu astrologicznych wpływów pary osób - mężczyzny i kobiety oraz sposobu ich funkcjonowania w związku, bo to oczywiste, ale ma znaczenie nawet w zwykłym horoskopie urodzeniowym. To bardzo ważne, szczególnie rozważając w horoskopie stosunek osoby do własnej męskości, czy kobiecości.
Dlatego jeśli ktoś chce uczyć się astrologii, warto mu wyjść na dwór, patrzeć na niebo, spojrzeć na gwiazdy i planety jak na żywe istoty o własnej, wyjątkowej specyfice. Nie trzeba używać jasnowidzenia, można pobawić się w skojarzenia i analogie. Dla przykładu zamiast traktować Marsa jedynie jak zły, maleficzny, kapryśny wpływ, można zrozumieć jego naturę wojownika. Gorącego, niecierpliwego, głodnego mocy. Zwartego, gotowego do działania. Jeśli rozumiesz jego naturę, nie potrzebne jest pamiętać 5 czy nawet 10 epitetów określających jego wpływ, bowiem potrafisz ich wymienić tysiące, ponieważ wiesz o czym mówisz.
Zdumiewasz Lyanno. :) Dzięki za wpis.
UsuńOstatnie zdanie: "Jeśli rozumiesz jego naturę, nie potrzebne jest pamiętać 5 czy nawet 10 epitetów określających jego wpływ, bowiem potrafisz ich wymienić tysiące, ponieważ wiesz o czym mówisz. " bardzo mi sie spodobało.
"wiara i czucie silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko".
3. Moim zdaniem - tak jak mówisz - przydałoby się, by ludzie w pierwszej kolejności nauczyli się tego, jak działają. Proste kierowanie myślami to nie wszystko i nie zawsze powoduje oczekiwane skutki. Nawet kiedy tysiące zjednoczonych osób wspólnie medytuje, czy robi rytuał dla pokoju (czy innego "szczytnego" celu), ludzie ci często nie mają pojęcia jak łatwo można użyć energii jaką wytwarzają bez ich wiedzy do czegoś zupełnie innego. I co więcej użyć jej na ich odpowiedzialność. Takie osoby często nieświadomie stają się przyczyną tragedii wielu i ponoszą za to konsekwencje, nie rozumiejąc nawet dlaczego.
UsuńBa! Więcej. Ludzie wydają się nawet nie być świadomi, że podczas imprez zbiorowych, koncertów, konkursów sportowych itd. wytwarzają ogromne, olbrzymie ilości jednolitej jakościowo energii, którą można tak samo łatwo użyć bez ich wiedzy i zgody na ich odpowiedzialność. (Sam pojedynczy człowiek jest ogromnym generatorem energii, można sobie wyobrazić co się dzieje, gdy świat łączy się w emocjach np. kibicowskich).
Wreszcie, ludzie wydają się zupełnie nie mieć wiedzy jak korzystać z egregorów rodowych, czy innych, tworzonych pokoleniami przez całe społeczności potężnych, rwących strumieni energii, nadal istniejących w świadomości ludzkości, choć nie wykorzystywanych. Co ja piszę... podejrzewam, że większość odrzuciłaby nawet możliwość istnienia czegoś takiego, jak świadomość ludzkości. Ludzie służą więc w pewnym sensie jako siła sprawcza dla kogoś, kto wie jak to działa i umie ich użyć. Tak jak w powyższym filmie ukazano, stają się towarem, o którego uwagę walczą wszyscy.
Wbrew pozorom reguły są regułami i by działały nie ma znaczenia, czy czegoś używa się ku "dobru innych" lub nie. Nie jest tak, jak twierdzą niektórzy, że umiejętności znikają, jeśli się ich używa ku "nieprawości". Oczywiście, jeśli ktoś w to wierzy, to będzie miało to dla niego zastosowanie. Sami stawiamy sobie ograniczenia.
Moim zdaniem również po to, by być skutecznym w swym działaniu, warto mieć wiedzę na temat tego, kim jesteśmy oraz jak funkcjonują nasze ciała. Właśnie, by móc w pełni kreować swoje życie i naturalnie rozwijać się.
Cudnownych snów życzę. :)
Czytam i kiwam głową z aprobatą.
UsuńPodobno zdarzenia na Majdanie (Ukraina) z przed paru lat tak sprytnie zmanipulowano, że część tych ludzi - żarliwych patriotów przyczyniła się do wymazania na płaszczyźnie energetycznej ( egregorialnej) państwa Ukraina. Podobno w sferze duchowej Ukrainy już nie ma. Mówi o tym ten film:
https://www.youtube.com/watch?v=IyV1KX7WRjw
Tak więc jak piszesz- wykorzystanie zjednoczonego potencjału energetycznego tysięcy ludzi wbrew ich własnym intencom.
To samo jak piszesz wszelakie "spędy" w rodzaju Woodstock czy też mecze (wszystko "podlewane" piwem). Też ciekawy film na ten temat:
https://www.youtube.com/watch?v=7d0w7OX0mw8
Również dobrych snów!
Tak jak piszesz. Egregor związany ze wspólnotą i państwowością Ukrainy uległ wypaczeniu i wymazaniu. Oczywiście dopóki istnieje flaga Ukrainy, instytucje państwowe, obchodzone są święta państwowe itd. egregor ten jest ładowany. Nie przypomina on jednak egregora wspólnoty, a raczej powiązany jest z odczłowieczeniem, mechanizmami dehumanizacji, zaimpregnowany jest trudnościami, ubóstwem oraz agresją. Wygląda to odrobinę, jakby wymieszać części egregorów komunizmu i faszyzmu. Obawiam się więc, że tożsamość ukraińska zacznie być budowana na tego rodzaju wartościach. Wygląda to bardzo sztucznie i jest bardzo deprymujące dla jednostki. Nie ma wokół tego, tak jak w innych egregorach pastwowych jakichś wyższych emocji, radości i wsparcia. Ukraina wydaje się jakby odczłowieczona.
UsuńNatomiast "pozytywne" jakości widać w regionach Ukrainy, które są w dziwny, niezbyt naturalny sposób przykrywane przez państwowość. Chodzi mi o świadomości wspólnot regionalnych.
Wątpliwe jest, by w tej sytuacji Ukraina stała się jakimkolwiek podmiotem, jako kraj. Prawdopodobne, że się rozpadnie. Jeśli się nie rozpadnie, może stać się miejscem konfliktów i wykrwawiać się.
Kilku jasnowidzów mówiło właśnie to- że nastąpi podział tych terenów między 5 państw, zupełny rozpad obecnego stanu. No cóż - długo na to pracowali.
UsuńPrzepraszam za wtrącenie, Lyanno pięknie napisałaś o nawiązywaniu kontaktu z planetami-również ucząc się kart tarota, znaczenia drzew, wiadomości które niosą nam rośliny czy napotykane zwierzęta kamienie ludzkie twarze mimika słowa - wszystko można w taki sposób widzieć i nauczyć się czytać. Są to jakości energetyczne, które dostały wzorzec materialny a które połączone są ze sobą wzajemnie. Kiedy uczymy się czytać kody świata materialnego widzimy że za wszystkim stoi pewna jakość. Dokładnie tak jak to ujęłaś :-D na tym polega jasnowidzenie :-D Pozdrowienia! Natalia :-D
UsuńI jeszcze muszę dodać, że obraz Twojego awatara jest tak zachwycający, że zapisałam sobie tą grafikę :-D Natalia
Usuń:) ja też. Znalazłem lepszą jakość.
Usuńhttp://www.newsread.in/wp-content/uploads/2016/06/Lyanna-Stark.jpg
Noo ładnie! :)
Niezłe towarzystwo nam sie tu zbiera :)
Wiedźmy jedne :)
Hihihihi :-D i bardzo dzięki za link! :-D Natalia
UsuńWiele razy zastanawiało mnie czym jest Ukraina i kim są Ukraińcy. Bo po części Kozacy, po części Polacy,po części Rosjanie ( na wschodzie),a część to Chazarowie, czyli plemię koczownicze pochodzenia tureckiego, jak twierdzi Wikipedia,które przyjęło judaizm. Czy ktoś mógłby mi tu rozjaśnić ten temat? Pozdrawiam.
UsuńO chazarach masz sporo w filmie Siergieja Strizaka "Gry Bogów" - bodajże seria 7 9cztery akty są ) - tam gdzie wypowiada sie ten brodaty Chiniewicz. Ponadto Daniłow tłumaczony przeze mnie (masz też na moim kanale kilka filmów). Po części sam/a sobie odpowiedziałeś/aś już na pytanie.
UsuńMieszanka tych ludów dała się zdegradować duchowo ( wiele przyczyn- prawo pierwszej nocy czyli psucie genetyki, jedzenie świniny itp.) Dziś - szczególnie na zachodzie większośc tej społeczności zdegradowała sie etycznie do poziomu pasozytów. Mentalnośc podobna do Arabów, - roszczenia, lenistwo i wszelakie inne cechy niezbyt miłe - okrucieństwo. Oni popadli głeboko w materializm. geny się zmieniają (też w filmie Gry Bogów akt 6 znadziesz opowieść dr-a Gariajewa) i genetyka może się polepszać lub niszczyć poprzez działania ideologiczne . katolicyzm (zawsze powtarzam by nie mylić z chrzescijaństwem) na przykład też degraduje do poziomu zwierzecia niewolniczego.
Dzięki za odpowiedź. A jak się sprawy mają jeśli chodzi o Rosjan? Przeciwnicy bratania się Polski z Rosją podnoszą m.in. argument, ze Rosjanie to w dużej mierze mieszanka z plemionami mongolskimi, a co za tym idzie "azjatycka" mentalność oparta na hierarchii strachu i przemocy. Rosja długo była pod panowaniem mongolskim.Co do rosyjskiej mentalności to mam mieszane uczucia, bo prawda jest taka,że nigdy w Rosji nie byłam i nie poznałam Rosjan osobiście. Mam do tego kraju i ludzi nastawienie jak najbardziej pozytywne. Ale wielu ludzi w Polsce podkresla fakt, że Rosjanie ciagle nas najeżdżali, robili rozbiory, o Stalinie nie wspomnę,i gdyby nie USA to już dawno Putin by tu wszedł.W głębi duszy nie zgadzam się z tym, ale brak mi merytorycznych argumentów w dyskusji z tego typu poglądami.
UsuńOch- to miejsce na dłuższy wykład. Znów odsyłam na moje kanały- są dwa, masz lin ki tutaj u góry po prawej. Tam sporo rozmaitych wykładów. Zacznij od "Gry Bogów" ale od aktu 6 wzwyż. Tam jest polityka.
UsuńW tych filmach pojawia się między innymi ciekawy człowiek o nazwisku Diemin - oficer rezewrwy, badacz historii. Ogólnie powiada się, że cała historia Rosji jest zakłamana ( tak jak nasza przez jezuitów). RAN czyli Rosyjska Akademia Nauk od czasów swojego założenia w 17 wieku miała w swoim składzie tylko 4-rech członków pochodzenia rosyjskiego (m/innymi Łomonosow) a reszta to jacyś obcokrajowcy- głównie Niemcy. Gdzieś w komentarzach na You Tube wkleiłem całą listę tych nazwisk. Katarzyna (caryca) była Niemką- cała historia Rosji od 17 wieku jest sfałszowana i napisana przez tych okupantów (bo Rosja co najmniej od cara Piotra jest też pod okupacją - wcześniej panoszyli się tak jak u nas krzyżowcy ale w mniejszym stopniu niż u nas choć już od 16 wieku patriarcha Nikon zaczął "przykrecać śrubę" i zsyłać na Sybir wszystkich, którym nie podobało się zmienianie ksiąg liturgicznych bo do tego czasu było cos nazywanego dwuwiarą czyli miksem chrzescijaństwa i Prawosławia [Sławiania Prawii- obecna cerkiew nie jest Prawosławna - ukradli tę nazwę od Słowian]).
Potem był Lenin z Trockim i do końca "zaorali" to co jeszcze tam zostało. Ale opowieści o mongolizacji sa jedną , wierutną bzdurą i totalną dywersją.
No ok. Ale teraz obecne państwo rosyjskie pod przywództwem Putina jest spadkobiercą tej kliki okupantów, a więc mające wobec nas wrogie zamiary, czy jest tak, że Putin stanowi słowiańską, czystą przeciwwagę dla USA?
UsuńOdpowiem tak: ja pamietam końcówke tzw. "komuny". Bywałem jeszcze na pochodach pierwszomajowych i różnych ..... jak to sie tam nazywało - akademiach! , chyba tak- takie spędy, uroczystości szkolne ze śpiewaniem międzynarodówki itp. Ponadto jeden z moich dziadków trafił w 1939 roku do Bolszewickiej niewoli a drugi za czasów 2 wojny pomagał partyzantom AK (sam był weteranem pierwszej wojny z oddziałów gen. Hallera) i po wojnie był z tego i innych powodów ciągany na przesłuchania do UB a ostatecznie zmarł na zawał do którego bez watpienia przyczyniki się "czerwoni". Piszę ten wstęp bo powiem, że jestem zdumiony tą chorą , bezrozumna rusofobią jaką wyhodowano dzisiaj. Mysmy ( rodzina ) byli antykomunistyczni i mielismy ku temu powody ale był w tym rozum io dostrzegało sie ludzi a nie potępiało wszystkich w czambuł. c.d.n.
UsuńSami Rosjanie są w wiekszości w porzadku i są nam przyjaźni ( choć sami mają przeważnie bardzo sprane głowy- oni też rozpaczliwie szukają swojej tożsamosci). Znam opowieść z pierwszej ręki (mieszkam dziś na Pomorzu): brat pewnej mieszkanki tych ziem przed wojną - Niemiec, trafił tak samo jak mój dziadek do obozu pracy w ZSRR (choć miał szczęście bo mojego dziadka wywieziono na Sybir). Pan ten pozostawał w obozie az do 1947 roku kiedy to na mocy jakiegoś porozumienia powojennego został zwolniony. Po powrocie do Niemiec (bo w strony rodzinne nie miał już po co wracać) dostał w Niemczech tłustą rentę wojenną i w zasadzie mógł sobie za nią żyć jak pączek w maśle a on..... do końca swoich dni jeździł do ZSRR do poznanych tam w obozie ludzi - spedzał tam większość życia i tam chciał być. Przyjaźnie jakie tam zawarł w czasie wojennej zawieruchy były czymś czego w Niemczech nigdy wcześniej nie doświadczył. Możesz też znaleźć opowieść G. Sidorowa ( sporo tego tłumaczyłem) u mnie na kanale gdzie opowiada podobną historię.
UsuńCo do Putina - po pierwsze on jest tylko przedstawicielem, tego sie oczywiscie z mediów nie dowiesz ale w cieniu od dawna jest grupa zwana "radą starców". Pieknie to wszystko wyjaśnia w cotygodniowych audycjach niejaki Piakin ale trzeba znac rosyjski. O Putina i Rosję możesz być spokojna - wystarczy przecież spojrzec na fakty choćby ostatnich 50 lat. To nie ZSRR anie nie Rosja w tym czasie rozpetałana świecie ponad 50 wojen i ze 100 jak sięszacuje konfliktów zbrojnych. Ja w dzieciństwie miałem szczęście być kilka tygodni w Jugosławii na wycieczce i widziałem to na własne oczy- ludzie pogodni, radośni, kraj dostatni i kwitnący. Potem USA zamarzyło sobie kopalnie wolframu gdzieś tam w górach i rozjątrzyło kolejny konflikt - tam w USA dziś zwiazek weteranów wojny Jugosłowiańskiej skarży (jak dotąd chyba bezskutecznie) własny rząd bo tym byłym żołnierzom kosci rąk się niemal rozpływają. Winne są pociski ze zubożonym uranem , które oni ładowali gołymi rekoma. W jugosławii do dziś są rejony skażone radiacją a 18 letnie dziewczynki umierają z powodu powikłań popromiennych. Odpowiedz sobie zbierając takie fakty gdzie tu jest "Mordor" i kto jest siedliskiem piekielnych mocy. Złodziej krzyczy łapac złodzieja .
Oczywiście ZSRR ma swoje za pazurami o czym Putin ze skruchą kilka razy wspominał ( a co mu mają za złe oligarchowie i masa różnych hien rzadowych - ponadto tam się Putin nieustannie obecnie zmaga ze spiskiem w sprawie jego obalenia - dużą role w tym spisku gra cerkier zwana Prawosławną.
Czy stanowi czystą przeciwwagę? Pewnie nie - on musi grać w bardzo skomplikowane szachy ale mu to nieźle wychodzi. Na przykład mało kto wie, że w 2002 roku świat miał popaść w wojnę nuklearną za sprawą Pakistanu i Indii. Berlusconi i wszelcy mediatorzy NATO nie mkogli już nic z tym zrobić. ostatkiem sił i desperacji wysłali Putina jako rozjemcę- ten zaprosił zwaśnione strony do Ałma- Aty . Konflikt był tak nabrzmiały, że przedstawiciele stro nie chcieli przebywać w jednym budynku i Putin jeździł czarnym autem z budynku do budynku. Konflikt rozwiązał - od tego czasu (zauważ ostatnie wizyty) Kerry czy Mc Cain bardzo się z nim liczą. oj - długo pisać.
Może na koniec taki filmik
https://www.youtube.com/watch?v=RQKaoO2QEqo
Może jeszcze dla zobrazowania spojrzenia Rosjan oraz faktu jak my mamy sprane głowy:
UsuńOddajemy cześć Zygmuntowi III Wazie (Ruscy znów całuja stopy Leninowi ;) ), na placu w stolicy Polski stoi "Kolumna Zygmunta" . Po co? To taki sam satanizm jak to mauzoleum lenina. Tego gościa powinno wykreślić się ( jak zresztą wiekszośc tych "Polskich" królów) z historii. ten dupek zamarzył sobie (a podjudził go papież - jakże by inaczej) aby stać się carem Rosji i w 1612 najechał na Rosję. Dziś na fali krzewienia rusofobii wszędzie ogłasza się ten fakt jako coś wspaniałego a tym czasem przed tym wydarzeniem konfliktów ze wschodnim sąsiadem ( poza rzecz jasna jakimiś regionalnymi awanturami) nie było. Od tego czasu Rosjanie (część z nich znających historię) uważa nas Polaków za słowiańskiego konia Trojańskiego- mają swoje powody.
Może jeszcze w sprawach Rosji taki dość zaskakujący wykład:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=sGAjOzjgaDQ
Dziękuję za odpowiedź, która potwierdziła tylko moje pozytywne przeczucia co do roli Rosji w obecnej rozgrywce. Tego, kto tu miesza kijem w mrowisku nie musisz mi tłumaczyć, bo to dla mnie oczywista oczywistość:)Szukałam tylko potwierdzenia swojej oceny tej sytuacji. A Rusofobia w Polsce jest bardzo silna i to o dziwo nawet w środowiskach rodzimowierczych. I jak tu budować Nowy Świat?
UsuńJak budować ? Damy radę ! Miłoscią. Oglądaj Lewszunowa- jeśli dobrze pamiętam to około 30 minuty tutaj fajnie to wyjaśnia
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=3Dthd7UqIbM
A tak a'propos miłości:
Usuńktóra wersja wam sie bardziej podoba?
https://www.youtube.com/watch?v=KvL0tXRmQw4
https://www.youtube.com/watch?v=WcQXcbGHTY0
"Wszyscy biją się o waszą uwagę" Po obejrzeniu kilku minut filmiku wstałam i odeszłam od komputera bo przecież on- internet bije się o moją uwagę!!!! I pomyślałam- Jak wiele mogę zyskać, gdy swoja uwagę skieruję do swego wnętrza do mego serca. I.
OdpowiedzUsuń:) Nie ma internetu ;)
UsuńJesteś tylko Ty- to jest Twój sen i Twoja kreacja.
A tak z ciekawości, a propos uwagi, Michale, czy masz jakieś dane dotyczące aktywności czytelników na Twoim blogu? Oprócz komentarzy oczywiście, bo te są widoczne dla wszystkich. Pozdrawiam, Ania Rz.
UsuńHej, ciekawe pytanie. Właśnie spoglądam- jest taka rubryka o nazwie "statystyka" a tam wykres graficzny i fura rozmaitych danych. Właśnie spojrzałem na dział "źródła ruchu sieciowego" i wynika z tego, że najwięcej ludzi trafia tu poprzez facebook. Ponadto przy każdym z postów ( mam taki ogólny wykaz) jest liczba wyswietleń poszcsególnych tematów i są tam rekordzisci sięgający dziesiatków tysięcy. Wiosną sprawdzałem i jeden ze sztandarowych tematów -chyba "różnice miedzy kobietą a męzczyzną miały 70 tys. wyswietleń. Na życzenie mogę to sprawdzić - trzeba przerzucić kilka stron.
UsuńOgólnie patrząc na ten wykres graficzny jest jakiś wzrost popularności bloga.
Świetnie. Tak sobie myślę, że garstka osób komentuje, a ile innych osób czerpie inspirację z artykułów, a najbardziej chyba z naszych pogaduch w komentarzach (przynajmniej dla mnie są one najbardziej cenne). Mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy w miłym gronie, bardzo Ci życzę, żebyś znalazł swoją połówkę i zorganizował z nią coś wychodzącą poza ramy bloga. Mam też wrażenie (na poziomie energii chyba), że jakoś "złagodniałeś", ciężko znaleźć odpowiednie określenie, ale to zmiana na plus, masz jakby spokojniejszą aurę :) Pozdrawiam serdecznie. Ania Rz.
UsuńDzięki za życzenia.
UsuńZobaczymy co się wydarzy- zawsze w tej rozgrywce są karty, które rzuca los.
Czy "złagodniałem" :) ? Przyczaiłem sie tylko ;)
I moja MMMMMMMMM:))))))) I.
OdpowiedzUsuń:) bo to się jakoś tak magicznie zaplata - te nasze "senne nici". Podgladamy co tam u kogo- odgrywamy jakieś role wzajemnie się ucząc. "Gry Bogów".
Usuń