sobota, 12 kwietnia 2025

Bycie uduchowionym nie oznacza bycie "białym i puszystym" - Wiktor Sawieliew

 całość oryginalnego filmu jest tu: https://www.youtube.com/watch?v=sGy-iJ-Gyu8 

Bo to jest tak, jeśli jesteś po prostu uczciwym i normalnym człowiekiem. Bycie uczciwym i szczerym nie oznacza bycie takim nieskazitelnym, "białym i puszystym". Ty jesteś naturalny - możesz czasem, krzyczeć, wpadać w złość ale jesteś szczery i nie boisz się tego wszystkiego okazywać innym. Ot i cała duchowość. 

 Brak duchowości można scharakteryzować jednym słowem: hipokryzja. Z jakiegoś powodu uważa się, że to co duchowe jest takie "gładko uczesane", a to co nie jest takie "wygładzone" uważane jest za nieduchowe.  Tak nie jest.

   Po prostu przyjrzyjcie się jakie istnieją relacje z Bogiem i tam jest połowa takich gładko uczesanych a połowa nie. I w każdym momencie życia powinienem brać narzędzia albo z tej strony, albo z tamtej - najważniejsze jest to, aby ich nie pomylić.

 Istnieją jakieś tam działania wojenne i w tej sferze narzędzia z arsenału tych "uczesanych" nie będą miały zastosowania, bo przegrasz. Wtedy musisz zastosować inne narzędzia. Istnieją narzędzia mające zastosowanie pokojowe - na przykład jakaś tam łopata, i istnieją narzędzia wojenne - na przykład jakaś tam strzelba.

 Tak samo jest i tutaj - oto i cała duchowość takiego szczerego życia, nic więcej nie potrzeba. Jeśli jesteś taki właśnie szczery to automatycznie stajesz się szczęśliwy ponieważ szczęście spływa na nas nie z zewnątrz lecz od wewnątrz. Wtedy Bóg mówi: "aha - wszystko z nim w porządku, są postępy".   

 A wtedy to Twoje szczęście i ten Twój szczery brak lęku udziela się otoczeniu. Ty możesz wtedy opowiadać bajkę o "Okrąglinku" (kołaczu) lub jakąkolwiek inną. Albo możesz wyjaśniać jak działa dwumian Newtona a wraz z tymi wyjaśnieniami przekazujesz także swój nastrój.    

Słuchacze najpierw zauważają kim jest nauczyciel a dopiero później to co on im przekazuje. Informacja na znaczenie drugorzędne - to jest właśnie ta wiedza materialna. A tak przy okazji: wtedy jest w zasadzie wszystko jedno czy ty grasz na skrzypcach czy też wyjaśniasz dwumian Newtona - to jest to samo. Za to odpowiada ta sama czakra czyli Visudha czyli czakra gardła. Nie ma znaczenia czy jest to matematyka czy muzyka.

   Ja przekazuję to, że cieszę się życiem: "kocham cię życie",  i mam nadzieję, że to miłość wzajemna jak śpiewał dawno temu Bernes. Oto co przekazuję - to jest właśnie duchowość. 

   A są też tacy ludzie, którzy przestają lubić najpierw swoich sąsiadów, Boga w ogóle nie biorą pod uwagę, a na koniec przestają kochać siebie i kończą życie samobójstwem. 

   A dlaczego tak? Bo im zaszczepiono jakiś tam materializm zamiast duchowości, a stara mądrość uczy, że "święte miejsce nigdy nie bywa puste" - a skoro ten materializm to zaczynają się jakieś tam dziwne kolczyki, tatuaże wszędzie, zmieniają kolor włosów na zielony lub niebieski. Wszystko to takie poszukiwania w materii: "co by tu jeszcze - może zmienić płeć? Jaką by tu jeszcze wynaleźć podnietę?" To się niczym dobrym nie kończy.

   Nie należy iść w tę stronę - to są rzeczy materialne. Pod względem materialnym jestem już przygotowany. W pismach jest powiedziane: "od urodzenia masz już wszystko co ci potrzeba - idź i bądź szczęśliwy". Masz wszystko co potrzeba i nie należy niczego szukać - nie trzeba nic ze sobą czynić, nawet trenować się nie trzeba. Wystarczy, że komuś pomogłeś - to już jest treningiem przed następnym etapem, następnym treningiem.

 Czy widzieliście aby jakieś zwierzęta spędzały czas na siłowni? aby podnosiły jakieś tam sztangi? Przyjrzyjcie się na przykład tygrysom jaką mają muskulaturę - czy one się trenowały? Jest wprost przeciwnie! Dorosłe osobniki lwów lub tygrysów przez 12 godzin dziennie po prostu śpią. W jaki sposób one się tak wytrenowały? Te mięśnie po prostu im wyrosły. Albo na przykład takie silne zwierzę jak słoń - czy on cokolwiek trenował?

      Wiemy, że istnieją tacy ludzie, którzy już od urodzenia mają taką potężną budowę, że podkowy potrafią wyginać w rękach a nic nie trenowali. Skąd oni mają taką siłę?

 To nosi nazwę Prarabdha karma. Takie jest moje ciało, ja nic w nim nie będę zmieniał i ono będzie właśnie takie - takiego wzrostu, takiej wagi i to są moje możliwości.  

    To jest właśnie Prarabdha karma i nie trzeba nic szczególnego czynić w tym celu. A wokół różne takie zachęty w rodzaju: zwiększ swoją możliwość pamięci lub coś tam jeszcze innego. Wykorzystaj to czym dysponujesz - to zupełnie wystarczy, a potem Bóg sam tobie coś da.  

 Ale jeśli sam będziesz sobie coś tam dokładał do tego swojego "życiowego ekwipunku" - tak jakby do ciągnika dopiąć pług plus bronę i jeszcze tam coś dodatkowego nie wiedząc po ci to wszystko, to po prostu stracisz dużo czasu. 

 Dokładnie tak samo jest z tą wiedzą duchową - wszyscy rzucili się na tę duchowość. A to dlatego, że obecnie w dużej części świata są już automatyczne pralki, a Ameryce łacińskiej nie każdy to ma, tak samo jest w Afryce - tam do dziś różne plemiona obchodzą się bez tego.

   Ale duża część ludzkości ma dziś te wszystkie wygody - centralne ogrzewanie, pralki i zmywarki. Pojawiło się dużo wolnego czasu i ludzie się drapią po głowie: "czym duchowym by tu się zająć?"  I zaczynają to studiować, ale w zupełnym oderwaniu od normalnego życia i popadają w poważne kłopoty.

 A jak konkretnie się to dzieje?  Jeśli ktoś stara się dzieciom narzucać takie coś jako praktykę duchową, a dzieci nie chcą tego słuchać to słusznie czynią! Tak naprawdę to Bóg w nich to odrzuca: "co ty im tu wciskasz?" 

  Bo moja sfera działań jest ograniczona jakimiś tam ramami, 

  i kiedy pojawia się jakieś nowe zadanie to Bóg na ten cel daje określoną sumę pieniędzy, określone siły, określony entuzjazm i ściśle określone pojmowanie duchowe - jakieś tam poszerzenie świadomości, bo to jest jakieś nowe dzieło i potrzeba jakichś dodatkowych zasobów. W ten sposób następuje wzrost.

  Ja mogę sobie ten wzrost zorganizować sam, mogę sobie wytrenować muskulaturę jak na przykład Arnold Schwarzenegger. Oczywiście rozumiem, że on miał jakiś rodzaj zachęty - zagrał w różnych filmach, wygrał różne turnieje w rodzaju mister Olimpia i podobne. Był też przykładem dla wielu innych, że można coś osiągnąć w ten sposób. Ale on bezsprzecznie miał do tego talent, bez talentu nic się nie uda.  

   No i załóżmy, że sobie rozwinąłem albo muskulaturę, albo tę tak zwaną "duchowość" lub też jakieś tam umiejętności pozazmysłowe. Lecz jeśli ja tę niby "duchowość", która tak naprawdę jest subtelnym materializmem, który powinien być mi przekazywany wraz z działaniem

   ale ja ją sobie zorganizowałem, wytresowałem, wytrenowałem, ale brak jest w wyniku tego jakiegoś konkretnego dzieła to tam przychodzą demony, bo święte miejsce nigdy nie bywa puste.

 Dlatego też bardzo niebezpieczne jest rozwijanie się w jakimś kierunku nie wiedząc w jakim celu. Tu zaraz pojawiają się demony no i oczywiście pycha. Tak w ogóle jeśli dokonuję jakiś wysiłków tylko po to aby pokazać jaki ze mnie heros to uważane jest to za praktykę demoniczną.

  Zawsze każdemu działaniu powinien przyświecać jakiś konkretny cel - a wtedy jest to dobre, Boskie działanie, naturalne, dozwolone i nie będzie za sobą niosło żadnych negatywnych konsekwencji. W przeciwnym razie pojawią się same problemy.

 Jeśli to jest naprawdę praktyka duchowa, jeśli ja naprawdę myślę o przyszłości dzieci to one po prostu słuchają z otwartymi ustami - łykają po prostu wszystko, chap, chap, chap.

   I czekają niecierpliwie każdego kolejnego wieczora kiedy przyjdzie tato, aby znów im coś opowiadać i żeby znów miały możliwość chapnąć coś nowego.  

    Ale niektórzy ludzie wprowadzają taki reżim: "teraz będzie godzina zajęć duchowych". Ty najpierw uczciwie przeżyj dzień a dopiero potem bierz się za opowiadanie czegokolwiek, a wtedy dzieci będą bezpieczne.

  Oto dlaczego dzieci nie chcą zajmować się praktykami duchowymi lub też pochłaniać duchowej wiedzy. To oczywiście moje widzenie tej sprawy. 

 Na tym dziś wszystko. Dziękuję.

wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=E0n9F7TE8vA


piątek, 11 kwietnia 2025

Masz otwarte konto w banku Wszechświata - w jaki sposób korzystać z tych zasobów

 oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=M-Tc1U_VxLk 

Witam wszystkich, chcę porozmawiać dzisiaj na temat naszego uniwersalnego konta bankowego we Wszechświecie. Ono jest ogromne i niezmierne. Posiadamy nieskończoną ilość zasobów z których możemy korzystać.

  Chcę Wam dziś opowiedzieć w jaki sposób możemy uzyskać do nich dostęp.  Rzecz w tym, że poprzez swoje myśli i uczucia produkujemy energię, którą możemy wykorzystać (użyć) w tym świecie. 

 Mamy na przykład jakieś tam pragnienie, marzymy o czymś, - wiecie jak to jest opisane w książkach Vadima Zelanda - to staje się w naszym życiu czymś bardzo ważnym, jest bardzo ciężkie energetycznie.

  Wszak my uważamy, że w tym świecie istnieją rzeczy tanie i rzeczy bardzo drogie - a to nieprawda. Tutaj wszystko jest absolutnie jednakowe. Przeżywamy tutaj po prostu różnorakie doświadczenia, a w związku z tym doświadczenie bogactwa lub też ubóstwa, doświadczenia bycia w relacji oraz doświadczenie samotności. To są po prostu doświadczenia - tutaj nie ma nic ciężkiego energetycznie lub lekkiego, ale my wykonujemy to wszystko w swoim umyśle - za pomocą swojego myślenia.

     Dlatego też im prościej, im lżej traktujemy swoje pragnienia tym łatwiej się one spełniają, bo to my sami nadajemy im wagę, nadajemy im takie czy inne znaczenie. 

I teraz jeśli znajdujemy się na tak zwanych niskich wibracjach czyli żywimy te wszelakie uczucia, żalu, urazy, złości, przygnębienia to wytwarzamy bardzo mało energii, a w związku z tym mamy mało zasobów z tego swojego wszechświatowego banku. 

 Te zasoby są rozdzielane na wszystkie sfery naszego życia, bo przecież żyjemy, oddychamy, poruszamy się - coś tam czynimy i do tego potrzebujemy energii. No i kiedy tkwimy w tych wymienionych przed chwilą niskich wibracjach to energii mamy niewiele.  

 I jeśli posiadając taki mały zasób zaczynamy czegoś pragnąć a do tego nadajemy im duże znaczenie i do tego zaczynamy je forsować to wali nam się coś w innej sferze naszego życia.  Dla przykładu: chcę pieniędzy i zaczyna wiele pracować, często myślę o pieniądzach, bardzo się niepokoję tą sprawą to co się zaczyna zawalać?

   Mogą na przykład zepsuć się moje relacje osobiste, mało poświęcam uwagi na przykład dzieciom, mężowi, rodzicom i te sfery mojego życia cierpią. Mało uwagi poświęcam sobie, swojemu wyglądowi zewnętrznemu, jakiejś swojej sferze twórczości albo swojemu hobby.  Rozumiecie już o czym mówię? My zabieramy wtedy coś z innej sfery - a może nawet z wielu sfer. 

Bywa tak, że ludzie skupiają się na jednej sferze a wszelkie pozostałe sypią się w przepaść. A przecież posiadamy nieograniczone konto w banku Wszechświata - ale w jaki sposób pobrać te zasoby?

    Dostęp do nich uzyskujemy poprzez uczucia o wysokich wibracjach czyli wtedy gdy emanujemy radością, wdzięcznością, miłością.  

Czyli jeśli zaczynam mieć jakieś marzenie to zasilam je swoim uczuciem. Na przykład bardzo podobają mi się duże i piękne domy i zaczynam się nimi zachwycać. Wyobrażam sobie jakby mi tam było dobrze, jak przyjmuję przyjaciół w pokoju gościnnym, wyobrażam sobie jak by to miło było pracować tam w swoim biurze, przyjmować klientów.

   W ten sposób pokazuje światu, że to właśnie kocham, że coś takiego mi potrzeba i już teraz jestem za to wdzięczna.  Czyli, że kiedy biorę środki z banku Wszechświata na poczet tego swojego życzenia to daję tam uczucia - przy czym (tu jeszcze raz powtórzę) jeśli sprawiamy, że to życzenie jest ciężkie to wtedy potrzeba na to więcej miłości i wdzięczności.

   Ale jeśli tak mimochodem powiedziałam sobie: "chciałabym coś takiego - byłabym za to bardzo wdzięczna"

 czyli tu pojawia się dużo zasobów a życzenie jest niejako lekkie - a wtedy materializuje się ono szybciej i łatwiej. Ale kiedy nie wyrażamy wdzięczności za to co posiadamy to - czy zdajecie sobie sprawę jak dużo posiadacie? Otwórzcie swoją szafę, popatrzcie jak wiele tam jest o dzieży, zobaczcie jak wiele jest pożywienia w lodówce, rozejrzyjcie się na półkach, zobaczcie ile dobra jest na waszych dzieciach.

 Dostrzeżcie te wszystkie cenne rzeczy - przecież to wymagało jakiegoś pieniężnego ekwiwalentu w tym świecie, a to jest zrozumienie wartości tego wszystkiego - uczucie wdzięczności. 

   Tak - na poziomie fizycznym widzimy jakieś tam pieniądze. Wiele razy już mówiłam, że w świecie duchowym nie ma żadnych pieniędzy - tam jest tylko energia.  

  No i na przykład jest tak, że w tym momencie nie mam żadnych zasobów to nawet nie wiem czego pragnąć. Zrozumcie - jeśli nie mamy energii to brak nam nawet celów czy pragnień - niczego nie ma, jesteśmy zupełnie rozładowani energetycznie.

  W takiej chwili trzeba otwierać wszelkie spichrza, zakamarki i magazyny jakie tylko posiadamy i wyrażać za to wdzięczność, bo wszystko to otrzymaliśmy.  

  Jeśli w takim momencie wyślemy tę uczuciową zapłatę za te rzeczy, które już posiadamy to gromadzimy zasoby na swoje nowe pragnienia. Oczywiście nie ma potrzeby nadawać im jakiegoś szczególnego znaczenia - sporządźcie sobie spis, jakąś małą listę i pokażcie światu, że tego i tamtego chcecie natomiast dziękujcie za to co już posiadacie.

  NIEZADOWOLENIE Z TEGO CO SIĘ MA TO WSKAŹNIK CHCIWOŚCI.

Bądźcie wdzięczni za swoje zdrowie, za swoje relacje, za ukochanych ludzi, za kota, psa czy za dom w jakim żyjecie, za wodę, za chleb za wszystko. Im więcej wyemitujecie tej energii uznania, wdzięczności, miłości - tym większy zostanie wyasygnowany zasób na wasze nowe marzenia.

 My wszyscy na co dzień gonimy za jakimiś tam pieniędzmi, ale w duchowym świecie pieniędzy nie ma - tam jest energia. 

   Zatem tak to właśnie jest i nasz rachunek bankowy w Boskiej kancelarii nie ma żadnych ograniczeń - to my sami nadajemy swoim pragnieniom zbyt dużą wagę, to my sami nie wypłacamy sobie zasobów, które możemy otrzymać w każdej chwili.
 

 To wszystko, co chciałam powiedzieć. Do widzenia.

wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=U0LCkGgl7qs


czwartek, 10 kwietnia 2025

Stary czas sie kończy - Era Wodnika

 oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=0i63gaT_s4M

 Witajcie Moi drodzy, ludzkość się dzieli na dwa strumienie, dwa całkowicie różne paradygmaty i to jest normalne. Nie musicie taszczyć wszystkich za sobą.  Nastał czas aby żyć według swojej PRAWDY. Serce wskaże Wam drogę i przyprowadzi tych, z którymi możecie ją przejść.  

 Ludzie będą przychodzić i odchodzić. Stare więzi zostaną zerwane i pojawią się nowe. Nasz nowy świat nabiera kształtów. Odnajdujemy naszych duchowych przyjaciół i duchową rodzinę, podczas gdy ci, z którymi przeszliście tak daleko odchodzą w innych kierunkach.  

 Wkrótce zobaczymy jeszcze więcej objawień a umysł ludzki będzie jeszcze bardziej podatny na oślepiającą prawdę o tym, jak powstał stary świat. 

  Ale to przebudzenie do prawdy jest teraz w dużym stopniu wewnętrzną podróżą.

   Ostatnie lata były czasem dyskusji, wymiany myśli, faktów i błędnych wyobrażeń. Ten czas się kończy. Albo widzimy, albo nie. 

  I tylko nasza wewnętrzna wiedza może pomóc Wam przejrzeć na oczy. Musimy stać twardo w obliczu manipulacji. Nie poddawajcie się narastającym lękom tworzonym przez tych, który działają w cieniu jednocześnie zapewniając, że dbają o nasze bezpieczeństwo.

  Błogosławieństw Wam wszystkim. 

 wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=qbxXtOp1V3Y

 

wtorek, 8 kwietnia 2025

Zła mama - Wiktor Sawieliew

 oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=o2kVmd2I0gA


Cześć ludzie witajcie! jakie dziś pytanie? Pani przestrzegała, że dziś pytanie będzie bardzo długie.

głos żeński z sali: mieliśmy niedawno wykład pod tytułem: "złe relacje z mamą" i wielu subskrybentów dopisało pod tym nagraniem swoje komentarze.  

   - proszę mi wybaczyć, ale nie miałem czasu ich przeczytać.

   Ludzie piszą, że ostatecznie nie padła odpowiedź na to jak układać relacje z mamą, która czyni wyrzuty, która jest surowa i zachowuje się jak ojciec. Już nawet samo jej spojrzenie wszystko zaburza. Relacje to rzecz dobrowolna - nawet kwiaty potrafią w domu chorują i więdną. Żyć się z nią nie da ponieważ jest szczęśliwa kiedy osiągnie swoje cele. Córka zaczyna chorować, nie może znaleźć pracy, w domu są braki materialne, popadamy w zależność od matki, ona nas poniża, obraża, niszczy naszą rodzinę na wszelkie możliwe sposoby łącznie z rzucaniem klątw, żeby potem na koniec stwierdzić: "ty sama nic nie potrafisz. Gdyby nie matka to byś już zeszła na poziom psa podwórzowego". Matka poniża mojego ojca i jego rodziców. Jak tu współistnieć w takich warunkach? To przypomina samobójstwo albo sado - masochizm - w każdym razie jest to kompletna patologia. Próby ustanowienia jakichkolwiek granic też nie przynoszą żadnego rezultatu. Ona jest jak czołg, łamie wszelkie płoty. Póki ona tego nie zrozumie to nie ma sensu brać się za cokolwiek. Najpierw będzie trzeba odbudować wszystko co ona zepsuła.

  Znacie to powiedzonko: bywają psy, które gryzą a życie czasem bywa pieskie. Najwyraźniej tę mamę albo pogryzł jakiś pies, albo może ukąsiła jakaś mucha i stąd to jej złe zachowanie.

   Zacznijmy może od tego: dlaczego może się trafić zła mama? Mama może stanąć na drodze córce, a córka może stanąć na drodze mamie. 

   Podam taki przykład: mama się rozwiodła i po raz drugi wyszła za mąż. Zazwyczaj w takich sytuacjach jest tak (nie zawsze, istnieją wyjątki) córka zaczyna nienawidzić ojczyma. Powiada się, że najsilniejszymi relacjami bywają relacje pomiędzy matką i synem. Relacja pomiędzy matką a córką bywa trochę gorsza - tak w ogóle to wszędzie powinny być dobre relacje, ale istnieją pewne niebezpieczne relacje - na przykład pomiędzy teściową a zięciem. 

   Tam trzeba się po prostu przyjrzeć reakcjom na poziomie fizycznym tego procesu i zrozumieć jakie tam są słabe punkty. Zobaczcie ile jest żartów na temat złych teściowych. Teściowa nie jest zła - to jest po prostu słabe ogniwo.

  Wracamy do ojczyma: jeśli mama wyszła po raz drugi za mąż i jeśli córka nie jest jeszcze zamężna to w praktyce matka zabiera ten zasób z przyszłości swojej córki i córka nie jest w stanie potem wyjść za mąż - dlatego też najczęściej pała nienawiścią do swojego ojczyma. Bywają tu rzadkie wyjątki.

. Cóż, ogólnie rzecz biorąc można długo opowiadać o tym dlaczego bywają złe relacje właśnie mamy z córką. Wszystko dlatego, że pojawia się pewna konkurencja. Być może tato kocha swoją córkę, a mama może być zwyczajnie zazdrosna. On córkę rozpieszcza, a mama zaczyna wszczynać awantury.

 Ale już mniejsza o to - z tego punktu widzenia czyli z poziomu Nawi, z poziomu diabelskiego nie dostrzegamy wyższej sprawiedliwości tego wszystkiego. Te sytuacje nie mówią nam dlaczego tak się dzieje a skoro tak to nie wiadomo po co to się dzieje.

 Tak więc jeśli człowiek doświadcza bardzo dużej presji - a taką presję mogą wywierać tylko te osoby, które mają takie uprawnienia aby wywierać tenże nacisk. Bo człowiek postronny - na przykład mój sąsiad - nie może na mnie wywierać takiej presji, ja sobie mogę postawić wysoki płot i przestać się z nim spotykać, powiem mu, że to on jest głupi i na tym koniec.

Jeśli mnie ktoś na przykład obraził to mogę go podać do sądu. A tu z mamą jest taka sytuacja, że nie masz gdzie wyskoczyć z tej łodzi podwodnej. Jest mama i ja jestem od niej zależny czy zależna ekonomicznie itd. Do tego staram się ją pokochać a to jeszcze powiększa jej zdenerwowanie - to bardzo bolesna sytuacja. 

   Ale to nie oznacza, że mama jest zła - mama jest narzędziem w ręku Boga i najprawdopodobniej ta córka ma w sobie tak wiele pychy. Najbardziej pyszni ludzie są bardzo mocno upokarzani, że gdy spojrzeć na to z boku to wydaje się, że trzeba tu przyjść na ratunek - a w takiej sytuacji ten gnębiciel bywa tylko narzędziem. 

 Ja tutaj jeszcze raz przypomnę: istnieje "Prakriti" wyższa i niższa. Istnieje wewnętrzna energia Boga oraz oddzielona energia Boga. Ta wyższa Prakriti nazywana jest Tatasha Shakti i ona ma sumienie a ta druga sumienia nie ma.

 Tu zaliczają się żywe stworzenia - są takie żywe stworzenia, które nie korzystają ze sumienia i one są przyrównywane do powszechnej materii i dlatego obrażanie się na nie nie ma sensu. 

 W ogóle obrażanie się nie ma sensu - najlepiej sobie to gdzieś zapisać i jak tylko mamy chęć się obrazić to wyciągamy nasz zapisek i czytamy: "obrażanie się nie ma sensu ponieważ to i tamto". A to dlatego, że obrażamy się na to co jest martwe, na coś co nie rozumie co czyni. To coś może doznawać radości - to może być na przykład jakiś sadysta, ale on jest martwy. 

 Powinniśmy mieć świadomość, że trwa operacja chirurgiczna bez narkozy - operacja nad naszą pychą. 

 Pycha to jest coś co nie jest w stanie się ukryć. Jeśli by tę operację przeprowadzać pod narkozą to by się to nie udało. Ten nasz wewnętrzny guz nie nadawałby się do zoperowania - to musi boleć ponieważ sama pycha to potencjalna możliwość sprawienia komuś bólu a przy tym ten kto sprawia ból nie dozna wyrzutów sumienia.

To jest tak, że moja empatia do otoczenia tak się skurczyła, że ja tych wokół nie uważam za żywych a tym samym ja również staję się martwy. Tak więc ból sprawiają tylko martwi - to jest taki zimny oręż. Żywy człowiek nie jest zdolny do zadawania bólu. Jeśli już jestem taki martwy to powinienem wołać: "Boże! ożyw mnie! Chcę być żywy!"

   Na przykład ten kubek jest martwy, on nie będzie cierpiał nawet jeśli go zgniotę. A człowiek jest żywy i cierpi. A tak naprawdę: powiedzcie mi czy kubek ma duszę? Jak myślicie?

głos z sali: jest.

  Faktycznie jest - a skąd pan wie? Pitagoras powiadał: "natura świata jest jednorodna i nie ma na świecie martwej substancji". Istnieją relacje personalne oraz interpersonalne. Interpersonalne relacje są wtedy kiedy traktujemy coś jak martwe: "to nie jest moje, nie mam z tym relacji osobistych, nie mam z tym nic wspólnego, ale szanuję, że coś tam się dzieje i w tamtą stronę kamieni nie rzucam.

 To nie jest moje i nie jest mi tego żal - to się nazywa relacje interpersonalne. Anglicy powiadają, że to jest dżentelmeńskie zachowanie, że ja się zachowuję przyzwoicie wobec obcych ludzi.

 Istnieją też relacje personalne, nasze osobiste  - to oznacza, że jestem w jakiś sposób powiązany i ci ludzie mogą się poczuć urażeni. I jeśli nie jesteś w stanie się obrazić to przykro mi bardzo, ale nie jesteś żywy.

 Powiada się, że nie należy się obrażać - to nie tak. To taka sama rzecz jak ze strachem. On istnieje, ale trzeba być czujnym aby ten strach nie zamienił się w tchórzostwo. 

 Strach pojawia się na przykład gdy się przewróciłem: "oj! to chyba coś strasznego!" Ale jeśli czynię coś dla jakiegoś wzniosłego celu, coś dla dobra innych to wtedy ten strach pokonuję - nawet jeśli się wtedy ukrywam, ale to nie jest ze strachu o własną skórę lecz dla dobra większej sprawy to wtedy jestem zwycięzcą i to nie jest żaden wstyd. 

   A tchórzostwo jest wtedy gdy ode mnie czegoś się wymaga lecz ja tego nie wykonuję i z tego powodu ucierpi wielu ludzi, ale ocalę sam siebie - wtedy to już jest tchórzostwo. Tchórzostwo to pojęcie etyczne tak samo jak uraza.

 Uraza jest wtedy gdy coś mnie nagle dotknęło, ktoś coś powiedział - ja na to nie byłem przygotowany i coś mnie szarpnęło wewnątrz: "ja myślałem, że on jest taki a on jest taki".  W takim momencie trzeba natychmiast wziąć pauzę i powiedzieć: "stop - co tu się dzieje? Czemu takie coś mi się przytrafia?"

    Trzeba rozumieć, że to skalpel od Boga wbił się w mój mózg i coś tam zaczyna kręcić, bo najwyraźniej poszedłem nie w tę stronę gdzie należy i okoliczności zewnętrzne mnie powstrzymują. A  jeszcze lepiej zastanowić się nad swoim językiem - może ja też tak nieostrożnie coś chlapię na prawo i na lewo?

  Może ja jestem taki sam? Dlatego też powiada się, że im większe serce u guru, im łagodniejsze serce ma ten nauczyciel, tym większy miecz może on wziąć do rąk i ciąć nim.

  Jeśli człowiek jest ogarnięty złością, jeśli w jego wnętrzu jest wielki bałagan to powinien być bardzo łagodny, bo jemu nikt nie wybaczy nietaktownego słowa. Temu drugiemu wybaczą - są nawet takie prawa, że jeśli jakiś wielki człowiek komuś coś powiedział i ten rozmówca dostał zawału serca to sądzono tego co miał zawał, bo on rozgniewał tego wielkiego - ten wielki ma przed sobą wiele pożytecznych społecznie zadań do wykonania a tu przyszła jakaś mała myszka i zaczyna się popisywać, a ten nie ma na takie rzeczy czasu.  


Istnieją Mahatmowie (wielki duch) i są tylko "atmy". Mahatmowie to ci, którzy są bardziej żywi - w porównaniu z kubkiem jestem wielką duszą, jestem Mahatmą. Magowie wiedzą, że możliwe jest współdziałanie z kubkiem. Tak nawiasem mówiąc: wiecie, że rzeczy także mogą się obrażać? Niektórzy doskonale wiedzą, że na przykład samochód się może obrazić. 

   Im bardziej skomplikowane urządzenie, im więcej tam jest w nim elektroniki - tym bardziej kapryśne. Pamiętacie ten znany film, gdzie bohater mówi: "niech będzie przeklęta ta część, która się zepsuła" i kopnął

a silnik samochodu od razu ruszył. Inny człowiek znów mówi na głos kręcąc kluczykiem w stacyjce auta: "no zapal kochany!" i nagle samochód zaczyna działać - jest obserwowana taka właśnie życiowa mistyka.

 Z grubsza rzecz ujmując wszyscy mają sumienie, wszyscy mają relacje osobiste - nawet jeśli wchodzisz w jakąś strukturę gdzie powszechnie panują relacje bezosobowe, gdzie urzędnik będący wyżej od ciebie w hierarchii nie uczyni nic bez odpowiedniej pieczątki to tak czy siak wiele zależy od tego jak wyglądasz, jak mówisz, w jaki sposób tam wszedłeś do tego biura. 

 W zależności od tego zostaniesz stosownie potraktowany - wpuszczą cię albo nie wpuszczą. Tu działa ten znany syndrom woźnego: "nie wolno! gdzie ma pan przepustkę?" Czyli, że tak naprawdę absolutnie bezosobowe relacje nie istnieją. Ostatecznie to co uważamy za martwe jest martwe z naszego punktu widzenia, a istnieją rzeczy jeszcze bardziej martwe.

W naszym postrzeganiu świata jest taki zakres tego co uważamy za żywe - na przykład myszy, krowy, wilki zające, wieloryby, łosie czyli istoty podobne do nas, które żyją w podobnej przestrzeni co my, podobne rzeczy sprawiają nam ból.

   Możemy twierdzić, że piorun kulisty nie jest żywy, a on jest bardzo świadomą istotą. Opisy powiadają, że na słońcu istnieje cały świat składający się z takich plazmowych istot. 

   Istnieje podobne życie na gwiazdach neutronowych - my ich nie widzimy i uważamy je za martwe jak jakiś tam żywioł. To jest podobnie jak z tym zakresem od podczerwieni do ultrafioletu.  

   Pomiędzy tym zakresem my coś tam widzimy a pozostałych rzeczy nie. Tak samo jest z zakresem życia, coś tam dla nas istnieje a poza tym zakresem, który jesteśmy w stanie dostrzec też istnieje życie ale my ten świat uważamy za martwy. Ale oni mogą nawet mieć na nas wpływ. My nie mamy pojęcia czym jest inteligencja planetarna albo galaktyczna - my dla nich także jesteśmy martwi.

 Brak jest, że tak to ujmę wystarczającej obfitości miłości.

Tak więc zła matka wybija z nas wszystko to co nie jest miłością. Ona wybija z nas agresję, a to dlatego, że nikt inny nie wykona tego tak dobrze jak właśnie mama - a szczególnie wobec swoich dzieci, bo przed tym nie jesteś w stanie się odgrodzić. Możesz się jakoś ukryć przed ojcem, ale na mamę jesteśmy otwarci od pierwszych dni naszego życia - ona nas przecież niańczyła nas w sobie przez 9 miesięcy. Nie jesteśmy w stanie się od niej odwrócić i jej zignorować. Ona ma przydzielone stanowisko naszego chirurga - to jest właśnie zła mama.

Człowiek, który napisał ten komentarz jest w czasie bardzo skomplikowanej operacji. Mogę tylko mu pogratulować, bo to oznacza, że on sobie tę operację zamówił kiedy schodził tu w ten świat - zamówił sobie bardzo poważne doświadczenie w celu radykalnych zmian.

I rzecz nie w tym, kim Ty jesteś. Rzecz w tym kim się stałeś w tej chwili, w kogo się zmieniłeś z tego kogoś kim byłeś wcześniej. Rozumiecie co chcę powiedzieć?

  Podam taki przykład: jeśli przeciętny człowiek podniósł ciężar 1 tony to jest bohaterem. Lecz jeśli tę samą tonę podniesie jakaś istota, dla której jest to rzecz naturalna to nie jest to uważane za heroiczny wyczyn.

   Ale ktoś tę 1 tonę podnosi - dana dusza z jakiejś przyczyny zamówiła sobie takie cierpienie, ona chce doświadczyć takiego ekstremum i wtedy na przykład pojawia się taka mama.
 

    Tu może przypomnę, że wiele źródeł mówi o tym, że sami sobie zamawiamy mamę i ojca. Oni nie są jakimiś naszymi krewnymi itp. - my ich sobie zamawiamy. 

   A wszystko po to abyśmy z takich o stali się takimi i w tym celu muszą być rodzice ze ściśle określonymi cechami. To są pierwsi nasi i najbliżsi "naprawiacze".

Oczywiście to można powiązać z naszą dotychczasową karmą, że gdzieś tam popełniliśmy jakieś błędy - i to też są właściwe wnioski. Ale też mogę zamówić sobie dobrą karmę i bywają takie rozpieszczone, zepsute dzieci - one już się rodzą takie nijakie. Tato i mama są podobni - mało brakuje, aby zaczęli pić. Taki człowiek w dalszym życiu w zasadzie się stacza. On sobie wziął takie maleńkie zadanie

  Nikt go nigdy nie bił, on bardzo szybko osiągnął ten zamierzony punkt - zapanowała taka nuda, że już prawie chciał się zastrzelić. 

 Natomiast ten, który w życiu przedzierał się przez cierniste krzaki zgarnął dla siebie spory kęs szczęścia.

 Znam osobiście pewną kobietę, która mając dwoje dzieci przez 8 lat trwała przy mężu robiąc wszelakie uniki, bo ten gdy się upił to ją ganiał przez te 8 lat. To nie był jej ojciec czy matka lecz mąż. I wszyscy wokół wiele razy mówili: "po co ty jeszcze z nim jesteś? Wyprowadź się od tego pijanego wciąż drania".

Wszelkie święte pisma zapewniają, że jeśli mąż się już tak zachowuje to nie ma nadziei na jakąkolwiek poprawę. A po 8 latach on rzucił alkohol, otworzył jakieś wielkie przedsiębiorstwo - to chyba były jakieś tam zraszacze pól czy coś takiego, firma zaczęła przynosić olbrzymie pieniądze, on nie żałował sił. Ona to wszystko w swojej rodzinie przepracowała.

 A inni ludzie zmieniają towarzyszy życia jak rękawiczki, ten się nie podoba to wezmę kolejnego. Natomiast ta kobieta kopała tak głęboko, aż dokopała się do przyczyny zjawiska. Sama wiele wycierpiała - dokładnie nie wiem co jej w tym pomogło, ona chyba należała to jakiejś chrześcijańskiej społeczności gdzie jej powiedzieli, że tak należy. No i w rezultacie on stał się kimś zupełnie innym.

 Gdyby jej powiedzieli, że to potrwa 8 lat... ale jej powiedzieli, że tego naprawić się już nie da i że tacy ludzie się nie zmieniają, że to jest po prostu niemożliwe.

 Miewamy różnorakie pragnienia - na przykład chcemy sobie pojeździć samochodem, prowadzić go i udać się tym autem w jakąś tam podróż. W tym celu najpierw należy zdać egzamin na prawo jazdy - prawda? Taki dokument to niezbędna rzecz, aby znać zasady i z kimś się tam nie zderzyć.

   Ponadto potrzebne są pieniądze, aby kupić samochód, opłacić paliwo. Jeśli mam mało pieniędzy to kupuję jakiegoś tam, używanego małego fiata do naprawy. Połowę swojego czasu spędzam leżąc pod nim i naprawiając

a drugą połowę jeżdżę nim. Ten samochód ma nieustanne usterki i zatrzymuje się co kilka kilometrów.

   Taki sam może być z mąż lub żona - jak ten mały Fiat. Takie same mogą być skutki ożenku albo wyjścia za mąż. Ale są też tacy ludzie, którzy mają dużo pieniędzy - to się nazywa "sudha karma" czyli czysta karma. Tacy kupują sobie nowego Mercedesa, a jeśli zaczyna się coś psuć to on po prostu dzwoni do serwisu - to wszystko jest wliczone w koszta i jest usuwane w ramach gwarancji. Bywa i taki mąż.

A niektórych nie stać nawet na tego małego Fiata, ale jeździć jakoś trzeba. Trzeba po prostu pożyć jakoś normalnie, z nikim się nie kłócić, na nikogo nie pomstować. Wtedy gromadzimy tę sudha karmę i pojawia się w naszym życiu ten właściwy towarzysz albo zmienia się ten, który już jest.

  Ale niektórzy ludzie nawet i tego nie czynią, oni po prostu kradną samochód i jeżdżą tym cudzym. To się nazywa kradzież. W wypadku małżeństwa to jest cudzołóstwo, a o tym już wszystko napisano, bo to jest życie intymne bez zobowiązań. A to jest przestępstwo kryminalne wobec ducha świętego.

 Dlatego jest to poważne przestępstwo, że otwierane są wrota dla wcielania się dusz, a w ten sposób potem wcielają się wszelakie demony. 

   No dobrze, trochę was postraszyłem. Tak naprawdę wszystko jest dobrze - żyj uczciwie, a wszystko będzie tak jak należy. UCZCIWIE - nie trzeba się zapierać i wypruwać sobie żył - to jest demoniczna praktyka. Powtarzam: po prostu żyj spokojnie, niepotrzebne są jakieś drastyczne ascezy. Wystarczy, abyś chociaż nie ulegał pokusom i to zupełnie wystarczy. Żyj uczciwie i nie goń za pokusami.

 Żyjemy jeszcze w epoce Kalijugi a pisma święte nauczają: "aby żyć normalnie potrzebna jest czystość, ascetyzm, brak przemocy i prawość. Te 4 rzeczy
i twoje życie stanie się całkiem szczęśliwe. Powiada się, że w erze Kalijugi tylko prawość jest dla nas w pełni dostępna. Czystość nie jest w pełni dostępna,  nawiasem mówiąc cudzołóstwo zaliczane jest do nieczystości, jeśli się rozglądasz wokół i masz brudne myśli to jest to już nieczystość.

 Ogólnie powiada się, że te 3 nogi religii się zawaliły i pozostała tylko czwarta prawość. A czym jest prawda? Bóg Tobie coś nakazał a ty idziesz i wykonujesz. A czym jest nieprawda? Bóg tobie coś nakazał a ty szukasz jakiegoś przepisu aby tego nie czynić.

   To wszystko - i mama będzie dobra, bo jeśli człowiek nie podąża w górę to idzie w dół. Pojawia się wtedy pycha i coraz mniej rzeczy mu się udaje. Pycha to psychologia człowieka upokorzonego, czyli na przykład próbowała raz wyjść za mąż, drugi, potem trzeci. Albo też ktoś starał się raz zostać kierownikiem, drugi, trzeci i mu się nie udaje - 

No i ostatecznie taki ktoś mówi: "po co wychodzić za mąż, ja już byłam zamężna i nic dobrego tam nie ma". "Być szefem? o nie!" - pycha zaczyna szczycić się tym co jej się kiedyś nie udało i zaczyna tym pogardzać, aby zachować poczucie godności.

A wtedy takie coś trzeba wyrzucać i wtedy dany człowiek albo zaczyna pogardzać wszystkimi mężczyznami żonatymi albo pogardzać wszystkimi kierownikami, albo na przykład wszystkimi biznesmenami jeśli jego firma poniosła klęskę.

 Pycha to psychologia upokorzonego człowieka - taki ktoś stał się nikim i zaczyna być z tego dumny. Aby taki ktoś stał się kimkolwiek to trzeba go najpierw odblokować, usunąć tę pychę - a wtedy wzrost będzie możliwy. Bo w tej sytuacji on sam siebie zablokował w tym gdzie powinien wzrastać.

  Tak przy okazji: szatan kusi nas nie czym innym jak właśnie naszym przeznaczeniem. My mamy swoje przeznaczenie i siły mroku dobrze wiedzą jakie. Tu haczyk polega na tym, że pojawia się pokusa rozwinięcia tego przed czasem - dostaniesz coś z cudzych rąk.

   Prawdziwe nasze przeznaczenie rozwija się tak jak dziecko - najpierw ma miejsce poczęcie, potem ono wzrasta powoli a ostatecznie manifestuje swoją moc osiągając pełnię sił. Ten sam mechanizm ma miejsce w biznesie i podobnych sprawach - a władca Matrixa, kusiciel daje ci "gotowiec". 

 To podawane jest tak, że niby bierzesz dziecko z sierocińca, jeśli nie możesz urodzić to weź sierotę albo gdzieś tam ze schroniska - to też jest oczywiście dobre dzieło, ja podaję tu tylko taki przykład. Lecz jeśli w ten sposób uruchomisz jakąś firmę, jeśli przyjmiesz ten prezent to potem w zasadzie będziesz w tej firmie pracownikiem i będziesz musiał wykonywać czyjeś polecenia.

  Dlatego też w końcówce Bharavad-Gita jest wyraźnie napisane: "radość z powodu SWOJEJ mocy, ze SWOJEGO potencjału". Wtedy nie pracujesz na jakiegoś tam "dobrego wujka", który coś tobie podarował a w innym wypadku wpadasz w rolę niewolnika. W ten sposób ludzie są kuszeni i stajesz się nikim w wyniku takiej pokusy uruchomienia swojego przeznaczenia przed czasem. Takie zjawisko bywa nazywane "aborcją losu" - abortowanym przeznaczeniem.

   Co czynić w takim wypadku? Trzeba jeszcze raz począć i urodzić swój los, a w tym celu trzeba odblokować tę pychę.  

  Dlatego też tu następuje upokorzenie i innej drogi nie ma ponieważ mózg już jest martwy i pozbawiony sumienia. W takim wypadku trzeba go reanimować.

 Wiecie jakie są procedury reanimacji? Wykonuje się oddychanie usta - usta, albo podaje się impuls elektryczny do serca i różne takie wstrząsające metody, bo poprzez głaskanie po głowie się tego uczynić nie uda. Potrzebne są radykalne metody, aby poruszyć serce i krew, wykonuje się nawet zastrzyk bezpośrednio do serca - te procedury wyglądają przerażająco.

   Ale kiedy my w ten sposób jesteśmy reanimowani przez siły wyższe to protestujemy: "nie! tak nie wolno! to boli!" A w ten sposób masz możliwość stania się sobą.

   No dobrze, na tym zakończę ten smutny wykład o złej mamie.  Tak ogólnie trzeba czynić wszystko co tylko się da - a wtedy mama również będzie dobra. Dziękuję za uwagę.

wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=C0pAeCNYU7M

 

poniedziałek, 7 kwietnia 2025

rok 2025 jest najsurowszym rokiem na Ziemi w ostatnich 26000 latach - Julia Romanowa

 oryginał: https://www.youtube.com/shorts/8MUqu5_CGRc 

Istnieją ściśle określone punkty bez powrotu. 

Jest taki moment, kiedy człowiek już nie jest w stanie zawrócić - to już naprawdę koniec. Na przykład lekarze postawili diagnozę i opuścili ręce twierdząc, że oni nic nie są już w stanie uczynić. Przed danym człowiekiem już tylko cmentarz.
    
 Istnieją takie punkty bez powrotu, dlatego też nie ma sensu siedzieć i udawać głupiego. Oczywiście stara prawda naucza, że każdy otrzyma według zasług, każdy trafi tam gdzie powinien trafić. I co w takiej sytuacji uczynić z tym wszystkim?
  Uczynić cokolwiek możesz tylko w takim przypadku jeśli potrafisz to czynić. 
   
  Sytuację wokół nas można rozwiązać bardzo szybko poprzez uświadomienie sobie. Na przykład los dał Tobie jakąś bardzo trudną sytuację, nieważne jaką - nie będę w tej chwili wdawać się w ocenę stopnia trudności -   
    No i teraz aby z niej wyjść jak najszybciej musisz zdać sobie sprawę z przyczyny tej sytuacji, musisz zrozumieć dlaczego ona powstała - musisz zrozumieć swoją lekcję, zrozumieć co ta sytuacja tobie pokazuje.
  
 Ta sytuacja pokazuje gdzie popełniłaś błędy, czego czynić nie należy i za co to się tobie przytrafiło.  Tu po prostu działa trzecie prawo Newtona, czyli tak lubiane przez wszystkich prawo karmy działające w naszych trzech wymiarach, że każdemu działaniu towarzyszy reakcja równa co do wartości i kierunku.
   To prawo działa na różnych poziomach: pierwszy jest poziom fizyczny, potem jest poziom słów a jeszcze wyżej jest poziom myśli.


czwartek, 3 kwietnia 2025

Jak unicestwiani są nosiciele światła poprzez relacje - Julia Romanowa

 oryginał: https://youtu.be/_-7xRGDlwhc 

W jaki sposób unicestwiane są świetliki w relacjach?
Myślę, że nie jest dla Was sekretem, że niemal wszystkie związki na naszej planecie
mają charakter wampiryczny.

   One są tworzone po to, aby z tych ludzi,  którzy mają duszę, którzy mają
światło w duszy po prostu zabierać energię, która jest zwykle nazywana gawachem (niskowibracyjna energia cierpienia).
 

 Dla porządku będę tu nazywać ludźmi tych, którzy mają duszę i światło a pozostałych będę nazywać botami. Wszystkich tych mrocznych, bezdusznych, różnorakie reptile, pająki będę ogólnie nazywać botami.

  Jeśli przyjrzymy się dowolnej parze mężczyźnie i kobiecie tworzącej toksyczną relację to tam na pewno jedno jest "świetlikiem" a drugie jest botem przysłanym po to aby obudzić tego nosiciela światła - o ile on jeszcze śpi. 

   Jeśli świetlik się budzi to mówi botowi pa, pa - następuje rozwód itd. a człowiek świetlisty odchodzi. Kiedy żywy człowiek zdaje sobie sprawę z kim żyje to po prostu odchodzi, bo wie, że taka relacja jest mu do niczego niepotrzebna.

 W związku z tym wszystkie boty będące w jakichś relacjach ze świetlikami mają za zadanie zabieranie od żywego człowieka jego energii poprzez wytwarzanie negatywnych emocji, a tym samym karmienie tą energią tych z którymi ma zawarte kontrakty. One wszystkie przyszły tu właśnie w tym celu.

    Kiedy nosiciel światła zdaje sobie sprawę w jakiej relacji tkwi to po prostu odchodzi bo pozostanie w takiej relacji i nie wytwarzanie energii gawachu jest prawie niemożliwe. Ja to sama praktykowałam i jest to bardzo energochłonne.

Kiedy świetlik odchodzi to bot zostaje z niewypełnioną misją. Misją bota jest zniszczenie człowieka i ściągnięcie z niego tyle energii cierpienia ile tylko się da.
 Bot ma podpisany kontrakt z jakimiś tam ciemnymi siłami, które pobierają ten gawach ze świetlika za pośrednictwem tego bota.

    Takie same wampiryczne relacje istnieją pomiędzy rodzicami a dziećmi - zarówno małymi dziećmi jak i toksyczne relacje kiedy syn lub córka ma już nawet i 50 lat, a mama lub tata ich przywiązują do siebie i mówią "mój synek", albo "moja córeczka" i wydzwania do niego lub do niej 10 razy na dzień. 

   W poprzednim wideo już opowiadałam w jaki sposób odłączyć się od mamy. Zrozumcie, że tu nie ma żartów - albo zostaniecie po prostu ostatecznie pożarci, albo uratujecie się ostatecznie odchodząc. Jedyną metodą jest wręcz ucieczka w nieznane, aby nie karmić tą swoją energią ciemnych bytów.

  To nie jest twoja mama, albo też nie wasz wspaniały mąż czy żona - w nich siedzi ciemna istota, która nieustannie wszczyna awantury, różnorakie kłótnie. To coś żyje między wami - wy tej istoty nie widzicie i właśnie poprzez nią ma miejsce wypompowywanie waszej energii czyli gawachu.

    I teraz jeśli kobieta wyszła za mąż za bezdusznego bota, albo nie daj Boże za jaszczura to istnieje 50% szans, że u niej urodzi się bot lub jaszczur czyli po prostu skorupa bez ducha i potem będzie mamie robiło ruinę z życia i będzie szarpać jej nerwy tak długo, aż nie doprowadzi mamy do białej gorączki.

   Jeśli mama jest świadoma i orientuje się w sytuacji to sytuacja w jakimś stopniu może zostać skorygowana. Lecz jeśli tak nie jest to takie dziecko może nawet zniszczyć tę kobietę.

 Kiedy zdałam sobie sprawę, że niemal wszystkie relacje są wampiryczne to w zasadzie doznałam szoku.

 w 100 5 min

 Uświadomiłam to sobie kilka lat temu. Całe to wideo jest właśnie w celu uświadomienia. Skoro oni mają zawarte kontrakty, aby z nas wypompowywać energię to my także mamy kontrakty pozwalające na to, aby te boty pobierały naszą energię w formie tego gawachu - to się dzieje ponieważ daliśmy na to pozwolenie.

   Ktoś może teraz zadać pytanie: "co ty tu za bzdury opowiadasz? Przecież nikt z nas nie zawierał żadnych kontraktów!" Te kontrakty zawarła nasza dusza przed wejściem do tego ciała. ja do dziś wyraźnie ujrzałam.

  Przy czym istoty ciemności zawsze oszukują, one zawsze posługują się kłamstwem -  one są w stanie okłamać lub zmusić przy pomocy gróźb albo poprzez jakąkolwiek manipulację. Dokładnie tak samo one zmusiły nasze dusze, aby zawrzeć z nimi kontrakt, zawrzeć umowy, że będziemy je karmić tą energią cierpienia - gawachem.

   Dotarło to dziś do mnie podczas jazdy samochodem. Jechałam tak powolutku wiejską drogą i nagle doznałam olśnienia. 

Skracając: praktycznie wszystkie świetliki - nawet ja jeszcze kilkanaście godzin temu - my wszyscy mamy lub mieliśmy takie kontrakty z istotami ciemności na to, że będą pobierać z nas ten gawach.

 Co uczyniłam? Ja po prostu wywaliłam te wszystkie kontrakty w jasną cholerę! Nie wyobrażacie sobie jaki poczułam przypływ energii. To takie odczucie niezwykłe,

  7 min  w 141

ja przed tym nie byłam jakimś leniuchem, ale w tej chwili w porównaniu z tym co było wcześniej czuję ogromny wzrost swojej wewnętrznej mocy po tym zerwaniu wszelkich kontraktów.

 Być może teraz pojawią się tu pod filmem komentarze w rodzaju: "Julia, a jak zerwać te wszelkie kontrakty?" ja to później szczegółowo opowiem na kanale Telegram. Podpowiem wszystkim, którzy tego potrzebują - tu trzeba trochę umieć pracować z energiami, bo tak po prostu to nie działa - a może komuś się uda, tego nie wiem, możecie spróbować.

 Są tacy ludzie mający silne pole energetyczne i im się to prawdopodobnie uda, ale taki przeciętny człowiek może mieć z tym kłopot.  

 Ogólnie sens jest chyba zrozumiały - trzeba wymazać te kontrakty, aby nie karmić gawachem tych mrocznych bytów. Trzeba odejść od tych wszystkich mrocznych bytów, tych pieprzonych botów rozmaitych - a tym bardziej od jaszczurów, aby uratować swój awatar - swoje ciało. Żeby nie karmić żadnych pasożytów, męża czy żony - nawet jeśli to jest mama lub ojciec. Trzeba po prostu odejść od nich.
 

Świetliki, które to uczyniły są po prostu w szoku z powodu wspaniałego samopoczucia. One siedzą zdumione ciesząc się, że obok nich nikogo nie ma. Z jednej strony jest to bardzo dobre, bo jest to chwila spotkania ze samym sobą i o to właśnie chodzi. Każdy powinien przez to przejść - już o tym mówiłam i nie będę się powtarzać.

 A le tutaj cała sztuka polega na tym, że w tym momencie jesteśmy w epicentrum tego wspaniałego przejścia planetarnego i wszystkie świetliki mówią: "no do cholery! Gdzie ona jest? Ja chcę teraz wreszcie spotkać swoją bratnią duszę! Już nie mówię, żeby spotkać swój bliźniaczy płomień, ale chociaż tego brata lub siostrę."

W tej chwili trwa przebudzenie - w tej chwili wiele świetlików zostawia boty z którymi żyli, ma miejsce masa rozwodów, rozstań itp. Oni w tej chwili doznali oświecenia i po prostu uciekają gdzie pieprze rośnie.
 

 Ale kiedy one uciekają od tych botów, które pobierały od nich energię to potrzebują czasu na otrząśnięcie się. One potrzebują czasu na pozbycie się lęków, aby znowu nie wpakować się w podobne układy w których wszystko znów zaczyna się "ładnie pięknie" a potem jest totalny horror, cisną mi się w tej chwili na usta najgorsze słowa na określenie tego.

 Świetliki po takim rozstaniu potrzebują czasu na zregenerowanie się, na dojście do siebie - trzeba się uzdrowić, otrząsnąć się z tego szaleństwa w którym tkwili dotąd i wtedy dopiero wchodzić w jakąś nową relację.

W tej chwili wielu świetlików się budzi, opuszczają stare relacje i zajmują się samo uzdrawianiem - i w tej chwili pojawiają się świetliki, które są wyraźnie widoczne. Dostałam właśnie taką informację, (możecie w to wierzyć albo nie - szczerze mówiąc nie dbam o to kto jak to przyjmie) ale ja w głębi duszy wiem, że to jest prawda: otóż od kwietnia zacznie się... w kwietniu tych przypadków będzie jeszcze niewiele, ale nastąpi czas kiedy świetliki zaczną się odnajdywać.

 Zaczną się łączyć te świetliki, które już są dawno przebudzone, które już mają za sobą okres kilkuletniej samotności, które już są gotowe. Tacy zaczną się odnajdywać już w kwietniu, w maju ten proces przyspieszy ale już latem począwszy od czerwca będzie miała miejsce już lawina zdarzeń. Wtedy będzie już bardzo dużo  uwolnionych świetlików, tych świadomych i one będą pomagać budzić się innym. Coraz więcej nas będzie odzyskiwało świadomość - jedne świetliki będą pomagały swoim światłem innym.  

 10,56 w 230

   Cały proces przebudzenia gwałtownie przyspieszy. I właśnie latem rozpocznie się już na pełną skalę proces łączenia się nosicieli światła. Będą się odnajdywały albo bratnie dusze, albo bliźniacze płomienie. Niektórzy nie będą z tego zadowoleni i jak to się powiada: "dostaną za swoje".


No cóż, właściwie to wszystko, co chciałam wam dziś zakomunikować. Cel był taki aby wlać otuchę w wasze serca. Podsumowuję to w następujący sposób: uciekajcie od tych wszystkich istot mroku, nie czekajcie na to aż wasze ciało odmówi wam posłuszeństwa i na przykład znajdziecie się na szpitalnym łóżku z jakąś tam niezbyt miłą diagnozą.

 Przypomnijcie sobie co powiedział kiedyś Jezus: "nie jesteśmy rodziną według krwi, jesteśmy rodziną duchową" - jakoś tak to było. Cieszmy się zatem. Kocham was!

wersja polska:


środa, 2 kwietnia 2025

Złe relacje z mamą - Wiktor Sawieliew

 oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=al4ADH7mjng

Witajcie ludzie, co tam u nas dobrego?
 
głos z sali: Mamy takie pytanie: Co ma czynić człowiek jeśli ma złe relacje z matka?
Jak zachować szacunek i pokój w sercu jeśli matka sprawia ból słowami i czynem?
 
Tak, relacje z mamą... to bardzo dobre pytanie.
Odpowiem Pani tak: jeśli Pani będzie miała dobre relacje z mama, to już sama Pani na 99% będzie uporządkowana, wszystko będzie dobrze.
Nawet jeśli z ojcem są złe relacje i tam nie ma nic dobrego, chociaż oczywiście ideałem jest żeby w rodzinie ze wszystkimi były dobre relacje,
ale chociaż żeby jakiś szacunek tam był - "szanuj ojca i matkę swoja a przedłużysz swoje życie na Ziemi."
Znacie tę mądrość, prawda? O co tutaj chodzi?

W Wedach też jest podobny zapis, podobne przykazanie ale zapisany jest troszeczkę inaczej i mówi że na poziomie fizycznym twoje lata na Ziemi będą takie same ale przedłużą się twoje szczęśliwe lata na Ziemi.
 
Z grubsza można powiedzieć że jeśli masz zły nastrój, jeśli coś tam nie rozumiesz, jeśli coś się w twoim życiu "nie klei", to coś jest nie w porządku w relacjach z mamą albo z tatą, 
           No i teraz w jaki sposób określić czy z mamą czy z tatą? Dlaczego ty nie szanujesz jego albo jej?
Powinien być należny szacunek, nie dlatego że oni tam coś dla ciebie uczynili czy też nie uczynili - przecież mama ciebie kochała nie dlatego że wyniosłeś wiadro ze śmieciami, nie! Kochała cie dlatego że cię urodziła, a ty powinieneś ją kochać tylko dlatego że to jest mama,
     A kiedy mamę zaczynamy traktować tak jak wszystkich innych to już jest kiepsko, wtedy już jest bardzo źle! Musi być tak że jest mama i są wszyscy pozostali - no mama i tata jeśli mówić dokładnie, oni się dopełniają wzajemnie. A na czym polega to dopełnienie?

 Istnieją relacje osobiste, relacje personalne i istnieją relacje interpersonalne. A wszystkie one są relacjami z Bogiem. Mówiąc prościej, jeśli masz relacje z Bogiem, to masz relacje ze wszystkimi ponieważ to są Jego relacje z tobą poprzez nich. Jeśli relacja jest zła, ty nie rozumiesz czego Bóg od ciebie chce poprzez tego człowieka. To nie jest tak, że to jest jakiś alkoholik, którego nie rozumiesz. Ty Boga nie rozumiesz. A dlaczego nie ma wzajemnego zrozumienia? Bo brak jest relacji. Ty nawet nie chcesz wdawać się w szczegóły. Patrzysz tylko, żeby to sobie zniknęło. A Bóg przez tego człowieka chce tobie coś zakomunikować. 

             Najciekawsze rzeczy, jakie do nas trafiają w życiu – w formie podarunków – trafiają do nas od zupełnie nieoczekiwanych ludzi. A najprawdopodobniej od tych ludzi, od których w żaden sposób nie chcemy być zależni. Czyli, że nie chcemy mieć relacji z tym człowiekiem, ale tak to właśnie bywa. To jak w tej przypowieści o „Synu marnotrawnym”. Pamiętacie jak to było? Był tam jakiś ojciec. On miał jednego syna, który był posłuszny. I był też drugi, który sobie gdzieś tam poszedł i się szlajał, wszystko rozpuścił, a potem wrócił i ojciec cieszył się z powrotu tego właśnie syna.

          I tak samo jest z nami. Bóg tak samo cieszy się z powodu grzesznika, który sobie coś tam przemyślał, bo ten jest jak ta zagubiona owca - w Biblii występuje też takie porównanie. Bardziej się cieszył z tego co się odnalazło, niż z tego, który był na miejscu. Ten będący na miejscu był w porządku. U mnie jest na przykład tak – wiecie, że mam syna i córkę – i cieszę się z osiągnięć Alicji, że ona rozwiązuje jakieś tam skomplikowane, trygonometryczne funkcje. Ale ta moja radość jest taka umiarkowana, bo ja do tego przywykłem. U niej jest wszystko w porządku, ja się już uspokoiłem, ale u Władka – a on jest o dwa lata młodszy – jeśli nagle następuje jakieś olśnienie i on się tak cieszy, że coś nagle rozwiązał, to się cieszę, że on taki zuch, że stało się coś nowego. No i tak samo będzie z Alicją, jeśli ona zrobi jakiś nagły postęp, z tego się też bardzo ucieszę. Sprawia radość kiedy coś, co nie działało nagle wskakuje na miejsce i zaczyna być zdrowe.

Tak więc jeśli szanuję mamę, to wszystkie moje osobiste relacje będą w porządku. One zależą od mamy - ona jest niejako takim "zakładem produkcyjnym". Jeśli chcesz to ją szanuj, jak nie chcesz nie szanuj. Jeśli szanujesz matkę, to masz dobre relacje z mężem. Wszystkie dzieci są zdrowe i wszystkie są mądre. Wtedy masz prawdziwych przyjaciół, którzy są praktycznie jak krewni. To są te relacje osobiste.

     Tutaj zawiera się także to, że ludzie przychodzą się do ciebie uczyć. Sam stajesz się nauczycielem i znajdujesz także jakiegoś swojego nauczyciela. Wszystko to jest uważane za relacje osobiste. I za to wszystko odpowiada mama. To są cztery rodzaje relacji. Tak w ogóle tych typów relacji jest 12, ale te cztery są najważniejsze. 

     Jeśli tych czterech brak, to o tych drugorzędnych w ogóle nie ma co mówić. Ja je jeszcze wymienię. To są:

1.relacje małżeńskie, 

2. relacje z rodzicami,

 3. przyjaźnie oraz

4. relacje uczeń-nauczyciel. 

             To jest też konieczne i to są relacje osobiste, personalne, ponieważ przekazywana jest wiedza. W ten sposób przekazywane jest doświadczenie danego człowieka. I wtedy ma miejsce nauczanie. 

             Istnieje jeszcze piąty typ relacji - to są relacje interpersonalne. Tamtych poprzednich jest cztery, ale ludzi, którzy uczestniczą w tamtych relacjach  nie ma wielu. Jeden ojciec, jedna matka. Wedy co prawda powiadają, że ma być siedem matek i siedmiu ojców, siedem pokoleń, ale nie będziemy w tej chwili w to wnikać. Spojrzymy na to wyłącznie ze względów biologii. 

           Prawdziwych przyjaciół też nie może być wielu. Znajomych możesz mieć tysiące, ale prawdziwych przyjaciół wielu nie ma. Dzieci też nie jest zbyt wiele. Był co prawda taki przykład, że pewien Włościanin miał 60 dzieci. On miał dwie żony i one mu rodziły dwojaczki, trojaczki, ale zazwyczaj jest 12 czy 16 dzieci na przykład w muzułmańskich rodzinach. 

          Takie same były rodziny rosyjskie przed rewolucją. Wtedy to uważano za normalną rodzinę. Oni stanowili klan. Tam nie potrzeba było przedszkola czy żłobka. Im nie była potrzebna żadna socjalizacja. Oni to wszystko doświadczali między sobą. Potem rozeszli się gdzieś do różnych korporacji i pomagają sobie wzajemnie. Wszystko jest w porządku. Na co im jakaś tam socjalizacja?

         A jeśli urodziłeś się w rodzinie jeden, to musisz teraz nawiązywać jakieś relacje. Ale tak czy siak takich relacji krewnych, rodziny jest niewiele. A wszyscy pozostali stanowią większość. Stań sobie na zatłoczonym dworcu kolejowym i tam jest więcej ludzi niż cała twoja rodzina. Albo idź sobie gdzieś do teatru czy do kina. Tam jest podobnie. Patrzysz wokół i nie znasz tych ludzi. To są właśnie relacje interpersonalne. No i teraz to w jaki sposób ułożysz sobie relacje z nieznanymi ludźmi - jeśli na przykład na ciebie napadają jacyś bandyci albo ktoś ci zaczął ubliżać. Za to odpowiadają relacje z ojcem.

I jest tak, że ci różni nieznajomi niektórych ludzi w ogóle nie zauważają, ci są dla nich obojętni. A do innych są w stanie się doczepić, ograbić, rzucić klątwę itp.- za to wszystko odpowiedzialne są relacje z ojcem. I takich relacji jest więcej.

Mama natomiast uosabia pewnego rodzaju długoterminowe relacje, które ciężko jest uchwycić, to są relacje karmiczne, tam finansowe relacje są zakazane, będą tam jakieś podarunki, nikt tam niczego nie liczy, tego co kto komu jest winien.

A dlaczego?  Bo tego się nie da wyliczyć.

Taki wokół mam krąg tych osobistych relacji. A tak nawiasem mówiąc to można stracić. Każdy ten krąg posiada, ale możemy go stracić.

No i tu jeszcze dodam, że przyjaciele są również zaliczani do krewnych. Przyjaciele to są krewni z dawnych wcieleń. Dobre przyjaźnie nie zawiązują się od tak. To są pewnego rodzaju głębokie relacje, gdy ktoś komuś coś był winien albo ktoś komuś coś oddał, coś tam już poprzednio między nimi było.

I to są tacy ludzie, że patrzysz na niego i jakbyś go znał 100 lat. Stwierdzasz, że można się z nim przyjaźnić. Takie głębokie przyjaźnie zależą od mamy i takich przyjaciół jest niewielu.

A od ojca zależą wszystkie pozostałe relacje. W ogóle tato odpowiada za to, abyś nie stał się sekciarzem osobistych relacji - relacji ze swoim klanem albo relacji ze swoim narodem. Żeby nie było takiego fanatyzmu, że my to jesteśmy w porządku a wszyscy inni nie.

Za to wszystko odpowiada tata. Tato odpowiada za ten rozum - za to że czasem się tam o kogoś otrzemy.

Jeśli relacje z tatą są złe, to chodzę i ciągle strachliwie rozglądam się wokół. Bo wtedy wszyscy wokół rozumieją, że albo nimi pogardzam albo ich nie doceniam, albo mam ich gdzieś. Rodzaje agresji są różnorakie i ona mnie wtedy dotyka według zasad karmy. Nawet jeśli się przeprowadzę do innego kraju to tam będzie to samo. Wszystko w tej sferze zależy od relacji z ojcem.

Słyszeliście o istnieniu takiego boga Shivy. On ma żonę Parvati. Sziwa i Parvatti mieli dzieci i jednym z nich był Ganesza, taki z głową słonia. To dziecko miało początkowo głowę normalną, tak jak u człowieka, a potem tata się zezłościł i mu ją odciął ( tak to opisują Wedy), bo syn w czymś tam mu przeszkadzał

A potem zmienił zdanie, i mówi, "no dobrze żyj", wziął inną głowę. No i tamten zaczął chodzić z głową słonia i jeszcze mu był za to wdzięczny. W ten sposób pojawił się pół - bóg Ganesza

Ten Shiva miał jeszcze drugiego syna, no wiecie - Shiva był taki wojowniczy gość, taki poważnej postury i pojawił się drugi syn Kartikeya. Ten Kartikeya jest uznawany za wojennego dowódcę całego wszechświata. Wszystko co się tyczyło wojny, tym zarządzał właśnie Kartikeya.

No i w pewnej chwili weszli w spór, ten Kartikeya z Ganessą. Zaczęli się spierać, który z nich szybciej obiegnie cały wszechświat. A ponieważ oni nie byli tacy jak ludzie, tylko byli półbogami, to potrafili przemieszczać się bardzo szybko w zupełnie inny sposób.

No i zabrzmiała komenda start i Kortikeya wystartował. Zadanie było takie, żeby okrążyć trzy światy. Ja już tu nie będę wdawał się w szczegóły, chodzi o to, że nasz wszechświat składa się z trzech podstawowych światów. Tak naprawdę jest wiele światów, ale te podstawowe są trzy.

Kartikeya ruszył, a Ganesza wstał, trochę się umył i trzy razy okrążył tatę z mamą zanim przybiegł jego brat.

Kartikeya wrócił i taki zasapany mówi: " Ty tu jeszcze siedzisz? A ja już obiegłem 3 światy". A Ganesza odpowiada: "a ja już tutaj dawno siedzę i czekam".

Wniosek jest taki: Jeśli okrążysz mamę z tatą i okażesz im szacunek, to cały świat już jest twój.

Tutaj jest mowa o paramparze, jedno wyjaśnienie powiada, że oznacza to "z rąk do rąk", ale istnieje także drugie objaśnienie: istnieje atma- czyli duch i istnieje param-atma, nad-duch

A więc  jest wiedza o tym co najwyższe i ona jest przekazywana od taty z mamą - po prostu na poziomie jakichś instynktów. Rodzice są czystsi od nas.

Oni mogą nie mieć pojęcia jak działają jakieś tam gadżety, ale jacy oni są tacy są. Oni mogą nawet być alkoholikami, ale to są te wrota, przez które przyszliśmy na ten świat. Innej bramy nie ma.

Myśmy precyzyjnie wybrali sobie dokładnie takie wrota, Jeśli my tych wrót nie szanujemy, to nie szanujemy tego duchowego świata i zaczynamy popełniać różnorakie błędy.

No i co czynić jeśli z mamą mamy złe relacje?

Spróbujcie po prostu zrobić takie doświadczenie

Po pierwsze, mama czegoś od was oczekuje. Jeśli jesteś na przykład mężczyzną to czego będzie od ciebie oczekiwał ojciec?

Ojciec chce żebyś zaistniał w społeczeństwie, abyś tam na przykład uzyskał nagrodę Nobla, abyś zachowywał się jak mężczyzna, a jeśli jesteś kobietą, żebyś była piękna, abyś miała dobrego męża, który się tobą opiekuje i tato będzie z uwagą przyglądał się zięciowi, żeby ten był konkretnym mężczyzną.

Tata to jest wcielenie zasad, a mama, nie, mama nie stanowi zasad.

Jeśli na przykład po zajęciach szkolnych była jakaś tam potańcówka i córka wraca późno, to tata już czeka z paskiem i mówi: "a ty gdzie się szlajasz?, czy ty wiesz która jest godzina?"... i tak dalej.

A mama to chodząca miłość, ty możesz być kryminalistą, dostałeś wyrok a mama .. oj ty mój kochany.. bez względu na to co czynisz. A spojrzenie taty jest inne, to jest uosobienie praw,

Jest nawet taka tradycja, ja tu zaryzykuję stwierdzenie, że tata jest ucieleśnieniem materialnego świata, a mama świata duchowego.

Dlaczego tak jest? Bo w świecie duchowym ciężko jest cokolwiek policzyć.

A w materialnym świecie jest wszystko policzone, ile energii, ile pieniędzy i zasada jest świętością. Nie da się istnieć w świecie materialnym i niczego nie liczyć. Nawet Jezus powiedział, że to co cesarskie cesarzowi a to co boskie bogu.

I wszyscy ci ludzie, którzy tak zawisnęli na mamie, - a tak przy okazji kryminaliści, oni właśnie na mamie polegają, u nich jest kult mamy. Zajrzyjcie do jakiegokolwiek wiezienia i posłuchajcie tam piosenek, wszystkie są o mamie, a o tacie nie ma żadnej. A wiecie dlaczego?

Dlatego, że to jest wynik braku ojca. Im nikt do głowy nie wbił zasad, bo była sama mama. Mama nie jest w stanie dać w tym zakresie nic, ani dziewczynce, ani chłopcu. Ona nie nauczy ich zasad, bo jest sama. I nawet nie powinna. Ona tego nie potrzebuje.
           A ponieważ nie było taty, to syn trafił do kryminału. Dlatego u nich jest tam kult mamy, a tata to jest niegodziwiec, który gdzieś tam uciekł. Dlatego ojciec jest bardzo potrzebny.
         Powiem nawet więcej – tutaj mamy wykład na temat roli mamy, ale w obecnych czasach tata jest bardziej potrzebny niż dawniej. Dzisiaj na Ukrainie zabija się ojców, a nie matki. A to dlatego, że mama nie weźmie do ręki broni. Ona nigdzie tam z bronią nie pójdzie. To ojciec stanowi tą decydującą moc, bo mama jest ogniskiem domowym. Ona zajmuje się relacjami  osobistymi. A co nam z tych osobistych relacji, jeśli ta rodzina żyje w takim wrogim otoczeniu? Trzeba przecież, żeby te rodziny w jakiś sposób się łączyły. A myślicie, że kobiety będą jednoczyć rodziny? Nie będą. To jest zadanie męskie. Mężczyźni będą je jednoczyć.

 
     Traktaty i pisma mówią, że jeśli kobieta zaczyna się zajmować różnymi zewnętrznymi sprawami, chodzić gdzieś tam do jakichś klubów, gdy zaczyna filozofować, zajmować się jakąś tam organizacją, to trafia do piekła.

 
             Natomiast mężczyzna, jeśli całą swoją aktywność poświęcił wyłącznie sprawom domowym, to również trafia do piekła. Mężczyzna i kobieta nie mogą się wzajemnie zastąpić. Oczywiście kobieta może się zajmować czymś na zewnątrz, ale tylko wtedy, kiedy w domu już wszystko jest uporządkowane. Tak samo jest z mężczyzną. On też się może zająć w jakimś stopniu domem, jeśli wszystko na zewnątrz jest wykonane. Gdy upolował i przyniósł do domu tego przysłowiowego mamuta, wtedy może się zająć domem, poprawić gdzieś tam dach, czy werandę. Zająć się naprawą samochodu i podobne rzeczy. 

 
           I takie zachowania powinny być przekazane dzieciom. Wtedy dzieci będą normalne. Jeśli dzieci tego nie przejęły, a przejmą to tylko w tym wypadku, jeśli szanują matkę i ojca. A wtedy będą miały dobre relacje zarówno z nieznajomymi ludźmi oraz ze znajomymi, z którymi się często spotykają.
            A co się dzieje, jeśli nie szanują matki i ojca? Jeśli brak jest szacunku do matki i ojca, to nie ma u mnie stabilnych partnerów życiowych. Brak jest u mnie przyjaciół, brak jest rodziny. Wtedy chodzę na jakieś imprezy, gdzie spotykają się nieznani ludzie. I brak jest wtedy u mnie bliskiego otoczenia. Oto za co odpowiada mama - za te właśnie bliskie relacje. Wtedy to bliskie otoczenie jest. 

             No i co czynić, kiedy brak jest mamy? Kiedy na przykład dawno temu już umarła? No i co teraz czynić? Ona wcale nie umarła. Otrząśnijcie się. Ona jest tutaj wokół, w naszym polu informacyjnym. Dobrzy psychologowie doskonale o tym wiedzą. Po prostu myślcie o mamie dobrze. Wszystko, co o mamie myśleliśmy źle, trzeba przetransformować na dobro. Trzeba zrozumieć, dlaczego ona tak postępowała. Dlaczego ona mnie na przykład tak krótko trzymała? Albo dlaczego zmuszała mnie do wykonywania czegoś? Można podać bardzo dużo przykładów.

 
       Weźmy przykład tej piosenkarki Ałły Pugaczowej. Czy ona zaistniała w społeczeństwie? No jeszcze jak. A czy ona zaistniała w rodzinie? Wcale nie. Jedna próba, druga, trzecia, czwarta, bo ona nienawidzi swojej matki. Ona sama to gdzieś powiedziała, że mama ją zmuszała do nauki. Już nie pamiętam, co tam jeszcze o tej swojej mamie mówiła. No i zaistniała w społeczeństwie. A tam od razu jeden mąż, drugi, trzeci. Ludzie z zadowoleniem słuchają tych jej pieśni. One często są takie dotykające głębokich uczuć. Ale w tym wszystkim jest jakiś ból. A wszystko dlatego, że ona z jakichś powodów nie zrozumiała swojej mamy - nie zrozumiała, że mama chciała dla niej jak najlepiej.

No, a już ta ostatnia sprawa z jej życia, o której głośno w niektórych mediach – mówię to w tej chwili tak, nie żeby osądzać - mam na myśli te jej dzieci z probówki. Wiadomo, że tam są teraz kłopoty zdrowotne, no i czy to jest życie osobiste? To jest nieszczęśliwa kobieta.

              No nic, takich jak Ałła Pugaczowa jest bardzo wiele. Mam na myśli to, że ona na scenie już jest widoczna bardzo długo. Oczywiście to też zasługa jakichś tam jej układów, ale gdyby nie miała talentu, to żadna protekcja by jej nie pomogła. Nikt by tak długo na scenie nie przetrwał, wyłącznie z powodu układów. Ona musiała się w tym celu mocno potrudzić. 

    Opowiadali jej bliżsi znajomi – kompozytorzy i autorzy tekstów, że był taki czas, że we trójkę wynajmowali jedno mieszkanie. Jeden pisał dla niej słowa, drugi pisał muzykę i wypuszczali piosenkę za piosenką. Tam była taka mała fabryka piosenek. Świat się do niej dostosowywał, no a jej osobiste życie jest jakie jest. 

           Ktoś może powiedzieć: „No tak, jeśli kogoś za bardzo wciągnęło takie życie  społeczne - zewnętrzne życie, to na pewno ucierpi życie osobiste.” To też prawda, tak może być. 

        Dlatego też rozróżniamy pięć rodzajów rodzin. I tylko jeden z tych typów przewiduje, że mężczyzna jest całkowicie w roli kobiety. No bo jeśli między dwojgiem jest miłość, to oni – mężczyzna i kobieta mogą zawsze zamieniać się miejscami. 

W Mahabharacie były takie opisy, przykładem może być Bóg Indra i jego żona Śaći. To jest właśnie taki archetyp rodziny. A istnieje też inny archetyp, tu wzorem jest Parwati i Śiwa albo Brahma i Saraswati. Jest też przedstawiany wzór bogini Yami i Yamarage, czyli bóg śmierci. Wszyscy oni mają różne funkcje i tylko jeden z przedstawionych tutaj typów układów rodzinnych jest taki, że dzieła społeczne zajmują całe życie. To są bardzo rzadkie dusze, u których te zajęcia nie zabijają życia osobistego. Te dusze są tak naprawdę bardzo otwarte na otoczenie. Oni wszystko przeżywają tak jak swoje. A u wszystkich pozostałych jest inaczej. Wszyscy chcą być królami, a ty musisz pomieścić w swoim sercu cały ten otaczający ciebie naród.

        I dlatego tutaj bardzo ważne jest istnienie ojca, żeby istniał ten szacunek dla taty. Jeśli ten tato u ciebie istnieje, to wtedy możesz i masz wszystko. A jeśli ty wszystko przekładasz na mamę, tylko od niej czerpiesz wzorce i z nią jesteś połączony, tylko mamę kochasz, to mało prawdopodobne, że będziesz miał rolę jakiegoś króla w społeczeństwie. 

      Chłopców powinni kształcić wyłącznie mężczyźni. W obecnym czasie rola mężczyzny sprowadzona jest do minimum. A dlaczego tak jest? Jeśli chcesz, żeby był bałagan w społeczeństwie, to zlikwiduj mężczyzn, albo przejmij ich funkcje. Rolą mężczyzny jest obrona swojego domu, kształcenie dzieci, w tym również wymierzanie kar i wiele innych.

      A w obecnym czasie jest tak, że istnieje zewnętrzne kształcenie, które zajmuje się sprawą wychowania dzieci. I ono jeszcze ingeruje w rodzinę i sprawdza, czy wy ich dobrze tam wychowujecie. Czy czasem nie zakazujecie dzieciom uczestnictwa w lekcjach uświadamiania seksualnego? W Niemczech teraz tak jest – dwa razy dostaniecie mandat, a za trzecim razem wepchną was do więzienia. Wasze dzieci nie są wasze. Mężczyzna powinien wziąć kij i pognać to ze swojego domu. 

      Dzisiaj rodzinę broni policja, kształcą jacyś nauczyciele, a to jest funkcja mężczyzny. To on to powinien czynić. No i dlatego brak jest mężczyzn. Oni są po prostu usuwani i zostaje samotna mama. A ona sama nie jest w stanie nic uczynić. No i w ten sposób rosną przestępcy. Czyli w istocie egoiści, nie potrafiący kochać. W takie coś w tej chwili stacza się społeczeństwo. 

             Ten proces opisany jest w Bhagavad-gicie. Tam jest opis takiej sceny, gdzie Kriszna przyprowadził Arjunę przed dużą armię a Arjuna mówi: „I co - my mamy ich wszystkich zabić?” Tam nie było kobiet, tam byli sami mężczyźni. No i Arjuna mówi: „Jeśli my ich wszystkich zabijemy, to kobiety się zdegradują.” 

     Kobiety bez mężczyzn się psują. Wszystko dlatego, że taką mają naturę. A wiecie na czym polega zepsucie kobiety? To się dzieje wtedy, kiedy kobieta przejmuje rolę mężczyzny. A na czym polega zepsucie mężczyzn? Dzieje się tak wtedy, kiedy mężczyzna zaczyna wykonywać coś za kobietę. Oczywiście, jeśli brak kobiety, to on może to czynić, ale jeśli ona jest, to nie powinien. No, jeśli on przejmuję tę rolę, to następuje zepsucie. Jeśli u niej jest czas, żeby się tym zająć, no to następuje zepsucie. Pisma święte powiadają, że w następstwie tego urodzi się niewłaściwe potomstwo i w następstwie wszystko upadnie. Wszyscy wpadną w pustą religię. No i w tej scenie Arjuna pyta: „No i jak my mamy ich pozabijać?”

  Na co Kriszna się uśmiechnął i mówi: "Tak, to jest złe, ale niech to ciebie nie przygnębia. Przecież wiesz, że wszystko jest w moich rekach. Ja to wszystko potem cofnę".

   Tak więc uważa się, że jeśli kobieta z mężczyzną zamieniają się miejscami to  jest to jest to rezultat tak zwanej "ugra karmy".  

 Po pierwsze dlaczego u nas jest teraz w zasadzie na całym świecie jest taka sytuacja? To nazywane jest niewybaczalnym przestępstwem wobec ducha świętego. Można nawet wykrzykiwać bluźnierstwa przeciw Bogu, można wykrzykiwać jakieś tam pretensje. Ja osobiście często się z Bogiem spieram. Średnio bywa to co najmniej raz w miesiącu.

   Czasami wykrzykuję: "jak tak może być?!". Potem czasami go przepraszam i mówię: "wybacz - po prostu Ciebie nie zrozumiałem". Gdybym najpierw na niego nie nakrzyczał to w ogóle bym nie zrozumiał. Potem nagle pojawia się we mnie taka myśli i mówię: "wybacz - znów wpadłem w jakąś histerię".

  Tak czy siak trzeba z nim rozmawiać będąc w każdym stanie a wtedy on ciebie poprawi. To jest najlepszy sposób na zrobienie porządku w głowie - on ciebie od razu pokieruje. 

 --------

No dobrze, o czym myśmy tutaj mówili? Aha, temat jest o mężczyznach i kobietach.

 

głos z sali:  Jeśli mama nieustannie obraża dziecko, jeśli brak jest miłości, to jak zachować miłość do tego człowieka w tej relacji? 

 

           Ja już kiedyś opowiadałem taką sytuację, która tutaj za-rezonuje z tym tematem. Przyszedł do mnie jeden z przyjaciół, z którym kiedyś dużo współpracowaliśmy. Był czas nawet, żeśmy obaj kierowali pewnym przedsiębiorstwem. To był Tartak - byłem ja, on i byli też właściciele całej tej fabryczki. To jest mój dobry przyjaciel. 

 

          No i on miał pewien taki problem. Wszystko w jego życiu szło dobrze. Koniec z końcem wiązał. Żonę miał mądrą. Miał jedno dziecko, dziewczynkę i ona była bardzo posłuszna. A gdy przyjeżdżała do niego mama, to wszystko się rozsypywało. Córka przestawała słuchać. Żona szuka gdzie się ukryć i mówi: "nie mogę znieść tej mojej teściowej. Ona zaczyna zaglądać do każdego kąta, rozrzuca wszędzie swoje rzeczy tak jakby była gospodynią. To ja bym chciała tu być gospodynią" .No i na tej bazie zaczynały się wszystkie spory.


Jemu przestawały iść interesy i wszystko wskazywało na złe relacje z mamą. Ja się za to wziąłem i zacząłem mu punktować. Obaj jesteśmy mężczyznami, więc mówię mu: "siadajmy sobie to wszystko wyliczymy". Siedliśmy nad kartką i mówię, przyjeżdża mama i ile procent czasu znajduje się pod twoją kontrolą? 

         

             Tak naprawdę to nie jesteśmy w stanie niczego kontrolować. Uważa się, że my wszystko kontrolujemy, jeśli dajemy radę zapisywać jakieś ubytki, jakieś straty. No a kiedy już nie dajesz rady tego wszystkiego zapisywać, to uważa się, że sytuacja wyszła spod kontroli. Wtedy wali ci się wszystko na głowę. 

 

         No i on się dobrze temu wszystkiemu przyjrzał i mówi, "no może dwie i pół godziny", wszystko pozostałe to kompletna mgła. Zupełnie nic nie wiadomo. Ja mu na to odpowiadam: "dla biznesmena na twoim poziomie kontrolowanie wyłącznie dwóch godzin swojego czasu jest równoznaczna ze śmiercią. Dla kogoś innego to może być norma". 


- na przykład dla jakiegoś pierwszo- czy drugo klasisty, który tak jak to było dawniej sam chodził do szkoły, potem wracał, i żeby się nie bać, że ktoś cię wtedy okradnie. Idziesz do szkoły, potem wracasz, jakiś czas spędzasz z kolegami, a cały pozostały czas jest pod kontrolą nauczycieli, albo w domu. 

 

 To wszystko wskazuje, że w tym okresie gdy chodził do szkoły coś się stało z mamą. Jemu się nagle przypomniało i mówi: "tak, był taki moment, kiedy poszedłem do kina, film był bardzo dług i spóźniłem się do domu". Ojca (jej męża) wtedy nie było w domu, no i mama w tamtym momencie wzięła na siebie obowiązki ojca.

 

       Zobaczcie, jak daleko może sięgać taki uraz. Jeśli tato uderzy paskiem córkę albo syna, to dziecko zrozumie i nawet się nie obrazi. Ponieważ poprzez karę tata daje jeszcze elementy ascezy. Ascetyzm jest dla mężczyzny rzeczą naturalną i daje go ojciec. U kobiety ascetyzmu brak zupełnie. Ona jest łagodna, a jeśli kobieta jest surowa, to nikt jej w ogóle nie uznaje za kobietę. Ona jest wtedy jak ta Margaret Thatcher, żelazna dama. Taka jest nikomu niepotrzebna. 

 

      A mama mu wtedy wymierzyła karę, ponieważ wtedy ona obawiała się, bała się, że mu się coś stało. Gdyby to było jakieś obce dziecko, to by się tak nie przejmowała. Nawet gdyby go potrącił tramwaj. A tutaj rodzony syn. No i ja mu tutaj wyjaśniam: "zrozum, że za tym paskiem była tak naprawdę miłość". 


Ta miłość się tak przejawiła, bo ona wtedy bardzo się emocjonowała. Ona mu oprócz tego wymierzyła jakieś tam pranie, areszt domowy i podobne rzeczy.

       

      No a potem w życiu dorosłym on stał się samodzielny i gdy mama do niego przyjeżdżała to cała sytuacja wokół zmieniała się na taką jak u tego drugoklasisty. Dla takiego początkującego ucznia to sytuacja normalna. A wszelkie takie stresujące rzeczy są niezrozumiałe. A to po prostu przyszedł Bóg i przyniósł coś nowego. Ty masz tutaj swoje plany. Ty je sobie uważnie przeglądasz a Bóg ciebie puka w ramię a ty mu odpowiadasz: "ja mam swoje plany na tą sytuację" Machasz ręką i mówisz mu: "odejdź". 

 

          Bóg się na to nie obraża ale od tego momentu zaczynasz buksować w miejscu. Wszyscy twoi rówieśnicy już odeszli daleko naprzód a ty drepczesz stojąc w miejscu. A to dlatego, że to nie zostało wybaczone. Bóg nieczęsto zwraca się do nas. Bywa, że nam coś podpowiada a bywa też tak, że w ogóle go nie wołałeś. I on przychodzi do ciebie osobiście i coś tam mówi. A ty machasz ręką. A gdy ta sytuacja się powtarza to w twoim życiu dzieje się zupełny armagedon. 

 

          No i on w tym momencie zrozumiał, że okazało się, że mama go kochała, ale po prostu się o niego bała. Bała się go stracić. 

     Kiedy on to zrozumiał, kiedy postawił się na jej miejscu to dotarł do niego ten cały horror, że ona tam czeka i syna nie ma. I od tego czasu, kiedy mama do nich przychodziła, żona przestała się chować gdzieś po kątach. Córka się słuchała i wszystko było jak trzeba. Interesy też szły bez przeszkód. A ten człowiek sprzedawał lokomotywy. Wyobrażacie sobie, jaki to poziom finansowy? 

 

       Oto dla was przykład roli mamy. I zauważcie, że obrażamy się na mamę, kiedy ona wypełnia męską rolę. Za żeńskie funkcje, które ona wypełnia, nie obrażamy się. Problem jest wtedy, kiedy czujemy, że coś jest nie do przetrawienia. No i przeciwnie. Powtórzę, że to w świętych pismach nazywane jest ugra karma. Groźna karma. Karma zagrożenia - kiedy mężczyzna z kobietą zamieniają się rolami.

  Spójrzcie: w tamtej sytuacji mama była żywa, ale to nie ma znaczenia. Może być tak, że ona już odeszła do jakiegoś innego wymiaru, ale to nie zmienia istoty rzeczy. Jeśli rozumiemy co ona wtedy myślała i jakie towarzyszyły jej emocje to wtedy pomyślimy sobie: "jakże ja byłem niewdzięczny - i jeszcze miałem czelność się na nią obrazić. Wstyd mi za takie zachowanie".

   A wtedy w mgnieniu oka następuje amnestia. To jest rodzaj cudu - tak samo jak natychmiastowe uzdrowienie. To nie trwa 10 lat, niepotrzebne są żadne treningi, żadne studia czy szkolenia. Jeśli tylko coś zrozumiałeś to zmiana następuje natychmiast - znikają choroby, wszystkie sprawy zaczynają się toczyć inaczej, kończą się wszelkie komplikacje.

    Nagle dostajesz pracę, albo zwalniają cię z jednej ale znajdujesz od razu drugą, lepszą - taką którą uwielbiasz. Po prostu dzieją się cuda.

 A wszystko dlatego, że gdy człowieka ogarnia poczucie wstydu to staje się on świętym. On zaczyna rozumieć, że wszystko to było tak jak należy, że Bóg nad tym wszystkim czuwał, a ten człowiek to niewłaściwie zrozumiał.

   I rzecz nawet nie w tym, że go nie zrozumiałem lecz w tym, że mówię: "ta kwestia jest dla mnie zamknięta - nie chcę tego w ogóle rozumieć. Koniec z tym - ja chcę pozostać na tym stopniu swobody".

   Potem dorastam, ale tej swobody życiowej mi brak i zaczynają się problemy - w danym przypadku są to problemy z mamą.

  Zatem "szanuj ojca i matkę swoją" - bez tego nie uczynisz kroku naprzód. Oni są dla nas najlepsi i najbardziej kochani. Jeśli to zrozumiemy to pokochanie całego świata nie sprawi nam już żadnego problemu - czyli główną sprawą jest zrozumienie.  Na tym dziś koniec.

  wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=S3-N-SPxF2o