oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=byEovZEVouk
>> Cześć wszystkim. Witajcie ludzie, jakie tematy na dziś?
>> Proponuję analizę pewnego komentarza pod filmem.
>> Aha.
>> Pewien człowiek pyta czy bies (lub też Demon) jest również częścią Boga.
>> Czy bies jest częścią Boga? No oczywiście, w zasadzie już odpowiedziałem. Ale
teraz przejdę do szczegółów. Zapiszę jeszcze: Demony są częścią
Boga.
Bardzo dobrze. Mamy dziś takie demoniczne
pytanie.
No cóż, demony. Kim są biesy? Demony to pewnego rodzaju piekielne istoty,
niewidzialne dla nas. Być może są one powietrzne, a może mentalne, może
są jakimś rodzajem astralnych, przyleciały skądś z planu astralnego.
Cóż,
na pewno nie mają w sobie żywiołu wody ani żywiołu
ziemi. Dlatego wchodzą tutaj poprzez nasze biopole jeśli jest ono w jakiś sposób przebite. Jeśli ono nie jest uszkodzone to nasza aura trzyma się mocno, jak kopuła nad nami, a
demony nic nie są w stanie zrobić.
Dlatego Biblia
zaleca nam
nabycie jakiegoś rodzaju pancerza przeciw demonom i
można się owinąć. Nie
pamiętam niestety jakie cechy są tam wymienione, które składają się na ten pancerz - jest tam prawdomówność i jakieś pozytywne cechy. Ta ochrona jest tam chyba nazwana
hełmem pobożności.
Niestety, nie pamiętam wszystkich tych atrybutów, nie chcę
cytować. Z grubsza rzecz biorąc, to są dobre słowa i cechy i powiada się tam, że jest to jak jakaś
kolczuga. A potem, kiedy jesteś taki
pobożny, uczciwy i tak dalej, to w rzeczywistości zakładasz zbroję i
idziesz
oczyszczać te demony, wyganiasz je i wejście jest zamknięte.
Ale jeśli jesteś nieuczciwy,
niepobożny,
nieświęty i tak dalej według listy tych wszystkich złych rzeczy, to wtedy mogą one dostać się
do twojego wnętrza. Tak to jest.
Jak one śmią atakować coś takiego, Boże stworzenie. Dobry Boże. A my nie chcemy być oszukiwani, chcemy być uczciwi, chcemy być
bez takich przywar i dlatego jesteśmy atakowani
przez pokusę.
Urodziłem się taki czysty i ufny, wierzę w Świętego Mikołaja, w
Bogów, we wszystko co mówią mama i tata. Wierzę we wszystko jest w porządku. Ale krok po kroku, moja
wiara zaczyna słabnąć, ponieważ
zaczynam zauważać, że oni mówili jedno a czynili co innego i wraz z
doświadczeniem dochodzi do nas, że świat nie jest taki prosty, prawda? Stopniowo dochodzimy do wniosków, że nie urodziliśmy się wśród świętych - tak to ujmijmy.
Ale czasami jest na odwrót, bywają tacy alkoholicy, że dziecko u nich rodzi się
prawie święte. Tak było u Heranika Shipu, u niego urodziło się święte dziecko. To był bardzo dobry Maharadża - on urodził się
w centrum demonizmu i dlatego nie mogli go wytrącić z tej fali.
Zatem czy demony są częścią Boga czy też nie są? Muszę to sobie zapisać i zaraz opowiem o tym więcej.
Kiedyś mówiłem wam tutaj, jak możecie będąc w parze wyciągnąć demona z każdego człowieka.
Załóżmy, że mam jakiś
nałóg - załóżmy, że jest to słabość do jakiegoś
narkotyku, albo .....................powiedzmy, że mam jakąś dolegliwość, wrzód żołądka czy coś podobnego, nie wiem, co wymyślić,
powiedzmy, że moja wątroba odmawia posłuszeństwa, albo
moje nerki są chore.
Otwieram więc broszurę,
czytam stronę z książki i jest w niej napisane: „Nerki, ty, mój drogi, jesteś po prostu tchórzem”.
Więc nerki są odpowiedzialne za odważne
zachowanie. Co z tobą nie tak? No i myślę sobie: "ach! jestem tchórzem". Ale tak naprawdę jestem generalnie dobrym człowiekiem, jestem
naprawdę takim porządnym "gościem", ale jakiś demon mnie opętał i zepsuł moją świadomość. Muszę wypędzić z siebie demona
tchórzostwa - biesa tchórzostwa.
W podobny sposób nawet obecnie wypędzają choroby: "w imię Jezusa Chrystusa", - ponieważ Jezus wypędzał demony, a człowiek odzyskiwał zdrowie, ale na odchodne Jezus mówił człowiekowi: „Idź i nie grzesz więcej. Załatałem tę dziurę w tobie, żeby demon już nie wszedł”.
A „nie grzesz więcej” oznacza, że nie możemy się zatrzymać w swoich działaniach. Musimy zrobić coś dobrego, przestać czynić zło, zacząć czynić dobro, a potem, a jeśli tego nie zrobisz, jeśli zrobisz coś złego to zamiast tego jednego demona przyjdzie ich siedmiu, rozumiesz? Dlatego nie powinieneś wypędzać demona z wyprzedzeniem jeśli nie jesteś gotowy zacząć działać właściwie.
Załóżmy więc, że mam jakąś chorobę i zastanówmy się dlaczego się nią zaraziłem? Przypuśćmy, że mam skłonność do osądzania ludzi. Powinienem znaleźć takiego samego człowieka,
który ma skłonność do osądzania ludzi i który również chce pokonać tę chorobę, ponieważ w tej chwili grozi mu już poważna operacja.
Albo jeszcze lepiej,
żeby takiemu powiedzieli: „Nadszedł twój czas i umrzesz - masz jeszcze 2 tygodnie życia”.
To najlepszy rodzaj diagnozy, czyli nie ma już czasu na
ucieczkę.
A potem spotykamy się we dwójkę i zaczynamy rozmawiać.
Opowiadam wam teraz o technologii egzorcyzmów - o sposobie wygonienia demona i wtedy zrozumiecie, jaka to jest dokładnie część
Boga.
Załóżmy więc, że oto jest żona i mąż. Ona i jej mąż są w konflikcie od bardzo dawna i jest z nimi coraz gorzej i gorzej. Ona próbowała już tego i tamtego, próbowała psychologii, próbowała książek duchowych, próbowała czytać rozprawy Klizowskiego czy kogokolwiek, kto jest teraz modny - ale nic z tych rzeczy nie działa.
Próbowała tego z mężem, próbowała tego, próbowała tamtego,
nic nie działa. A potem ktoś jej powiedział:
„Kochanie, to twoja karma, usiądź wygodnie i musisz tak trwać”.
No ale jak tak? Jeśli mi się to nie podoba, to trzeba to
skorygować. To znaczy, że we mnie siedzi demon. Ale on nie działa mi na nerwy tak bez powodu - on działa mi na nerwy z powodu
mojego konkretnego zachowania, z konkretnej jakiejś intonacji, z powodu konkretnych moich komentarzy,
konkretnych moich uwag.
Ona chce, żebym to się skończyło,
ale to się nie udaje, bo ten bies – to jest tak, znoszę to raz,
znoszę to raz drugi, a potem on mówi: „A co ty tu teraz, teraz, teraz,... widzisz? widzisz?
Demon mnie prowokuje.
A kiedy mnie sprowokuje, to znów się
kłócimy, podczas gdy on pompuje z nas obojga energię gawachu (energię cierpienia) i pakuje ją do swoich zbiorników.
Potem patrzy: „Dobra, muszę zadbać trochę aby to moje stado nie
zginęło całkowicie”. No tak, to jasne - i małżonkowie się godzą. Potem,
kiedy znów naładują się energią,
on zaczyna pompować ją ponownie.
To znaczy, kobieta lub mężczyzna, nagle
odkrywa, że depcze po tych samych grabiach
przez pięć lat bez przerwy i nic
się nie zmienia. Mówię o tym dlatego, że dwie osoby
muszą o tym porozmawiać,
dwoje ludzi z tą samą przypadłością, bo
mówi się, że jeśli dwie lub trzy
zgromadzą się
w moim imieniu, to i ja będę wśród nich. Bóg jest najważniejszym egzorcystą i on wtedy usunie ten czip w głowie, która uniemożliwia ci życie.
Nie jesteś w stanie tego zrobić sam i wyjaśnię teraz dlaczego: bo kiedy najważniejszym podmiotem w tobie nie jest Paramatma, czyli Nad-Dusza którą dawno temu odrzuciłeś, nie jest to Bóg, ale
demon. On wtedy dyktuje tobie co masz czynić i podszywa się pod tego Boga.
On niby podpowiada tobie dobre rzeczy, ale ty wtedy po prostu udoskonalasz
swój problem: "a może by zrobić w ten sposób" - ale w prosty sposób się nie udaje, "no to może jeszcze inaczej - może wtedy coś się zmieni" - musisz go po prostu wypędzić i to wszystko. Wypędzić to licho, pozbyć się tego konkretnego
nawyku, który od dawna uważasz za
część swojego charakteru i integralną
część siebie. Tobie się wydaje, że bez tego nawyku to już nie będziesz ty - dokładnie tak to wygląda: "no przecież każdy człowiek jest inny, ale ja jestem trochę właśnie taki.
To moja indywidualność, to część mnie". Jeśli ta
indywidualność psuje ci krew od wielu lat, to nie jest
to nic innego tylko demon.
Prawdziwa
indywidualność, jest bardzo atrakcyjna. Prawdziwa
indywidualność to ty, jako awatar Boga - wtedy dosłownie przyciągasz ludzi jak magnes i wszyscy ustawiają się w kolejce, tylko po to, żeby spojrzeć ci w oczy, poprosić o radę. Bez żadnych kłótni, oni skoczą za ciebie w ogień. To jest prawdziwa atrakcyjność a nie to wcześniejsze.
Zatem ci dwoje porozmawiali i zdali sobie sprawę, że robili to od dawna. Zrozumieli, co jest ich cierniem, ale sami się pozbyć tego nie mogą.
I wtedy taki ktoś musi powiedzieć samemu sobie: „Nie jestem w stanie tego zrobić sam. Nie mogę pozbyć się tego nawyku.
Nie mogę pozbyć się tego nawyku,
bo się rozproszę".
Jeśli
pozbędziesz się tego nawyku sam, podejmiesz taki wysiłek,
a może nawet się go pozbędziesz. Ale z tymi
nawykami, z tymi wysiłkami, przychodzi pycha: "Zrobiłem to sam". A kiedy pojawia się ta pycha, to zarozumialstwo to lepiej byłoby dla ciebie żyć z tym złym
nawykiem niż z pychą, ponieważ pycha jest
gorszym nawykiem. A potem przychodzi Bóg i leczy tę twoją pychę, a w jaki sposób? Poprzez przywrócenie tego nawyku - i znowu ta sama stara
otchłań, znów masz ten stary problem.
Nigdy nie możesz tego zrobić sam. Nawet siwego włosa nie możesz zmienić na czarny - sam nie jesteś w stanie zmienić ani jednej rzeczy, dosłownie nic. Bóg
to wszystko czyni. A my sami i ten demon podszywający się pod Boga,
naciska, nalega,
żebyśmy zrobili to sami - no bo przecież z nas są takie zuchy. No i cóż, kto robi to sam, ten nic nie zdziała.
Zatem dobiera się wzajemnie dwoje, oboje mają jednakowy problem i pierwsze mówi do drugiego: „Ja nie mogę tego zrobić sam”. Ten drugi także mówi: „Ja nie mogę tego zrobić sam”. I ten Bies, ten Demon, który zajął
miejsce Boga.... on nie siedzi w umyśle lecz w sercu. On jest swego rodzaju programem mentalnym, albo też astralnym, który tam żyje, myśli i kontroluje mnie. W jaki sposób można się zorientować, że człowiek jest opętany? Jeśli taki ktoś chce wszystko czynić sam - jest na przykład jakieś ciężkie zadanie do wykonania, obok stoi inny człowiek, ale ten opętany nigdy w życiu nie poprosi o pomoc. Jeśli za wszystko biorę się wyłącznie sam to jestem opętany.
Normalnym zachowaniem w takim wypadku jest prośba: "przyjacielu pomóż, zróbmy to razem". Bo jeśli ja kogoś poproszę, to on potem też mnie poprosi - a demon chce, żeby to ciało należało tylko jego, żeby było wyłącznie na jego usługi. A w wypadku jakiejś pomocy z zewnątrz jestem zobowiązany też komuś pomóc i dlatego chcę wszystko zrobić sam.
A po drugie, taki ktoś boi się Boga, to znaczy boi się miłości. I gdy tylko zaczynam żywić jakieś uczucia do kogoś - a to oznacza bycie
jemu podporządkowanym, oznacza pragnienie
zadowolenia go, to diabeł natychmiast się odnajduje i zaczyna wskazywać niedostatki tego drugiego: "popatrz! widzisz, co on robi? Widzisz jak przestępuje z nogi na nogę? Jak brzydko wydmuchuje nos? Popatrz na to i na tamto..." a potem miłość gaśnie.
Te właśnie te dwie rzeczy nie pozwalają mi się zakochać
nawet w moich dzieciach, nawet w moim mężu, nawet
w tym, co zamierzam zrobić. No a drugą rzeczą jest wymienione na początku, że wszystko chcę robić sam.
Cóż, nie możemy namówić do miłości, ale możemy złapać tego diabła za ogon przy tej chęci wykonywania wszystkiego samemu. Kiedy ktoś mówi: „Nie mogę tego zrobić sam. Robiłem to od lat i nie udało się". Wtedy dzieje się tak, że w takiej chwili demon zostaje sparaliżowany na jakiś czas, od trzech do pięciu minut - w zależności od sytuacji i od cech psychofizycznych danego człowieka.
Ja to osobiście zarejestrowałem za pomocą pewnego urządzenia. Choroba danej osoby jest badana za pomocą specjalnej metody akupunktury. Bierze się przyrząd w formie takiej gruszki - przykładana jest specjalna sonda.
Wskaźnik na przyrządzie pokazał, że wątroba jest prawie nieczynna, a wtedy on mówi: „Nie mogę tego zrobić sam” i nagle igła na wskaźniku wraca do normy, ponieważ to demon kontroluje tę chorobę. To znaczy, że gdyby pod względem energetycznym było tak jak w tej chwili to niczego nie trzeba by leczyć. Choroba
stopniowo minie sama, ale musi zostać usunięta inna energia, która powoduje tę chorobę. Tak właśnie zadziałało proste zdanie: „Nie mogę tego zrobić”.
A teraz skupcie uwagę: Co to jest ten Demon?
Dlaczego jest częścią Boga? Ponieważ to jestem cały ja. Wyobraźcie sobie, że duch, Dusza i ciało czyli "JA" jako człowiek - że cały ten "ja" jestem Bogiem i mam wszystko. Mam serce, mam rozum.
Poprawka: rozum jest w moim sercu a nie w mojej głowie - głowa to jest wykonawca, to trochę tak jakby to był pług ciągnięty za traktorem. I kiedy po prostu się modlę: „Boże, pomóż mi” to wtedy modlę się sam - ja sam w pojedynkę nie jestem w stanie tu nic zdziałać. To nie ja się wtedy modlę, to modli się demon we mnie.
Po prostu znam takie słowa: „Chcę,
uratujcie mnie”.
Natomiast Bóg mówi przecież: „Dwóch czy trzech?” Nigdzie nie jest napisane:
„Jeden się pomodlił i to wszystko”. Sam to się możesz modlić jeśli już jesteś świętym i możesz modlić się za innych.
Ale jeśli sam jesteś opętany, to nie możesz się modlić - wtedy będzie to bezsensowne wypowiadanie słów i bezużyteczne mieszanie powietrza.
Musi się spotkać dwóch lub trzech. Kiedy modlą się na przykład we dwoje to ma miejsce zjawisko, które określa się na przykład słowem synergia.
W tym momencie
urządzenie pokazuje, że gdy ktoś się modli sam to on ma problem, ale obok tego problemu
nie ma w ogóle. Wskazówka na przyrządzie nic nie pokazuje.
To jest moje osobiste doświadczenie - to nie tak, że ja to gdzieś widziałem, ja sam osobiście brałem udział w tym doświadczeniu.
Po wypowiedzeniu tych słów kiedy Bies jest jeszcze przez te kilka minut w stanie paraliżu możesz się modlić. Masz do dyspozycji wąskie okno czasowe: do 5 minut w najlepszym razie, a do około 3 minut w najgorszym - jeśli Demon jest bardzo silny.
Wtedy on bardzo szybko otrząsa się z tego szoku kompresyjnego i odzyskuje przytomność. I kiedy strzałka na mierniku opadła to możesz się modlić: "Boże, pomóż mi, Boże, pomóż mi, chcę znowu kochać. Nie chcę już tego nałogu!".
I w tym momencie demon nie może tego znieść, bo najpierw nagle uderza się go w głowę, mówiąc słowa: „Nie mogę tego zrobić” (ale powtarzam, do tego konieczna jest obecność drugiego człowieka) i po tym wszystkim demon odchodzi. To wszystko, jesteś wolny.
Potem zdecydowanie musisz iść w tym kierunku, musisz cały czas pracować aby dobrze załatać tę dziurę w swojej aurze. Jeśli to była sytuacja z twoim mężem, to rozmawiaj z nim, ale w inny sposób. Możesz teraz czynić to inaczej i nie stracisz panowania nad sobą.
Bo jeśli po prostu zostawisz to tak, jak jest, jestem wolny, no dobra, miejsce jest czyste,
posprzątane, to wtedy demon powróci i przyprowadzi do tego domu jeszcze siedmiu innych.
To jest taki rodzaj egzorcyzmu. Czym jest demon?
Dlaczego jest on częścią Boga?
Jeśli ja jestem Bogiem, a moja głowa jest moim umysłem - a w tej mojej głowie osiedlił się demon to wtedy modlitwa płynąca z mojego serca nie jest w stanie przejść przez ten umysł wyżej do Boga. Taka modlitwa nie zadziała.
Moje serce
jest tak szczelnie zamknięte, że to sam demon już się modli. Do kogo on
się modli?
Mój umysł nie modli się do Boga, ale do
umysłu Boga. Bóg też ma umysł,
serce i wszystko inne. Więc tak to wygląda.
A demon jak się okazuje jest częścią mojego umysłu, i on modli się do wyższego umysłu czyli, że modli się do samego siebie.
Dlatego taka modlitwa nie działa.
Oto czym jest Bóg i dlaczego jest częścią umysłu, lub też mówiąc ściślej intelektu, bo umysł to nieco szersze pojęcie.
Dlatego też w świątyni w Memfis, kiedy ludzie przychodzili po wiedzę, to byli sprawdzani jak wielki jest żar ich serc. Jeśli serce człowieka nie było gorące lub nie było wystarczająco gorące, to nie otrzymywał wiedzy, ponieważ jakakolwiek wiedza gasi żar serca.
To wszystko na dziś. Oto dlaczego Bies jest częścią Boga? On jest dobry, ale musi słuchać serca, musi być na każde nasze skinienie, aby ta informacja przynosiła nam pożytek, a nie żeby informacja nami sterowała. Aby nie byt określał świadomość, ale żeby świadomość określała byt.
Dziękuję za uwagę.
wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=4j9mA22OuhY