niedziela, 6 października 2019

Oleg Gadecki- lekcje mężczyzny w rodzinie.

Ania dodała polskie napisy do króciutkiej wypowiedzi Olega.
Będą zadowoleni ci czytelnicy (chyba głównie panie), którzy wspominali, że potrzeba więcej instrukcji dla mężczyzn.


p.s. swoją drogą - zdarzało mi się nie raz, że spoglądałem dokładnie w miejsce gdzie ktoś się we mnie intensywnie wpatrywał. Wygląda na to, że nie każdy mężczyzna ma taką zdolność.

25 komentarzy:

  1. Oleg na tym filmie mówi o rzeczach oczywistych. Nawet współczesna psychologia zgadza się z tym, o czym jest mowa w tym filmie. Niestety nie wszyscy rozumieją jeszcze ten przekaz i stąd tyle nieporozumień między ludźmi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo trafny "przepis na prawdziwego faceta". Szkoda, że panowie rzadko kiedy zaglądają do takich rad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto ma zaglądnąć ten zaglądnie. Każdy idzie swoją drogą i dojrzewa w swoim czasie.

      Usuń
  3. Hej :) Taki film dziś 🌲A gdyby tak rzucić wszystko i zaszyć się w chatce nad Bajkałem? Dziś w TVP Kultura wyprawa NA WSCHÓD OD HOLLYWOOD – o 20:30 widzimy się „W syberyjskich lasach”. 😉 Zapraszamy na oparty na faktach francuski film o ucieczce człowieka z miasta na łono dzikiej natury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Po co jej tyle tych krów? ��

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie chowa je ot- tak, "z rozpędu". W ogóle to jest chyba anty-przykład patrząc naszymi Słowiańskimi kategoriami bo "babuszka" należy chyba do tych "rządzących" kobiet i ...co zasiała to i zbiera.

      Usuń
  5. Super
    https://www.youtube.com/watch?v=NdR4qLLvIbc
    Мельница - Бес джиги

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiek nie ma znaczenia. Bardziej chodzi o dopasowanie na poziomie mentalności. Co z tego, że oboje partnerów będą w tym samym wieku, jeśli nie będą się umieć dogadać? Czasem może się zdarzyć, że jeden z partnerów zaczyna się rozwijać, a drugi pozostaje w miejscu. Więc szukałbym kogoś, kto też chce się rozwijać, bo jeśli tylko jedna osobą będzie szła do przodu, to taki związek w końcu się rozpadnie. A swoją drogą znam małżeństwo z około 45 letnim stażem, gdzie mąż jest starszy od żony o 15 lat i to małżeństwo należy do udanych.

    OdpowiedzUsuń
  7. Poza tym co napisał Damian o zgraniu duchowym (wiele razy pisaliśmy o 4 warnach czyli grupach społecznych, to ma znaczenie aby tego przestrzegać) wiek gdzie mężczyzna jest starszy nawet i 20 lat nie jest przeszkodą. Mam sąsiada pełnego życia mającego dziś 63 lata, Mieciowi urodziła się 2 lata temu córka i są szczęśliwi. Chłop ma coś w sobie, nie narzeka- widzę jak kobiety się rozpromieniają mówiąc o nim. Wszystko zależy od naszej mocy duchowej.

    OdpowiedzUsuń
  8. p.s. u pana Mietka różnica wiekowa jest chyba jeszcze większa niż te 20 lat.

    OdpowiedzUsuń
  9. W ogóle w tradycji Słowiańskiej jest tak, że mężczyzna pełni rolę nauczyciela życiowego i jeśli jest starszy to nic nie przeszkadza (równolatek powinien mieć mądrego mentora- dziadka, ojca - inaczej będzie mu trudno). A skoro o tradycji: sytuację gdy mężczyzna był młodszy uważano za niezdrową - wręcz patologiczną (częste dziś ale czasy mamy chore). Można by wiele więcej pisać na ten temat.

    Aha! na koniec. Gdzieś w starej literaturze wyczytałem taki klucz stosowany jeszcze ze 100 lat temu (wtedy małżeństwa gdy mężczyzna był średnio 10 lat starszy były normą). Połowa wieku mężczyzny plus 7 lat, zdaje się, że regułę tą przytacza też JKM w swojej książce "Vademecum Ojca". Ja wiem, że nie jest to dobry wzór ale on ma dostęp do jakichś masońskich bibliotek i czasem można i u niego coś zapożyczyć.

    OdpowiedzUsuń
  10. " Połowa wieku mężczyzny plus 7 lat"

    Hehe, z tego wynika, że im mężczyzna jest starszy, tym powinien mieć młodszą partnerkę. Teraz rozumiem, dlaczego wiekowi i bogaci panowie mają partnerki młodsze o 30 i więcej lat :))

    OdpowiedzUsuń
  11. :) nie lubię tego współczesnego słowa "partnerstwo". Partnerzy to są na korcie tenisowym a w życiu jest Mąż i Żona. No ale faktycznie oni prawdopodobnie maja "partnerki".

    OdpowiedzUsuń
  12. Ratne Igre 26 października 2019 19:16
    .... rodzi się właśnie pytanie o warny, a mianowicie jak je określić?

    Chyba w filmie "Gry Bogów" albo w jakimś z moich tłumaczeń samego Trehlebova mówi on o tym. Czy czujesz się gospodarzem, wojownikiem czy człowiekiem z warstwy duchowych nauczycieli (w każdym razie poszukiwaczem wartości duchowych). Jeśli weźmiesz sobie będąc na przykład wojownikiem kobietę szukającą wyłącznie dóbr materialnych to będziecie nieszczęśliwi oboje. I tak dalej. Dziś niestety większość ludzi ( a kobiet w szczególności) to poziom wyłącznie materialnych poszukiwań.

    OdpowiedzUsuń
  13. "nie lubię tego współczesnego słowa "partnerstwo"

    Taka mała dygresja. Partnerstwo od słowa para i to chyba każdy rozumie. Natomiast słowo para w języku hiszpańskim, znaczy dla. Można więc powiedzieć, że ja jestem dla ciebie, a ty jesteś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  14. A jeszcze w języku angielskim mamy słowo part, które oznacza część. Czyli cząstka mnie samego albo jak my to często mówimy druga połowa. Interesuję się bardzo etymologią i myślę, że słowo partnerstwo to słowo polskie, które przeniknęło do innych języków właśnie z naszego języka (lub innych słowiańskich).

    OdpowiedzUsuń
  15. Jest taki filmik rosyjski (dla mnie bardzo przekonujący) gdzie autor dowodzi, że angielski jest barbarzyńskim dialektem rosyjskiego.

    https://www.youtube.com/watch?v=1mckKrSAXpg

    Już od co najmniej roku zastanawiam się aby to tłumaczyć ale chyba dla polskojęzycznych mało ciekawe.

    No w każdym razie wynikanie słów (prawdziwa etymologia) bywa nieco inne gdy brać szerszy kontekst. Mnóstwo takich chybionych wniosków zaprezentował Sanjaya znając jedynie polski i gardząc rosyjskim. Jeśli dodać do tego Ukraiński czy Bułgarski to pole widzenia jeszcze bardziej się poszerza i widać przy wielu słowach zniekształcenia i ewolucję danych pojęć.

    "para" to też coś "niby" - paralotnia na przykład. Po francusku "par" to "dla " (par avion) a więc moim zdaniem próżno szukać tam logicznych wynikań.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawe też jest porównanie angielskich "word" i "sword".

    Sam czasem zwracam uwagę na ten niuans - oczywiście, że słowem też można zabić.

    OdpowiedzUsuń
  17. Napisałem:
    "para" to też coś "niby" - paralotnia na przykład. Po francusku "par" to "dla " (par avion) a więc moim zdaniem próżno szukać tam logicznych wynikań.

    Może nie aż tak ostro ale ja osobiście byłbym bardzo ostrożny z radykalnymi wnioskami bo słowa bywają niesamowicie zniekształcone - typowy głuchy telefon przez wieki. Dobrym sposobem na poszukiwanie jest zapis fonetyczny danego pojęcia a wtedy zaczyna się robić ciekawie.
    Takie na przykład słówko Europa nabiera znaczeń gdy wsłuchamy się w nazwę rosyjską "Jewropa" (Jew-ropa) itd.
    Bywają słowa ukraińskie, które są najbliższe pradawnemu znaczeniu, bywają i polskie, rosyjskie czy bułgarskie. Jeśli brać "palety" kilku języków i nakładać na siebie to zaczyna się jakiś rezonans. Ciekawą drogą jest bukwica proponowana przez Andrieja Iwaszko. Głagolica proponowana przez polskojęzycznych poszukiwaczy nie za bardzo mnie przekonuje- to jeden z dialektów i wnioski jakie wysnuwa pan Mroziński trochę za dalekie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Dlatego też napisałem o innych słowiańskich językach. Z tego, co mi wiadomo, to jeszcze kilka wieków temu nie było podziału na języki słowiańskie, po prostu był to ten sam język, który co najwyżej posiadał różne dialekty (lub gwary) w zależności od regionu. Ale czy tak faktycznie było, to głowy nie daję. Ponoć jest też tak, że gdybyśmy się cofnęli w czasie o kilka wieków, to.... nie rozumielibyśmy języka używanego na ziemiach polskich. Z tego, co gdzieś tam kiedyś wyczytałem, to ponoć nasi przodkowie zapisywali słowa tylko przy pomocy spółgłosek (podobnie jak w językach semickich). Jeśli tak było, to przy podziale na języki poszczególnych narodów, nie powinno nas dziwić, że pewne słowa mają inne samogłoski, a spółgłoski są przeważnie identyczne.

    Z drugiej strony wmawia się nam, że nasz język jest stosunkowo młody i że mamy wiele zapożyczeń z innych języków. To, że mamy wiele zapożyczeń, to prawda, ale często też to z języków słowiańskich inne nacje zapożyczały wyrazy. Takie słowo jak ocean niby pochodzi od greckiego okeanos. Ale skąd pochodzi okeanos? Co to w ogóle znaczy. A teraz wyobraźcie sobie, że jesteście na środku oceanu. I co widzicie? Wiadomo wodę. A gdzie jest ta woda? Dookoła nas. Okeanos pochodzi od polskiego (słowiańskiego) dookoła nas, ale o tym mainstreamowe media nie uczą. Jeszcze jeden przykład. Po angielsku zwycięstwo to victory. Grecka bogini zwycięstwa nazywała sie Nike. A teraz patrzcie Nike---> Vike. N zmieniło się w V. Ale co to ma wspólnego z językami słowiańskimi? W języku polskim mamy takie słowo jak zniknąć. Jeśli kogoś zwyciężyłeś (np. został zabity w boju), to ta osoba "zniknęła". Nawet dziś w pewnych środowiskach mówi się, że trzeba kogoś "zniknąć"

    "para" to też coś "niby" - paralotnia na przykład"

    Tak się obecnie tłumaczy. Ale może to tłumaczenie jest błędne. weźmy podaną paralotnie-może to być coś, co razem z lotnią stanowi po prostu parę (w sensie, że są dwie). Albo paranauka, czyli idąca w parze z nauką. Dziś słowo paranauka ma negatywny wydźwięk, bo się przyjęło, że para znaczy na niby. No ale może stosowanie para- zaczęto później i nikt się przy tym nie zastanawiał, skąd się to para wzięło. Jeśli przetłumaczymy para tak, jak pisałem jako "dla", to paranauka może znaczyć dla nauki. Jest jeszcze jedna kwestia. Niektóre słowa mają więcej niż jedno znaczenie, ale kiedyś mogły podwójnego znaczenia nie mieć, albo w innym języku będzie się to różnie tłumaczyło w zależności od kontekstu. Angielskie "I'm sorry" tłumaczymy albo jako przepraszam, albo jako przykro mi. Anglicy mają na słowo "przepraszam", więcej określeń, ale stosuje się je zależnie od kontekstu. Anglik czasem powie Excuse me, a nie I'm sorry. Innym ciekawym angielskim słowem jest słowo "like". Ogólnie znaczy "lubię", ale w zależności od kontekstu może też oznaczać "jak" (w sensie jak coś, np. This lady looks like you). Natomiast polskiemu pytaniu jak (np. jak coś zrobić), odpowiada angielskie słowo "how" (how to do something).

    OdpowiedzUsuń
  19. W jednym poście się nie zmieściło, więc tutaj ciąg dalszy poprzedniej wypowiedzi.

    Jeszcze parę słów o hiszpańskim (o innych się nie wypowiem, bo się nie znam). Hiszpańskie słowo "si", większość pewnie zna i przetłumaczy je jako polskie "tak". I faktycznie si znaczy tak. Ale "si" ma też inne znaczenie i czasem znaczy "jeśli". Innym ciekawym hiszpańskim słowem jest "tiempo". Gdy ktoś biegnie, to niektórzy wołają wtedy: tempo, tempo. Skąd się wzięło to, że tak wołamy? Ano z języka włoskiego, gdzie "tempo" oznacza po prostu czas. Hiszpańskie "tiempo" również oznacza czas. Ma jednak inne znaczenie. ¿Qué tiempo hace hoy? Na polski to zdanie przetłumaczymy: Jaka dziś jest pogoda. Tak więc tiempo oznacza również pogodę. Ale w tym hiszpańskim zdaniu nie ma odpowiednika naszego polskiego słowa "jest". Tłumacząc dosłownie to mamy: Co pogoda ROBI dziś. Dla nas jest to conajmniej dziwne, dla Hiszpanów normalne. Co ciekawe w języku hiszpańskim polskiemu słowu "być" odpowiadają dwa słowa, albo "ser" albo estar. Nie będę opisywał, kiedy stosujemy ser a kiedy estar, ogólna zasada jest taka, że czasownika ser używa się do opisywania stanu stałego i niezmiennego, a estar do opisu czegoś chwilowego. Jest jeszcze takie fajne słowo "gusta". W zależności od kontekstu znaczy "podoba się" albo "lubię". A teraz porównajcie to z polskim słowem "gust". Jeśli coś mi się podoba, to jest w moim guście. Jeśli coś jest w moim guście, to lubię to.

    Reasumując, uważam, że bardzo wiele słów w językach zachodnich pochodzi od słów polskich (słowiańskich). Etymologii nie da się czasem udowodnić w bezpośredni sposób, ale w pośredni już tak. Tak więc "para" w zlepkach z innymi słowami, może jak najbardziej pochodzić od polskiego słowa para, ale znaczenie mogło się zmienić.


    OdpowiedzUsuń
  20. "Ciekawe też jest porównanie angielskich "word" i "sword". Czyżby słowo było jednak najpotężniejszym orężem?"

    Tak, tylko zauważ, że w wymowie sword, nie wymawia się litery W.

    OdpowiedzUsuń
  21. Mnie astrolozka wedyjska okreslila warne, także widocznie się da.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie wiem, dlaczego ze słowa sword usunięto w wymowie literę w. Natomiast wiem, że spory wpływ na język angielski, ale tylko ten używany w Anglii, wywarł język francuski. I miało to miejsce gdzieś tak od 17 wieku. Jako przykład niech posłuży słowo colour. Ale taka pisownia jest tylko w Anglii, w Ameryce pisze się color. Wymowa w obu przypadkach jest identyczna. Są jednak słowa, które pisze się tak samo po obu stronach Atlantyku, a wymawia inaczej, są też takie, które i piszę się i wymawia trochę inaczej. Na tę chwilę żaden przykład jednak nie przychodzi mi do głowy.

    OdpowiedzUsuń

"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.