poniedziałek, 2 października 2023

Psycholog Maxim o równości w relacjach.

 oryginał jest tu: https://www.youtube.com/watch?v=ifPKZOf2OGg

 Coraz częściej można spotkać kobiety, które opowiadają się za równymi prawami w relacjach i dają całkiem przekonujące argumenty, na które po prostu nie ma co odpowiedzieć.

 Ona mówi: "a dlaczego ty powinien być szefem? Dlaczego mężczyzna ma mieć rolę wiodącą? - wyjaśnij mi".

Tak więc dzisiaj odpowiem na to pytanie, zacznijmy od tego, że równość nie istnieje. Jesteśmy istotami hierarchicznymi, nie ma przedsiębiorstwa lub organizacji, w których szef jest w pełni równy swojemu podwładnemu. Wszędzie zawsze gdzieś jest szef.

  W każdym przypadku istnieją pewne przywileje i korzyści. Oprócz tego szef też bierze na siebie dodatkową odpowiedzialność. Hierarchia jest wynikiem tego, że ludzie z góry decydują między sobą, kto ponosi główną odpowiedzialność.

  Po drugie: nie ma takiego formatu uniwersalnych porozumień przy których w jakichkolwiek awaryjnych i spornych sytuacjach,  ludzie będą normalnie - bez podnoszenia tonu głosu, zgadzać się kto będzie koordynować decydujące działania.

 Szef jest potrzebny, gdy pojawia się nagła sytuacja nadzwyczajna lub coś nie idzie zgodnie z planem.

   Weźmy dla przykładu firmy odnoszące największe sukcesy, zespoły, korporacjeco je łączy? Ścisła hierarchia podporządkowania relacji - reguły hierarchiczne.  Oznacza to, że każdy rozumie swój obszar odpowiedzialności. Wszak spór to stresująca sytuacja i ktoś będzie musiał się przesunąć: nadepnąć na gardło swoim indywidualnym interesom. Kiedy naruszone są interesy osobiste, ludzie są zbyt zajęci kwestią tego, kto w danej chwili będzie rządził, zamiast rozwiązywać problem.

  Nie możesz podejść do szefa i w nakazujący sposób powiedzieć, że masz inne zdanie i trzeba wykonać ​​wszystko inaczej. W istocie będzie to firma bez przywództwa, w której tak naprawdę nie ma odpowiedzialnych ludzi. Tak, ty możesz zgłosić inicjatywę, aby twój wniosek został rozważony - ale nic ponadto, nie możesz stawiać ultimatum. W zespołach odnoszących sukcesy zawsze istnieje jasny łańcuch dowodzenia: każdy rozumie, za co dokładnie jest odpowiedzialny i gdzie decydują inni ludzie.

  Tak zwana równość jest potencjalnym konfliktem na każdym kroku. Istnieje taka gra w zajmowanie miejsc na krzesłach - z pewnością graliście w to jako dzieci. Było na przykład 6 krzeseł i siedmioro dzieci i trzeba zdołać usiąść przed kimś innym.  

   Tak więc równość, to jest sytuacja, gdy krzesło jest  jedno i jest was dwoje w relacji - kiedy konkurujecie ze sobą, krzątacie się żeby zdążyć przed tym drugim posadzić swój tyłek na tym krześle i aby przeforsować swoje rozwiązanie problemu.

  Równość to zawsze spekulacja - kobieta zaczyna się zajmować podmianą znaczeń i pojęć, np mężczyzna wiele dla niej czyni i chce tego samego w zamian a kobieta mówi: "przecież ty mnie zmuszasz do wdzięczności- a nie wolno zmuszać - wdzięczność z przymusu jest nieprawdziwa".  

  Jeśli macie równość w relacji to kobieta zawsze będzie przenosić dialog na płaszczyznę abstrakcji a nie na płaszczyznę konkretów ponieważ ścisłe szczegóły w tym samym momencie zgniotą kobietę. Jej stanowisko jest w oczywisty sposób naciągnięte.

 Abstrakcja jest w stanie usprawiedliwić wszystko - kupił jej samochód i mieszkanie, a ona mu na to: "jesteś tyranem ponieważ teraz żądasz czegoś ode mnie. Przecież ty sam to sobie kupiłeś - sam to uczyniłeś a teraz wymyśliłeś sobie aby mi czynić z tego powodu wyrzuty".  

Za pomocą czego taka kobieta zanęca mężczyznę aby go zachęcić do partnerskich relacji? Ona mu mówi: "Przecież ty i ja stanowimy dwie rozwinięte osobowości. Jesteśmy siebie warci. Oboje patrzymy w tym samym kierunku mądrzy, piękni i dlatego w żadnym wypadku nie powinniśmy się nawzajem tłumić. Musimy być sojusznikami, to nie są toksyczne relacje".

   Nietoksyczne relacje to relacje w których kobieta nie ma żadnych obowiązków. A jeśli już są, to tylko te, na które ona ma ochotę. To znaczy tyle samo jakby pracownik nie przyjeżdżał o 9.00  rano, ale dopiero w południe i kładł nogi na stole i pił kawę.Przychodzi szef i pyta: "co ty robisz? Czy ty się dobrze czujesz?" 

 A kobieta na to odpowiada: „Jak śmiesz czynić mi wymówki? Tym samym zniszczyłeś cały mój nastrój do pracy przez swój toksyczny osąd”. 

  Pojawia się chęć chęć aby rzec: "obudź się! Przecież powinnaś tu być już o 9 -tej!"

      A kobieta mówi: "Jak śmiesz! - odchodzę od ciebie!".

  Czyli, że w równoprawnych relacjach kobieta chce otrzymywać wszystkie te bonusy normalnie, ale jednocześnie nie pracować - pracować od niechcenia, bez zobowiązań zgodnie ze swoim nastrojem. "Jak mi się dziś będzie dzisiaj chciało jechać do pracy to pojadę - ale jeśli będą duże korki to sobie odpuszczę".

 Oczywiście w prawdziwym życiu z szefem takie coś nie przejdzie,  - nie da się szefowi wsączyć do uszu tego, że: "widzi pan Maksymilianie Władimirowiczu - my jesteśmy dwiema świadomymi jednostkami, jesteśmy zatem sojusznikami nie należy mnie naciskać ani czegoś ode mnie żądać a wtedy wszystko będzie dobrze".

   Dlaczego takie coś nie przejdzie? bo szef nie jest w niej zakochany, to znaczy on jest zainteresowany konkretami, liczą się liczby, fakty, wydarzenia, a nie abstrakcja ezoterycznego biznesowego nastolatka.

  Tu ciekawy szczegół: Mogłoby się wydawać, że o równość zabiegają tylko infantylne dziewczyny, których nie zatrudniłaby żadna rozsądna osoba. Ale nie! kobiety wszystko doskonale rozumieją - one całkowicie się podporządkowują swojemu szefowi - zauważaliście takie zjawisko? One rozumieją i akceptują ścisły, pionowy podział odpowiedzialności - jasną hierarchię w zespole i nie chodzi tu nawet o pieniądze. A ze swoim mężem w domu czynią co im się podoba, kłócą się w każdej kwestii.

  Na konsultacje do mnie wiele razy przychodzili mężczyźni, których żony pracowały dla zabawy - to znaczy dochody jej męża były wystarczające z nadwyżką, ale nudziła się w domu, więc poszła do pracy.

  Wszelkie wymagania dotyczące zobowiązań i wymagań wobec nowego szefa ona traktuje ze zrozumieniem - nawet do głowy jej nie przyjdzie aby w jakiś sposób zaprzeczać czy spierać się - jest wręcz przeciwnie, kobieta próbuje zyskać jego przychylność i chce otrzymać pochwałę.

  Przy tym mąż zarabia wielokrotnie więcej niż ten jej szef - utrzymuje ją ale nie ma nawet porównywalnego szacunku ze strony kobiety. Czy nie czujecie się oszukani w tym momencie?

  Gdy kobieta deklaruje, że jesteś ukochany, wyjątkowy, że budujecie relację pełną miłości, ale jednocześnie szefa lub innych nieznajomych mężczyzn traktuje z większym szacunkiem niż ciebie - ona czuje granice tego, co jest dozwolone.

     Kobieta czuje granice tego, co dozwolone w społeczeństwie i nie przekracza ich z obcymi - a z tobą to przechodzi. Oznacza to, że jej pakiet miłosny nie zawiera jakiegoś tam "nudnego" szacunku. Zapamiętajmy sobie dobrze ten szczegół.

 Wszystkie korzyści płynące z równoprawnego związku istnieją tylko na papierze, ale tak naprawdę jej ukochany otrzymuje pełne koszty. Czy wiecie, jak kobieta rekrutuje mężczyznę w równości? – ona mówi: "nie chcesz się autoafirmować kosztem słabej kobiety". Mężczyzna drapie się w głowę i mówi: „No nie, to prawdopodobnie nie jest dobre”. 

 A kobieta odpowiada: "a więc ty również jesteś za równością. Jakim ty jesteś mądrym człowiekiem". Kluczowe argumenty dziewczyny, która głosi poglądy równości polegają na tym, że jakakolwiek alternatywa dla tego rodzaju relacji zrównywana jest z okrutnym uciskiem kobiety.

  I kiedy próbujesz jej wyjaśnić, że: "ja osobiście proponuję dwie rzeczy -

 1. samemu odpowiadać koncepcji lidera - a punkt drugi

 2. Wybierz kobietę, która się na to zgodzi, a nie z którą będzie się kłócił.

  "Czy masz coś przeciwko temu?"

 A ona na to mówi: "to jest toksyczne, przecież najważniejsza jest miłość!" - czyli, że ponownie ona wprowadza głupie abstrakcje zamiast konkretów. 

   Powiedzmy, że potem mówię do niej: "słuchaj, ja tak żyję - moi przyjaciele żyją w ten sposób, moja żona i żony moich przyjaciół są zadowolone ze wszystkiego, to znaczy wszyscy są zadowoleni. To też się tobie nie podoba?"

  Ona na to odpowiada: "one mają po prostu traumę, są poniżane, współczuję wam wszystkim". 

Odpowiadam:  "One są niby traumatyczne i stłamszone - ale one maja relacje a ty nie.  Mam rację? Dobrze to rozumiem?"

  -"Ależ ja mam wielu mężczyzn wokół! Mam wielu wielbicieli!"

   Ja jej na to: "już dobrze, dobrze - a o tym jak jesteś szczęśliwa ze swoimi wielbicielami lepiej opowiedz tym swoim dobrym sanitariuszom". 

 Oczywiście możemy sobie żartować, ale w relacji całe to mówienie o równych prawach zderza się z rzeczywistością. Ty i Twoja kobieta będziecie mieli wiele spraw, w których nie da się osiągnąć kompromisu.

    Oczywiście, że kobieta powinna mieć swoje zdanie. Ale jej opinia nie powinna zaprzeczać mojej. Kobieta ma prawo rozstrzygającego głosu, który może mieć wpływ na moją ostateczną decyzję. Oczywiście, że mogę jej wysłuchać. Oczywiście, że możemy z nią o czymś podyskutować, ale wymuszanie niezbędnych decyzji jest niedopuszczalne.

   Aby ten schemat działał prawidłowo mężczyzna powinien być mądrzejszy i bardziej doświadczony niż sama kobieta. W przeciwnym razie będziemy mieli chaos. Mężczyzna nigdy nie będzie w silnej pozycji wobec kobiety, jeśli ona jest mądrzejsza od niego.

 W równoprawnych relacjach zawsze dominują kobiety, bo one są bardziej gadatliwe i bystre skoro już przekonały mężczyznę aby się podpisał pod taką głupotą.

   Załóżmy, że mężczyzna chce zapisać syna na lekcje boksowania, a ona na balet. Jeśli jedynym argumentem mężczyzny jest to, że: "to jest przecież mężczyzna - powinien umieć się bronić" to uwierzcie mi, że zostanie po prostu rozgnieciony jak pchła.

  Na początek usłyszysz od niej o całym ryzyku z tym związanym, trochę później ona opowie ci jak przydatny jest balet. Następnie usłyszysz, że jesteś kompletnym bydlakiem jeśli myślisz, że prawdziwi mężczyźni nie mogą uczęszczać na lekcje baletu.

 Ona podeprze swoje słowa badaniami brytyjskich uczonych, które znajdzie w internecie, opowie tragiczną historię przeczytaną na jakimś forum, że pewnego razu w sekcji boksu coś się przytrafiło dziecku. A po tym wszystkim "podkręci" ciebie emocjonalnie - ona po prostu powie: "skoro się upierasz to dobrze - zróbmy to tak jak ty proponujesz, ale cała odpowiedzialność będzie teraz na tobie".

  Mężczyźnie głowa puchnie i myśli: "a co tam, niech będzie ten balet".  

 Coś podobnego będzie miało u was miejsce w każdej kwestii. Chcę podkreślić, że twoje słowo i opinia w takiej relacji nie mają żadnej mocy. Podczas dyskusji będziecie oboje odwoływać się do czyjejś opinii na jakiś temat, do czyjejś rady, powoływać się na jakieś badania lub jakieś opowieści.

   Wychodzi na to, że twoja opinia dla tej kobiety nic nie znaczy - że w zasadzie kobieta nie bierze ich pod uwagę. Tego typu relacje - jeśli w ogóle można je tak nazwać - stają się symulatorem szkoleniowym w dobieranie argumentów, czyli z tym samym sukcesem można negocjować na rynku - dlaczego nie? Po co zatem w ogóle wchodzić w taki związek?  

 Oto krótka definicja równości: równość jest wtedy gdy najważniejsza jest ona, a ty jesteś szefem tam gdzie ci pozwolono. 

  Istnieją tylko trzy typy mężczyzn, którzy godzą się na równość w relacji:

 1.  pierwszy, kiedy mężczyzna jest zaślepiony pasją i pożądliwością - kobieta jest królową, obiektem uwielbienia. On myśli tylko o tym, żeby jej nie odstraszyć - mężczyzna wypacza własny obraz świata, pozbawia sam siebie zdrowego rozsądku, jest gotowy uwierzyć w każdą bzdurę, że Ziemia jest płaska skoro moja ukochana tak mówi - a wszystko po to aby uzyskać chwilową idyllę ze swoją władczynią.

 2.  drugi scenariusz, gdy mężczyzna nie jest rozwinięty intelektualnie i nie zauważa tego jak kobieta czasami ulega emocjom w momencie akceptowania fatalnych decyzji. Nie zauważa jak często może ona zmieniać swoje opinie i stanowisko na temat życiowo ważnych kwestii - on nie rozumie tego, że kobieta zasadniczo walczy o władzę w relacji z którą to władzą w przyszłości nie będzie miała pojęcia co uczynić. Finał jest przewidywalny.

 3. Dobry i miły człowiek, którego bardziej bezczelna, zdecydowana i pewna siebie kobieta ugniata stopniowo zamieniając go w plastelinę. On staje się zakładnikiem w takiej relacji, czyli "krok w lewo to ja od ciebie odchodzę", dlatego mężczyzna wykonuje to, co kobieta mu mówi, aż do momentu kiedy ona od niego nie odejdzie.

 Kobiety które wyznają radykalną równość zaczynają, że tak powiem wariować, gdy tylko usłyszą choćby napomknięcie o męskiej dominacji. Mówienie o tym, że mężczyzna rządzi oznacza sadyzm. A przecież to nieprawda. Tak, ja podejmuję tę decyzję sam, ale też jestem za nią odpowiedzialny. Jeśli popełnię błąd to będę winić tylko siebie, a jeśli taka decyzja okazuje się prawidłowa, skuteczna i efektywna i ta kobieta mnie w tym odpowiednio wspierała to wyłącznie mogę jej za to tylko wyrazić wdzięczność.

  A jak to jest w tych waszych tak zwanych "partnerskich relacjach"? Dzieje się tak, jak już wyjaśniliśmy - kłócicie się na etapie podejmowania decyzji i przeciągacie  kołdrę na swoją stronę - a w wypadku błędów rozpoczyna się poszukiwanie winnych w rodzaju: "ja ci to mówiłam! - ależ nie! ja mówiłam zupełnie inaczej".

   Tak, nawet jeśli odniesiecie sukces, to potraficie się kłócić o to czyja to jest zdobycz, a które z was jest takie wspaniałe. Zrozumcie, że w relacji jest wiele kwestii, w których osiągnięcie kompromisu jest niemożliwe: "Nie chcę się kontaktować z twoją mamą lub twoimi krewnymi, nie podobają mi się twoi przyjaciele, chcę lub nie chcę mieszkać razem, jak powinien przebiegać ślub, jakie imię nadać dziecku, jak wychować,

  A czy potrzebujemy drugiego dziecka czy też mamy pożyć trochę sami, czy pracować czy opiekować się dziećmi, przyjaźnić się z mężczyznami czy nie, domowe obowiązki, jestem zmęczona" - mogę to bardzo długo wyliczać.

 Ale jak bardzo trzeba być naiwnym aby zaufać swój los i los przyszłych dzieci nastrojowi takiej kobiety? Mężczyźni tutaj zwykle mówią: "Maximie - Byliśmy ze sobą w doskonałej zgodzie, patrzyliśmy w tym samym kierunku".

  Słuchajcie - należy zwrócić uwagę, nie na tymczasowe pomysły wyjściowe i podobieństwo opinii lecz na to jak kobieta radzi sobie z kwestią akceptacji takich czy innych decyzji. Musisz zrozumieć, że początek związku to po prostu jazda po płaskiej drodze - a gdy następują relacje rodzinne to już się tam zaczyna ekstremalna jazda w turbulencjach i nierównościach na drodze.

Ale o ile na rowerze z jednym kołem przejedziesz 10 m , to nie przyjdzie ci przecież do głowy aby pojechać tak w podróż dookoła świata -  to jakiś nonsens.

  Także mężczyźni są czasami wprowadzani w błąd poprzez cytaty znanych ludzi -  powiedzmy, że kiedyś Władimir Turczyński powiedział: "w domu jestem pantoflarzem. To jest prawidłowe." Ale przecież my nie wiemy, jakie on miał relacje, być może jego żona była bardzo kochająca i umiarkowana, ale on był bez wątpienia aktywnym mężczyzną i zdecydowanie surowym wobec siebie bo pracował, można powiedzieć do wyczerpania.

  Ze mną jest bardzo podobnie - jestem surowy wobec siebie i okazuje się, że czasami jestem wymagający wobec otaczających mnie ludzi. To znaczy muszę się czasami powstrzymać a ten cytat mógł zawierać zupełnie inne znaczenie i w żadnym wypadku nie należy przenosić go na swoje chore relacje, w których kobieta w żaden sposób Cię nie szanuje i cytując to żąda równych praw.

  Na zakończenie chciałbym powiedzieć, że jest wielu mężczyzn, którzy raczej przystosowali się do życia z matką a nie z żoną. Matka w dzieciństwie wysyłała po chleb i po kefir do sklepu a teraz wysyła żona i wszystko jest w porządku.

  Jeśli takiego mężczyznę posadzisz za sterem to zamiast utrzymywania jednego kursu on zaczyna jeździć w kółko albo zjedzie na pobocze - być może zacznie jechać po lewej stronie. Jego nastrój jest zmienny, kapryśny, bez końca użala się nad sobą, narzeka.

  Z takim człowiekiem owszem - no cóż, żadna kobieta po prostu nie może się dogadać bez względu na wszystko. A dlaczego nie nakręcam filmu na temat tego męskiego infantylizmu? Bo człowiek infantylny, nigdy nawet tak o sobie nie pomyśli, on nawet nie będzie tego oglądać.

  Nawet jeśli powiedzieć jemu to w twarz to na pewno nie będzie mógł się z tym zgodzić. To samo tyczy się najbardziej niewdzięcznych ludzi, których spotkałem - w praktyce w trakcie naszej komunikacji z nimi, oni zawsze nazwali siebie zbyt miłymi. Nie ma sensu takim ludziom próbować czegokolwiek wyjaśniać. 

  Tak więc jeśli chcesz zmienić ustalony już obraz świata, to oczywiście wideo i moje wyjaśnienia będą tutaj niewystarczające. To znaczy możesz teraz obejrzeć wideo i zgodzić się z tym wszystkim ale to tak naprawdę nie działa - to trzeba poczuć a to jest możliwe wyłącznie poprzez praktykę.

   Dlatego polecam dwa webinary: "Jakie bywają kobiety?' oraz: "gospodarz randek internetowych". Macie link w pierwszym przypiętym komentarzu. Dziękuję bardzo wszystkim za obejrzenie.

     Film w wersji polskojęzycznej dostępny jest tu:

 https://rumble.com/v3mfk9g-psycholog-maxim-o-rwnoci-w-relacjach-osobistych.html

a także tu:

 https://www.youtube.com/watch?v=caMHaNeFF1U  



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.