sobota, 26 sierpnia 2017

W jaki sposób i po co przymusowo upowszechniono na Rusi uprawę ziemniaków.

„Ziemniaki, - posiadają słabą energię, niezrównoważoną, niepewną, energię zwątpienia. Ciało staje się powolne, wątłe,  leniwe, zakwaszone.  "Twardą" energią ziemniaka nazywa się skrobią, która nie poddaje się w organizmie obróbce kwasowo- alkalicznej,  źle usuwa się z organizmu, znacznie zmniejsza szybkość myślenia, przyczynia się do blokowania  systemu immunologicznego. Ziemniaki nie łączą się z innymi produktami. Jeśli w ogóle je jeść to oddzielnie,  pożądane jest wtedy aby gotować je "w mundurkach" czyli nieobierane. W skórze i bezpośrednio pod nią znajduje się substancja, która ułatwia rozkład skrobi. 
  W Rosji nigdy nie było ziemniaków, przywieźli je tam „Mroczni” (siły Mroku) i uprawa kartofli była wprowadzana przymusowo. Stopniowo je wypromowali  w świadomości ludzi jako główne warzywo czym poczynili bardzo dużo szkody dla organizmu człowieka. Dziś jest on najważniejszym produktem roślinnym na stole,  jest uważany za drugi chleb i zdrowe warzywa przeniesione zostały do kategorii drugoplanowych.

  Upraszamy was aby w żadnym wypadku nie serwować ziemniaków uczestnikom szkoły "Szczęście" gdzie wszystkie działania nakierowane są na zwiększenie szybkości myślenia - w takim wypadku ziemniak zniweluje do zera wszelkie nasze wysiłki. 
Można jeść młode ziemniaki przez 2 miesiące a potem stają się one trucizną. Zamiast kartofli stosujcie rzepę - nie przypadkiem starają się rzepę całkowicie wycofać z pośród spożywczych produktów.

(fragment książki: "wiedza przechowywana przez Dolmeny"- A. Sawrasow)
http://vk.com/znaniya_pervoistokov

  Również wszyscy zainteresowani zdrowym odżywianiem wiedzą, że ziemniak jest produktem BARDZO ŚLUZOTWÓRCZYM a śluz praktycznie nie jest usuwany z organizmu lecz odkłada się powodując wiele chorób ("oficjalna" medycyna oczywiście nic o tym nie wie).

W JAKI SPOSÓB PRZYMUSOWO WPROWADZONO NA RUSI UPRAWĘ ZIEMNIAKÓW:

  Był czas gdy Ruscy Staro-obrzedowcy uważali ziemniaki za Diabelską pokusę. To nie dziwi - wszak "zamorski" ziemio-płod wprowadzono na ziemie Ruskie PRZYMUSOWO!  Staro-obrzedowi duchowni rzucali klątwy i ochrzcili ziemniaki nazwą "diabelskich jabłek". Mówienie dobrze o ziemniakach a już pisanie o tym było bardzo ryzykowne. A dziś wielu naszych obywateli jest przekonanych, że ziemniak wywodzi się z Rosji albo chociażby z Białorusi natomiast USA dała światu wyłącznie frytki.

  Ziemniaki trafiły do Europy po raz pierwszy po podbiciu Peru przez Hiszpanów, którzy rozprzestrzenili je w Niderlandach, Burgundii oraz Włoszech.  

Nie ma dokładnych informacji na temat pojawienia się ziemniaków w Rosji, ale jest ono związane z epoką Piotra L. Pod koniec XVII wieku Piotr I (i znów ten Piotr I), przebywający w Holandii w sprawach dotyczących statków, zainteresował się tą rośliną i "na rozmnożenie" wysłał z Rotterdamu worek bulw do hrabiego Szeremietiewa. Aby przyspieszyć rozprzestrzenianie się ziemniaków, Senat już w latach 1755-66 rozważał kwestię przymusu wprowadzenia ziemniaków 23 RAZY!

 W pierwszej połowie XVIII wieku ziemniaki były hodowane w dużych ilościach przez "znaczących ludzi” (prawdopodobnie cudzoziemców i osób  wyższych klas społecznych). Środki dla powszechnej uprawy ziemniaków po raz pierwszy zostały przyjęte za czasów Katarzyny II, z inicjatywy Stowarzyszenia Medyków, którego prezesem był wówczas baron Aleksander Czerkasow. Początkowo chodziło o pozyskiwanie środków, aby „bez większego nakładu” wspomóc głodujących chłopów Finlandii. Z tej okazji w/w Kolegium Medyków sporządziło raport do Senatu w 1765 roku, że najlepszym sposobem, aby zapobiec tej katastrofie „są jabłka ziemi,  w Anglii nazywane "potatoes", a  w innych krajach  "ziemskimi gruszkami,  tartuflami lub kartoflami”.

   Wtedy to za sprawą zarządzenia Imperatorki Senat rozesłał do wszystkich rejonów kraju sadzeniaki oraz instrukcję dla gubernatorów aby dbano o rozwój uprawy ziemniaków. Za Pawła I zalecano hodować ziemniaki nie tylko w ogrodach ale także na polach. W roku 1811 do guberni Archangielskiej wysłano trzech kolonizatorów z nakazem zasadzenia określonej ilości ziemniaków. Wszystkie te działania były niewielkie. Ludność ziemniaki witała z niedowierzaniem, a ich kultura nie została zaszczepiona.

Dopiero za panowania Mikołaja I podczas panującego w latach w 1839 i 1840 nieurodzaju zbóż w niektórych prowincjach, władze podjęły bardziej energiczne działania na rzecz uprawy ziemniaków. Najwyższe nakazy i postanowienia, które wydano w latach 1840 i 1842 głosiły następująco:


1) We wszystkich miejscowościach zaprowadzić własne -powszechne uprawy ziemniaków aby zaopatrzyć chłopów do przyszłorocznych zasadzeń.2) wydać instrukcje dotyczące uprawy, przechowywania i stosowania ziemniaków.3) Zachęcać nagrodami i wyróżniać na inne sposoby gospodarzy przodujących  w uprawie ziemniaków.

Realizacja tych działań  w wielu miejscach spotkała się z zaciętym oporem ludności.Na przykład w Irbitskiej i sąsiednich dzielnicach prowincji Perm  chłopi w jakiś sposób powiązali zalecenia publicznych upraw ziemniaków z ideą sprzedaży ich właścicielom. Wybuchły bunty ziemniaczane (1842), przybrały one formę pobicia władz wiejskich i starając się uspokoić nastroje konieczna była pomoc oddziałów wojskowych, które w jednym z miast zostały zmuszone nawet do użycia ciężkiej broni palnej.Według liczby uczestniczących w nim chłopów i rozległości obszaru objętego ich wystąpieniem było to największe z Rosyjskich ruchów ludowych XIX wieku, który to doprowadził do represji z wyróżniającym się w tamtym czasie
okrucieństwem.


Ciekawostka:

 Włościanin - generał o nazwisku Gerngros hodujący bulwy od 1817 roku dawał sadzeniaki chłopom jednak plony na działkach chłopskich okazywały się nikłe. Wyjaśniło się, że chłopi posadziwszy bulwy wykopywali je nocą i sprzedawali "przeklęte ziemne jabłka" za wódkę w pobliskiej karczmie. Wtedy generał użył fortelu i wydał jako sadzeniaki nie całe ale poprzecinane ziemniaki. Tych już chłopi nie wykopywali z ziemi i zebrali dobre plony a przekonawszy się o wygodach jakie daje ziemniak sami zaczęli go uprawiać.

  Podsumowując: 
ci co mieli korzyść z tego aby naród na Rusi się degradował osiągnęli swój cel i ziemniaki stały się naszym "drugim chlebem".

źródło tłumaczenia

post scriptum (2 września 2017):

Kopie mojej rozmowy z Mum Bi  - przysłała jak to często bywa list na moją pocztę prywatną:
Jędrku to jest pod artykuł o ziemniakach
Byliśmy jak wegetarianie
Przekonanie, że to królowa Bona nauczyła Polaków jeść jarzyny, tylko częściowo jest prawdą. Myśmy już wcześniej je jedli. W dawnej Polsce ludność wiejska żywiła się głównie produktami roślinnymi. Obok pszenicy, prosa czy żyta, były to właśnie warzywa. Takie jak rzepa, kapusta, bób, groch, soczewica, fasola, marchew, cebula, jarmuż, pasternak. Brak warzyw w domowych zapasach uważany był za dowód całkowitego ubóstwa rodziny.
Zasługą Bony było to, że przywiozła do Polski warzywa nieznane tu wcześniej, takie jak np. pomidory, fasolę szparagową, kalafiory. A przede wszystkim to, że zwróciła nam uwagę na to, że nasz sposób odżywiania należy zmienić. Chodziło jej jednak tylko o ludzi bogatych. To tylko ich było przecież stać na wspomniane wcześniej tłuste mięsiwa w nieprzyzwoitej ilości.
Przeważająca rzesza mieszkańców ówczesnej Polski odżywiała się jak, nie przymierzając, wegetarianie, choć wtedy oczywiście nie znano takiego pojęcia. Gdyby wówczas zrobić badania dotyczące ilości zjadanych dziennie warzyw i owoców, bylibyśmy całkiem zasłużenie na czele. Zwłaszcza że w tamtych wiekach nie jedliśmy jeszcze ziemniaków, więc nie zaciemniałyby statystykom obrazu. Dopiero ponad sto lat po śmierci Bony, przywiózł je do Polski dla swojej Marysieńki Jan III Sobieski. A na większą skalę zaczęto uprawiać je u nas dopiero w XVIII wieku.
Grażyna Zwolińska
Moja odpowiedź:
Hej, wybacz, że nie odpowiadam. Dzieje się wiele - zmęczenie i brak sił/czasu. Mama odjechała wczoraj, wczoraj był też Jarek (Jaruha)-
- ten co nagrał teledysk "Lechistan".
Pozytywny chłopak i mąż-czynu. Kilka dni temu zakończyli
z kolegami konstrukcję szkieletu kopuły- mieszka w ziemiance
30 km od Gdańska - tam też ta kopuła. Jarek rusza z planami wydania płyty - ogłaszałem lakonicznie na blogu ten projekt: "polak potrafi" - jakiś taki portal istnieje.
Wczoraj wizyta z Jarkiem na Polanie u "Jacków", tam zamieszanie bo znów uciekły konie - my wracając (na szybko uruchomionym Fordem z nie po-dokręcanymi kołami) zaryliśmy się w błocie - telefon do Jacka, wyciąganie .....
  Mama się dzielnie trzymała i te 3 dni wizyty nie odwaliła  żadnego numeru- pomogła, posprzątała, obrała bób.
Odnośnie Twojego listu: jest wspaniały dowód na to co piszesz
Jan Słomka- Pamiętnik Włościanina. Nikt nie podważa rzetelności tego dokumentu- wydany ponad 100 lat temu w wielkim nakładzie- było drugie wydanie uzupełnione bo rzecz stała się hitem wśród naszych rodaków - od Syberii po USA.
Już wtedy pijano spore ilości wódki ale genetyka była jeszcze tak mocna, że było możliwe to co on tam opisuje. Kobiety w mroźne dni szły prać do rzeki-  wracając pranie zamarzało, nikt od tego nie chorował.
Na weseliskach chłopy tańcowały i ze 2 dni - taniec po kilka godzin i dla ochłodzenia kładli się w  śniegu a potem znów "w tany".
   Faktycznie jadali głównie groch itp. Mięso było rzadkością.
Dobra - opublikuję tę naszą rozmowę pod artykułem.
Po czym po paru godzinach posłałem "Mum Bi" (Ani) jeszcze taki list:
Jeszcze taka tam przygoda z dziś (i wczoraj jak myślę).
 
Myśl przyszła dopiero po południu - wcześniej na to nie wpadłem.
Wczoraj jak chyba pisałem odwiedził mnie Jarek (Lechistan- Jarucha)
i na szybko improwizowałem czym tu chłopa ugościć.
Była moja mama i gotowała sobie garnek naszych własnych ziemniaków.
  Obiad we trójkę więc ziemniaki na stole, do tego twaróg w 2 wersjach z cebulą i ziołami ,
no i podczas komponowania posiłku (Jarek już dojeżdżał) złapałem z półki
pomidora, które to kilka pomidorów też kupiła mama. Do tego
(kupione przez nią wcześniej) pomidory suszone w ziołach i oleju - takie tam,
z "Biedronki". Złapałem słoiczek- odkręciłem i do szklanej miseczki- "dziubnąć nie zaszkodzi" -pomyślałem.
 
  Przyjechał Jarek- trwa biesiada. Ściągnąłem im z niski 2 małe ziemniak,
sam miałem kilka liści sałaty na talerzu, ogórki itp. no i przy mamie udawałem, że jem twaróg
chowając kęsy w dłoni i do kieszeni. Zjadłem 2 kawałeczki surowego pomidora i....
jakoś tak wrzuciłem sobie kilka tych suszonych w oleju- pomyślałem, że coś na tym moim talerzu
być musi a pomidor chyba lepszy niż twaróg.
Te pomidory z sałatą mi zasmakowały- gadamy , ja sobie dokładam.
  Na koniec dnia jak już Jarek pojechał ja jeszcze przy "kolacji" podjadłem kilka sztuk
czyszcząc miseczkę z tego co pozostało.
 
  Noc jakoś minęła .
Rano idę z nowymi pomysłami do auta przykręcać hak holowniczy,
  nic nie dzwigałem!!! zaparłem się tylko tak jak to bywało codziennie dotąd
i pociągnąłem klucz, pociągając nakrętkę. W plecach "klik" i  ała!!!
   Odezwała się stara kontuzja dysku i ucisk na korzonki.
Taki to "przypadek"- cały dzień chodzę dziś lekko przygięty
a zapomniałem już o tym, że muszę nieco uważać na tą rzecz.
Całe lato dźwigałem normalnie kamienie i wszystko co dzień przynosił.
 
  3 lata temu postawiłem sam cały domek - wymurowałem te sciany
co widzieliście w podwórku - budyneczek z zielonym dachem a potem jeszcze na koniec
niemalże sam poustawiałem 7 metrowe żerdzie na dachu i w ogóle cały dach .
  Gdzieś tak we wrześniu gdy budynek już prawie pokryłem płytami onduline
dźwignąłem lekką ramę okienną - w zasadzie porządkując plac budowy.
To samo- klik i wyłączenie z ruchu (wtedy dość poważne bo na dobry miesiąc) .
czemu o tym piszę? Ano bo pracując od rana do nocy przy tym murowaniu
jadałem z lenistwa na obiad ziemniaki (przeważnie własne- ogrodowe) , z oliwą,
solą, ziołami - deptałem to sobie i "aby się najeść".
No i potem ta awaria. Wywaliłem ziemniaki z diety- plecy się wyleczyły
i na wiosnę już było w porządku.
 
  Jakoś tak jak sięgam pamięcią zawsze w tle wspólny mianownik: "ziemniaki- ew. pomidory".




21 komentarzy:

  1. Moja obserwacja - zarówno siebie samego jak i otoczenia potwierdza to co powyżej napisane. 2 lata temu jedząc dużo ziemniaków pojawił się znów "ból w plecach". Odłożyły się jakieś złogi w systemie kostnym- czułem "ciężkość" w kolanach a nawet okresowo lekki ból. Po wyrzuceniu ziemniaków i twarogu czuję się jakbym zrzucił wiele kg wagi. Niepotrzebne jest tak wiele sauny (mojej ogrodowej wanny z gorącą wodą deszczową) , mniej się pocę (ostatnio prawie wcale). Sen jest głęboki, spokojny i krótki- mocno regenerujący. Zasypiam (to ważne!) najdalej przed 22- gą. Nie ma potrzeby jedzenia kolacji ("bo kto się na noc zbytnio naje temu żołądek spać nie daje") a dzięki temu nie ma "charakterystycznego: , porannego obrzmienia węzłów limfatycznych pod oczami- skóra tam się robi gładka.

    Po obserwacji otoczenia widzę, że ludzie uwielbiający ziemniaki są dla mnie ociężali umysłowo. Nie nadążają za tym co się do nich mówi, zazwyczaj są to ludzie o fanatycznych poglądach na świat.
    Ziemniaki należą do rodziny psiankowate a więc do tej samej co pomidor, wilcza jagoda, lulek, tytoń. Jeśli najeść się kwiatów ziemniaka albo łęcin (odrostów korzeniowych) z kartofli to można się silnie zatruć.
    Zobaczcie co jada otumaniony zachód- frytki z keczupem. Depopulacja i ogłupianie trwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do samego snu, to powinno się spać krotność 1,5 godziny. Czyli sen 6 godzinny będzie lepszy niż 7 godzinny, a 7,5 godzinny będzie lepszy niż 8 godzinny. Jest tak dlatego, że podczas snu przechodzimy przez kilka jego faz (a dokładnie 4). Pełen cykl wszystkich faz trwa 1,5 godziny i jeśli obudzimy się w nieodpowiedniej fazie to wciąż będziemy odczuwać zmęczenie. Ostatnio czytałem, że najlepiej gdybyśmy przesypiali 5 cykli, czyli 7,5 godziny.

      Usuń
    2. Do tego wszystkiego co wymieniłeś trzeba dodać jeszcze banany.
      Też zawierają skrobię i "cudownie " uziemiają.
      Nawet jak człowiek jest na samych owocach to odradzam jeść banany. Przysłowiowe lody można zrobić też z innych owoców.
      Dodać daktyli i mango nada też aksamitności.

      Usuń
    3. coś w tym jest. Ja pamiętam banany z okresu mojego dzieciństwa - inne były. jadłem też kiedyś banany jakie przywiózł mój teść marynarz. Pachniało wszystko w domu, on ten karton bananów zamienił gdzieś w porcie za parę butów. / Podobno to co dziś mamy w sklepie jako banany to jakaś odmiana GMO.

      Usuń
  2. Błagam, błagam, błagam. Przestance takie głupoty pisać <3 Zachęcam do przeczytania książki Boski Lekarz i żeby zobaczyć jego profil na instagramie ile ludzi się wyleczyli od problemów z pamięcią, przez stwardnienie rozsiane, autyzm, choroby neurologiczne, skórne, borelioze i lista się nie kończy (wpiszcie na instagram @medicalmedium). Ludzie którzy przeczytali jego książki leczą się samym jedzeniem i nie jest ono restrykcyjne (tak jak np. Dieta znanej pani Dąbrowskiej). Ziemniaki są cudowne, same w sobie leczą. Tylko co do nich dodajemy i z czym je jemu powoduje że chorujemy. Dla tych którzy kumają angielski, polecam jego druga książkę gdzie spisał 10 pokarmów z każdej grupy (owoce, warzywa, zioła i dzikie rośliny) po czym je opisał dokładnie na co pomagają i jak pomagają emocjonalnie. Sama jadłam same ziemniaki przez pół roku i schudłam 7kg. Dla chętnych możecie do mnie pisać na Facebooku.com/jolantamelia i Wam dam więcej info. ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to spróbuj - rawJolu zjeść ziemniaki na surowo. :) kwiatami zatrujesz się od razu. Moja prababcia przestrzegała aby nie gotować starych ziemniaków z odrostami bo podobnie. Zieleniejący ziemniak zawiera solaninę -tak samo jak pomidor.
      W USA pewna znana klinika leczenia osteoporozy lecz ludzi poprzez odstawienie z diety ziemniaków i pomidorów.
      W śladowych ilościach nawet trująca roślina bywa pożyteczna ale codzienne jadanie ziemniaków to pomyłka. Ja osobiście w dzieciństwie najchętniej jadałem placki ziemniaczane (jeśli już) - powiada się, że w wysokiej temperaturze solanina się rozkłada.

      Usuń
    2. Jędrzeju, a coś więcej na temat pomidorów?

      Usuń
    3. Był film Lewszunowa na temat pomidorów. No cóż- podobnie jak ziemniaki- w homeopatycznych ilościach mogą być pomocne (zjadłem wiosną kilka a potem mi się odechciało).
      NIE WIEM CZY ZAUWAŻYLIŚCIE: zarówno pomidory jak i ziemniaki są dziś masowo atakowane przez jakąś zarazę - to nie jest przypadek powiedziałby Lewszunow. Wcześniej ziemniaki zaczęła zjadac stonka - wyższe siły chcą nam wyrugować to paskudztwo z jadłospisu. Stonka nadal się pojawia ale doszła zaraza ziemniaczana.
      Ni wiem czy wiesz RawJolu, że dziś aby ziemniaki dały się zebrać to sa w trakcie rośnięcia 3 RAZY !!! pryskane. Opryski maja jakieś mądre nazwy- oprysk sysyemowy, oprysk dogłębny i jeszcze jakiś. potem wielu rolników wpadło na pomysł aby na koniec- tuż przed zbiorem polać ziemniaki roudupem 9słynny glifosfat- niby rozkładalny i bio-degradujący się). Chłopi wierzą, że "randap" to takie nieszkodliwe nic. Mam tu niedaleko sąsiadów - ojciec z synem gospodarzący na 700 ha, wielkie maszyny, po prostu nowocześni farmerzy. Tam sie korzysta z chemii -leją wszystko różnościami, tak się czyni powszechnie. Syn tego pana wyłysiał przed 30-stka i dobrze wie dlaczego ale ludzie wzruszają ramionami bo żądza mamony jest silniejsza niż rozsądek -poza tym często maszyny są kredytowane przez bank więc płacić trzeba. Sami się zaprzęgli do kieratu, majątku mają więcej niż potrzeba jednej rodzinie na całe życie ale nie dostrzegają jaki będzie finał tej pogoni.

      Jeszcze o ziemniakach: ja i w tym roku miałem 6 małych redlinek za dawną oborą bo moja mama namiętnie je jada. Oczywiście nie pryskałem - miesiąc temu zaraza w tydzień zmieniła piękne , dorodne ziemniaczane rośliny w zwiędłe "coś". Doświadczona sąsiadka -pani Danuta ostrzegała aby szybko to wykopywać zanim zaraza wejdzie do bulw. U mnie już po wykopkach ale co 5-ty ziemniak lądował w pobliskich krzakach. Bywały i inne - niby coś tam lekko uszkodzone. Obkroiłem je i włożyłem do ciemnej szafki a część do piwnicy. Po tygodniu te obkrojone całe były "zjedzone" - takie jak gąbka.

      Pomidory: chyba 3 lata temu ostatni raz męczyłem się z nimi. Kupa pracy, sznureczki (tak samo kłopotliwa jest przecież uprawa ziemniaków ale przywykliśmy do tego trudu i nie zauważamy), podwiązywanie , podlewanie ... były piękne zielone już i duże - i nagle pociemniały. To samo dziś widziałem w ogrodzie pani Danuty.
      Pomidory tak jak ziemniaki zawierają trująca solaninę.

      Usuń
    4. michalxl600 27 sierpnia 2017 21:46

      ........
      W USA pewna znana klinika leczenia osteoporozy lecz ludzi poprzez odstawienie z diety ziemniaków i pomidorów.

      A na zachodzie podstawowym daniem sa frytki z keczupem (albo z "majonezem" gdzie nie ma już ani jajek, ani naturalnego oleju).

      Usuń
    5. BunBun - żyj i daj żyć innym. To co Tobie służy nie musi innym.
      Odkąd zaczęłam słuchać swojego organizmu przestałam "zmuszać się" do jedzenia ziemniaków, które działają podobnie jak banany - przez skrobię - świetnie uziemiają. Czynią człowieka ociężałego i apatycznego - nie mylić z apetycznym.

      Pozwól innym czynić tak jak by chcieli i żyć tak jak chcą.

      Usuń
  3. Zamiast ziemniaków jedzcie...PASTERNAK - to bardzo cenne,
    wartościowe warzywo, niestety tak zapomniane. Pasternak to prawdziwy skarb :) W tym roku po raz pierwszy go posadziłam i rośnie najlepiej w ogródku, jest wspaniały, do tego łatwy w uprawie. Ziemniaki przestałam sadzić i jeść.
    Ewa G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jest! Figa z makiem, z pasternakiem!
      Do tego wspomniana rzepa- ja osobiście mam w tym roku cały ogródek buraków- są oczywiście inne warzywa, seler ucierany na papkę (lub sok w mikserze) to eliksir zdrowia!.
      Organizm ewoluuje powoli i przyzwyczaja się na powrót do surowych warzyw- coraz bardziej nie wyobrażam sobie jak mogłem to dotąd wszystko gotować. paleta smaków jaka jest w surowych warzywach jest nieporównywalna- ostatnio ucieram sobie na tarce ziarna bobu, do tego łyżka oliwy, czasem trochę pieprzu. Różne kombinacje -aha! koniecznie do tego bobu własna cebula albo czosnek. Gdy się człowiek oczyści to czosnek nie sprawia żadnego dyskomfortu dla otoczenia. Nieładnie pachnie nie sam czosnek ale to co on z nas wywala.

      Usuń
    2. Michał, a co z tymi teoriami, że czosnek blokuje zdolności paranormalne? Chyba nawet gdzieś u Ciebie taki temat widziałem poruszony.

      Usuń
  4. Witajcie. Ja osobiście uwielbiam brukiew. Gdy byłam dzieckiem moja ukochana babunia robiła zupę z brukwi na gęsinie. Ja od wielu wielu lat gotuję tylko i wyłącznie zupy wege...ale smak brukwi jestten sam :) jest to smak mojego dzieciństwa.
    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda! brukiew. Ja jak już nie raz pisałem coraz więcej uprawiam buraków ale trzeba odnaleźć te nasze pradawne warzywa przed wprowadzeniem "włoszczyzny". Rzepa dawniej królowała. Do dziś w starych powiedzonkach mamy:"dziewucha jak rzepa". "zdrów jak rzepa".

      Usuń
  5. dziekuje bardzo za te informacje o ziemniakach i pomidorach, a czy ogorki tez sa niedobre? wogole ta cala "wloszczyzna" ktorą przywlekla ze soba krolowa Bona pewnie jest niedobra, (włoszczyzna-cos włoskiego-czyli ciagle atakuje nas ten Rzym) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o teraz zobaczylem dopiero post scriptum :) to samo mi przyszlo do glowy wczesniej o krolowej Bonie :)

      Usuń
    2. Ogórki źle działają na potencję u mężczyzn, a zwłaszcza zielone, więc lepiej unikać gdy jest się facetem. Jak jest u kobiet to nie wiem.

      Usuń
    3. to juz wiem dlaczego ogorki ze smietana nazywa sie mizeria - znaczy mizerne jedzenie :)

      Usuń
    4. chyba trochę przesadzacie z tymi ogórkami. Czasem można zjeść- gdy organizm oczyszczony to sam prosi o to co aktualnie potrzebuje. Ogórki na pewno zawierają mnóstwo strukturyzowanej wody a więc gotowy elektrolit dla naszej krwi- pełen soli mineralnych i energii życiowej chi.

      Usuń
    5. Mizeria - bo był to posiłek ludzi biednych.
      Ja uwielbiam ogórki. Ogólnie orzeźwiają, nawadniają, alkalizują organizm. Zawierają krzem , potas, chlorofil, odciążają nerki, likwidują zaparcia itd.

      Usuń

"OSTRZEŻENIE: wszystkie anonimowe komentarze bez jakiegokolwiek nicka/charakterystycznego znaku/ podpisu będą usuwane".
UWAGA TECHNICZNA: aby rozmowa miała jeden ciąg trzeba zawsze wcisnąć ";odpowiedz" pod pierwszym (przewodnim) postem zaczynającym daną rozmowę.
2.Najpoczytniejsze artykuły są dostępne po prawej w szybkich linkach pod nazwą "abecadło".
3. Ponadto w razie braku publikacji na stronie proszę o wiadomość na mail. Z jakiegoś powodu niektóre komentarze mylnie oznaczane są jako spam.
4. Wbudowana wyszukiwarka blogowa jest trochę niedokładna i omija pewne treści pomimo występujących w nim szukanych słów. Innym rozwiązaniem jest wpisanie w google, czy bezpośrednio w pasku przeglądarki frazy: site:michalxl600.blogspot.com szukanywyraz Wynikami będą wszystkie artykuły zawierające słowo "szukanywyraz" na tymże blogu.