piątek, 6 października 2017

Przez ostatnie kilka stuleci.....

u tych amazońskich, północnoamerykańskich. lub tez australijskich "dzikusów" narodziło się bardzo wiele pytań.

   Zadają oni na przykład takie pytanie: dlaczego tak wiele pracujecie wbrew swojej woli? Czy wy tam jesteście w niewoli? My pracujemy tylko wtedy gdy mamy ochotę, ale rzadko kiedy jest to naprawdę potrzebne. A jeśli nam się nie chce to nie pracujemy.

   Dlaczego wasze kobiety chodzą do lekarzy aby rodzić?Czy one wszystkie są chore? Po co wam domy na które trzeba pracować 20 - 30 lat a potem i tak za nie płacić? Czy one są ze złota?

   Po co wam przedszkola i szkoły gdzie zdaniem większości dzieci nie ma nic ciekawego? Po co tracicie tyle zdrowia i czasu na zapracowywanie pieniędzy aby potem za ich pomocą opłacać bardzo kosztowne leczenie chorób będących konsekwencją tego szalonego sposobu życia? Dlaczego u chłopców kładziecie nacisk na rozwinięcie pokory i posłuszeństwa a u dziewczynek cenicie siłę i niezależność? Czy to czasem nie powinno być odwrotnie?  

  Dlaczego nauczacie swoje dzieci skomplikowanych równań i zasad matematycznych a nie uczycie mnogich niuansów leczniczych ziół, rzemiosła, zasad życia pośród natury? Po co produkować i kupować w sklepie dla dzieci zabawki rozwijające zręczność manualną kiedy na każdej leśnej polance jest obfitość różnorakich kamyczków i gałązek?

  Po co się leczyć kosztownymi "lekarstwami" syntetyzowanych przez farmakologów a potem leczyć się od skutków ubocznych tych "lekarstw" aby na koniec przy pomocy kolejnych "lekarstw" odbudowywać zniszczony już całkiem system immunologiczny, nerki czy mikroflorę żołądka lub jelit?

  Czy nie wiecie, że istnieją lekarstwa naturalne? My Indianie czy też Aborygeni - jak to nas nazywacie mamy dziesiątki sposobów na wyleczenie na przykład waszego raka w początkowym stadium i to przez tydzień oraz zupełnie bezpłatnie- na przykład przy pomocy cierpkiego soku bananowej palmy. Ale wy wydajecie się tak bardzo zahipnotyzowani ("zazombirowani" = zmienieni w zombie -przyp michalxl600), że nawet nie przypuszczacie aby to było możliwe i wydajecie tysiące dolarów na skomplikowane leczenie dające bardzo wątpliwy efekt. Przy tym karczujecie dżungle gdzie rosną setki bezcennych ziół leczniczych, pozbawiacie również w ten sposób domu tysiące zwierząt, które żyły tu na długo do waszego pojawienia się.

źródło tłumaczenia: https://vk.com/life.move?w=wall-31239753_133487




środa, 4 października 2017

Opowieść o łożyskach.

Czuję jakoś "podskórnie", że ta sztuczka wyłącza coś ważnego w człowieku.

Będąc w wojsku leżałem kiedyś na oddziale dla wojska w Ufie. Tam jako stróż pracował były lekarz -pamiętam, że nazywali go Edward. Był już w podeszłym wieku, palił fajkę i posiadał praktycznie encyklopedyczną wiedzę w każdej dziedzinie ale co najważniejsze: wspaniale snuł opowieści a miał ich nieprzebrane ilości.  

    Kiedyś przenosiliśmy na zewnątrz niewielkie pakunki (w szpitalu wszyscy zdrowiejący i lekko chorzy pracowali) i z jednego pudełka przez szczelinę jaka powstała podczas nieostrożnego załadunku wypadły łożyska. Edward wziął jedno z nich - nadział na palec i pokręcił. Popłynęła przy tym opowieść o tym jak jego wykładowca z Akademii Medycznej w Moskwie -lekarz frontowy z ogromnym stażem - uczestniczył na początku wojny w ewakuacji szpitala psychiatrycznego. Rzecz miała miejsce na Ukrainie i przenoszono szpital gdzieś na wschód.       
   Rozumie się - wojna, wszystko wokół gruchocze, Niemcy już tuż tuż a samoloty nadlatują nad wycofujących się niemal co 5 minut. "Psychiczni" się boją, czepiają się wszystkiego i wyprowadzić ich w żaden sposób nie można. I wtedy ten wykładowca zobaczył pozostawione przez kogoś w pospiechu pudełko w którym znajdowały się łożyska. Szybko rozdał te łożyska chorym psychicznie -ponakładał im je na palce i pokazał jak należy nimi kręcić. Niesprawni umysłowo ludzie tak byli zafascynowani działaniem tych przedmiotów, że bez problemów pozwalali się prowadzić do samochodów.

  Edward opowiadał, że jego wykładowca opisał ten eksperyment w swojej pracy naukowej i udowodnił, że idiotom trzeba w niektórych wypadkach "zamknąć" świadomość -zająć ich czymś aby głowa nie tworzyła innych myśli prowadzących do nieoczekiwanych działań.

    No i chodzę sobie dziś po ulicach i widzę wszędzie takie same "czarodziejskie" zabawki - spinnery w rękach niemalże każdego dziecka i przypominam sobie tę opowieść o odwróceniu uwagi idiotów.  I jakoś tak mi nieswojo.....   

Wadim Andiejew

źródlo tlumaczenia   


wtorek, 3 października 2017

Jak posprzątać stajnię Augiasza?

 Jak wiadomo zadanie to było jednym z 12- stu jakie zlecono Herkulesowi (Heraklesowi) i wywiązał się z niego szybko przepłukując tę stajnię wodami z rzeki.
    Wtajemniczeni powiadają, że w tych legendach zawarte są podpowiedzi dla ludzi pragnących obudzić swoje naturalne moce i stać się na powrót podobni Bogom.
   Inne pradawne powiedzenie (chyba też jakiś Grek jest autorem) powiada: " ŚMIERĆ CZAI SIĘ W JELITACH".
   Można i tę stronę poczytać choć tak drastyczne metody uważam za ostateczność (rozwijam temat poniżej).

    Podtytuł niniejszego wpisu powinien brzmieć:  Arnold Ehret.  Tu co nieco o tym panu - klikajcie dalej w sieć i szukajcie.  Nasza czytelniczka "Mum Bi" przesłała mi książkę. Zamieściłem ją na chomikuj.pl (jeśli ktoś zna inny sposób to piszcie jaki- zamieszczę i tam)  https://chomikuj.pl/michalxl600/Arnold+Ehret/*40*40+ok+DIETY.POSTY.ZDROWIE+wg+prof.A.EHERTA+i+F.S.Hirscha1909x29str(1),6087688351.odt
 Gdyby nie działało to proszę o list na maila i prześlę plik pocztą elektroniczną.Hasło do folderu "Arnold". 

Cóż tu więcej dodać? CZYTAJCIE!!! Bardzo mądra praca- pan był praktykiem co dla mnie ma nieocenioną wagę. Mamy więc kolejne źródło (obok na przykład Makarego Sieradzkiego - Życie bez chorób". PDF dostępny w necie). Niemal ze wszystkim się zgadzam  -poza może lewatywami, które ludziom jako tako zdrowym są raczej zbędne i uważam, że wywołują więcej zaburzeń niż niosą korzyści. Jak mówił Lewszunow - naturalnym biegiem wody jest z góry na dół a nie odwrotnie.  
   Pan Ehret niezwykle gruntownie rozprawia się z rozmaitymi sposobami i błędami głodowania. Moja wieloletnia osobista praktyka bardzo rezonuje z tym co znajduję w książce pana Ehreta - też miałem zdiagnozowaną "nieuleczalną chorobę" (w moim przypadku była to alergia). Ja tak samo jak on też dziś jestem przeciwny długim głodówkom - "porządku się nie czyni - porządek się utrzymuje". No... pomijamy rzecz jasna w/w stany kiedy mamy "zawaloną" stajnię (a taki ponoć stan przedstawiają dziś grube jelita większości przedstawicieli ludzkiej populacji). Ludzie są istotami, które najgorzej się żywią z pośród wszystkich mieszkańców naszej przepięknej planety. Podobno przeciętny zjadacz grillowanych "frykasów" (taki typowy shrek z brzuchem wylewającym się ponad pasek) ważący na przykład 100 kg ma w sobie około 10 kg różnego typu pasożytów. Już sama kuracja odrobaczająca powoduję natychmiastowe chudnięcie. 
  Wspomnę tu, że również większość chorób psychicznych ma swoje źródło w zanieczyszczeniu ciała. Nie potrzeba dziś żadnych chipów- chipami są robale wewnątrz ciał ( "w królestwie Bożym" - jak je słusznie nazywał Wiedun Jezus. On przecież też leczył postami). Pewna pani lekarz z Warszawy (tytuł doktora nauk medycznych) prowadząca oddział dziecięcy ...bodajże psychiatrii z automatu zaleca na wstępie odrobaczyanie i po kilku dniach u połowy małych pacjentów zanikają niemalże objawy z jakimi tam trafili. 

   Postaci wypowiadających zupełne zbieżne poglądy przywoływaliśmy na tym blogu kilka. Proszę odnaleźć wpisy "oczyszczanie limfy" (były chyba ze 2 wpisy o podobnej nazwie). Na You Tube wspaniałe wykłady d-ra Morse (leczy raka postami na sokach owocowych), są wykłady pani Butakowej (mój kanał), jest wspaniała rozmowa i wiele filmów w necie z tym panem

  Tu kanał kolegi: Borys Rafaiłowicz Uwaidow  Ten pan też był za młodu skazany przez "medycynę".
  Wracając do Arnolda Ehreta:


Ciekawostka

W swej ksiażce „MUCUSLESS DIET HEALING SYSTEM. A SCIENTIFIC METHOD OF EATING YOUR WAY TO HEALTH” Ehret pisze: „Kiedy kobiecy organizm całkowicie oczyszcza się dzięki leczniczej diecie, zanika menstruacja. Wszystkie moje pacjentki, które przeszły proces oczyszczania leczniczą dietą, donosiły mi, że miesiączki stały się u nich coraz rzadsze – z przerwami dwu, trzy, czteromiesięcznymi – aż w końcu całkowicie ustały.

Ból głowy i zębów, nudności i inne tak zwane niedomagania towarzyszące ciąży ustają, porody staja się bezbolesne, na świat przychodzi noworodek niezwykle „czysty” w porównaniu z innymi, u matki wytwarza się wystarczająca ilość słodziutkiego mleka – wszystko to obserwowałem w przypadkach kobiet przestrzegających leczniczej diety.

Nie zalecam kardynalnie zmieniać menu w czasie ciąży lub karmienia piersią. Należy to zrobić co najmniej 3 miesiące przed poczęciem”.


Edycja 4 października 2017:
   Dostałem od stałej czytelniczki taki list z prośbą o publikacje w tym temacie:
Możesz wrzucić pod wpis,

Jestem 2 lata na raw food i moje miesiaczki stały się bezbolesne i skąpe. Wystarczą chusteczki. Wróciła mi też owulacja, bo cierpiałam na PCOS - wyleczyłam się z tego.
Tu kobieta też cierpiała na tę przypadłość a ma dzieci, wyleczyła się surową dietą https://www.youtube.com/watch?v=yegH2A3Q7To
(co do jej menstruacji nie wiem)

Jest też Polka co prowadzi bloga surowego http://chooselife.pl/2012/04/26/krwawienie-u-witarianek/  i przestała krwawić.

To jest prawda :)

Pozdrawiam Jędrzeju!

sobota, 30 września 2017

40 oznak pychy według Mahabharaty.

  Miałem ostatnio kilku gości, którzy trochę "dali mi w kość". Ogólnie bardzo pouczające zdarzenia - sam jestem ciekaw czym one w przyszłości zaowocują i po co brałem w tym udział mimo, że jak odczuwam nie była to moja lekcja i od początku zdawałem sobie sprawę czym to się może przejawić i jak skończyć. 
Ogólnie jest to dziś powszechna plaga. 
Wyszukałem taki oto tekst. Źródło poniższego tłumaczenia tutaj:
 Zapraszam do lektury:

Oto cechy nad którymi niemal wszyscy musimy pracować aby się ich pozbyć. Pycha to poczucie bycia lepszym od innych albo też wprost przeciwnie - poniżanie siebie. Pradawne pisma opisują pychę jako niezwykle niszczącą cechę potrafiącą doprowadzić człowieka do pełnej degradacji. Epos "Mahabharata" powiada, że właśnie pycha jest korzeniem wszystkich 16-stu typów brudu jaki znajduje się w sercu człowieka. Wszelkie nasze niedostatki i wady biorą początek właśnie z pychy (nie mylić z dumą - istnieje zdrowe poczucie zadowolenia z dobrze spełnionego obowiązku, dobrze przeżytego dnia, z dobrze wychowanych dzieci itp. Pasożyty społeczne nam ostatnio mieszają te 2 pojęcia. Ważne by przy tym mieć świadomość jak to ładnie jest napisane w Dezyderacie: "zawsze znajdziesz lepszych i gorszych od siebie......." - przyp. michalxl600).

   Oto i ten spis:

1. Zawsze mam rację.
2. Protekcjonalne traktowanie innych lub też traktowanie z wyższością.
3. Poczucie własnej ważności.
4. Poniżanie siebie i innych.
5. Myślenie o tym, że jesteś lepszy od innych - przechwalanie się.
6. Umiejętność postawienia przeciwnika w niewygodnej sytuacji.
7. Chęć kontrolowania sytuacji ale niechęć do brania na siebie odpowiedzialności.
8. Wyrażanie pogardy i arogancja, silna dominacja żalu, chęć spoglądania w lustro.
9. Wystawianie na pokaz dostatku - odzieży i tym podobnych.
10. Nie pozwalanie innym pomagać sobie i pracować z innymi.
11. Branie na siebie zadań ponad własne siły i umiejętności.
12. Praca bez umiaru.
13. Ściąganie na siebie uwagi.
14. Obrażanie się ( przyczyną "obrażalskości" jest chęć kontrolowania).
15. Nadmierna gadatliwość lub też rozmowy o swoich problemach.
16. Nadmierne przewrażliwienie lub niewrażliwość.
17. Nadmierne zajmowanie się swoją osobą.
18. Myśli o tym co o tobie mówią lub myślą inni.
19. Używanie słów, których słuchacze lub czytelnicy nie znają a które ty znasz.
20. Poczucie swojej nikczemności (niskie poczucie wartości).
21. Niewybaczanie sobie i innym.
22. Tworzenie idoli z siebie i innych.
23. Zmiana sposobu postępowania w zależności od tego, z kim rozmawiamy.
24. Niewdzięczność ( największy z grzechów w okresie Kali Jugi). 
25. Ignorowanie ludzi mało znaczących.  
26. Nieuważność (przy studiowaniu świętych pism). 
27. Ton głosu pełen poirytowania.
28. Podnoszenie głosu w złości i zdenerwowaniu.
29. Niepodporządkowanie woli Boga, przykazania lub mistrza (bunt przeciw autorytetom oraz krytykanctwo).
30. Brak poczucia własnej wartości (dokonywanie grzesznych czynów - działanie jak zwierzęta).
31. Brak rozsądku i bezmyślność (działanie siłą bezwładności nie zamyślając się).
32. Nieuczciwość wobec siebie i innych. 
33. Niezdolność do kompromisu.
34. Pragnienie zawsze pozostawienia ostatniego słowa (masz rację, ale mam własne zdanie). 
35. Niechęć do dzielenia się wiedzą w celu kontrolowania sytuacji.
36. Brak uwagi lub nadmierna koncentracja na ciele fizycznym. 
37. Myśli o potrzebie rozwiązywania problemów innych osób (gdy nas o to nie proszą). 
38. Uprzedzenie do ludzi w związku z ich wyglądem zewnętrznym. 
39. Nadmierny szacunek do samego siebie. 
40. Sarkazm, humor w gunie (cecha)  ignorancji (Tamas), chęć dopieczenia drugiemu, pożartować i wyśmiać innych.


Dlaczego nie uczymy dzieci żyć w rodzinie?

 Właśnie na dniach - kolejny raz odbyłam rozmowę na temat: jakże to tak i dlaczego ten mój "biedny synek" mając 4 i pół roku nie uczęszcza do przedszkola?... i czym on w ogóle zajmuje się w domu, biedny chłopiec -jakże musi mu być smutno. Na pewno całymi dniami ogląda filmy animowane itp.

   Uważnie przyglądnęłam się mojemu "biednemu" synkowi a nawet z nim o tym porozmawiałam. Po raz kolejny upewniłam się, że nie jest mu smutno. Mało tego - jemu jest naprawdę dobrze. Widać to wyraźnie zarówno po jego zachowaniu w domu oraz poza nim. Wynika to także z rozmów z nim - z dzieckiem 4,5 roku można już prowadzić całkiem sensowną komunikację i można otwarcie prowadzić bardzo poważne rozmowy.
  On nie wie, że w domu powinien się nudzić - on nie wie, że "gdzieś tam" powinno być ciekawiej. On żyje w rodzinie i dzieli z nią wszystkie wydarzenia i dzieła: troski, kłopoty, radości, smutki itp. Żyje tym życiem, którym żyje jego rodzina - wchłania to wszystko w siebie i uczy się od rodziców tego jak oni żyją.
 
Nie chodzi do żadnych "ośrodków edukacyjnych" aby się uczyć rozwijać sprawność manualną, wytrwałość, poznawać litery. i cyfry  czy też uczyć się relacji z rówieśnikami. Mimo tego fantastycznie zna wszystko to co powinno znać dziecko w tym wieku. Całkiem niedawno zaczął interesować się literami i już zna je prawie wszystkie i z wielkim zadowoleniem pisze do mnie listy. A wszystko to bez jakichkolwiek systemów kształcenia!

    Jak bardzo nam namieszały w głowach te wszystkie " techniki kształcenia". Wydaje nam się, że bez tego nie wychowamy normalnego dziecka - co ja piszę normalego, że w ogóle nie uda nam się go wychować! Jakże ma on się rozwinąć i dorosnąc bez specjalnych zajęć sprawności manualnej? bez nauczania obcego języka? bez nauki liczenia i czytania? Przecież takie są wymagania w obecnej szkole- trzeba zaczynać naukę już od 3 lat! No a przedszkole?! Przecież bez niego dziecko wyrośnie nieprzystosowane społecznie! Nie nauczy się relacji międzyludzkich!
    
    No i co się wtedy dzieje? Żyje sobie dziecko w przedszkolu. Tak, od wieku 3 lat uczy się pisać, liczyć, tańczyć, zlepiać wycinanki, rysować (przecież to ważne aby wyrósł człowiek dający sobie radę w życiu i szczęściwy - nieprawdaż?). Potrafi powiedzieć 25 zdań po angielsku - rodzice są z tego bardzo dumni! Ale żyć w rodzinie nie potrafi bo pośród rodziny jest tylko wieczorem kiedy wszyscy wrócili zmęczeni z pracy, pojedli i siedzą w swoich pokojach odpoczywając od napięć pracowitego dnia. W najlepszym wypadku siedzą wspólnie i omawiają jak im minął dzień a to nie całkiem prawdziwy obraz współczesnego życia. Całego życia dziecko nie widzi i nie zna go zupełnie. Potem dziecko, które cały tydzień przebywało w przedszkolu jak w pracy  zabiera się w jego dni wolne do jakichś "ośrodków rozrywki". 
     A bierze się to stąd iż rodzice rozumieją, że muszą dziecku coś dać - coś więcej niż siedzenie w domu, wszak ono się tam nudzi, ono nie wie czym się zająć. No i decydują, że dziecku potrzeba placów zabaw, kino-teatrów, aquaparków i czego tam jeszcze.... No i znów dziecko spędza czas w nieco sztucznych okolicznościa. Tak oto żyje dziecko z lekka oderwane od realiów.

   Potem gdy dziecko staje się starsze zaczynamy się dziwić "dlaczego ono nie pomaga w domu? Dlaczego tylko siedzi przy komputerze? Dlaczego woli spędzać czas ze znajomymi niż z rodziną?" A gdzie jest rodzina? Czym ona jest? Ono nie wie! Ono w ogóle nie wie co tam można czynić! Jemu się nudzi! No i idzie tam gdzie było zawsze  czyli do "kumpli - rówieśników" - a jeśli jest w domu to do komputera. Wszystko dlatego, że potrafi się rozerwać - tego go uczono, to mu pokazywano jako zachętę.

   Potem kiedyś będzie próbowało stworzyć swoją rodzinę.....I wtedy będzie to wszystko poznawać o wiele głębiej.... i uczyć się tego wszystkiego.... komunikować się, tworzyć komfort, przygotowywać posiłki, wychowywać dzieci.... poprzez próby, błędy, kłótnie, awantury.... No bo przecież tak jest bardziej "efektywnie" aby uczyć się na własnych błędach.

źródło tłumaczenia