niedziela, 2 czerwca 2024

Sekrety żeńskiego szczęścia - Marina Targakowa

 oryginał jest tu: 

Ktoś do nas dołączył dzisiaj?

- Tak

Tak, bardzo dobrze. Wczoraj rozmawialiśmy o takim pikantnym temacie jak seksualność, opieraliśmy się na Kamasutrze, na jednym z rozdziałów wedyjskiego tekstu, który opisuje jak prawidłowo czerpać rozkosz.

Dlaczego mówię prawidłowo? Dlatego, że wedyjskie teksty twierdzą, iż ludzka forma życia jest przeznaczona do podniesienia świadomości. I we wszystkich czasach, wszystkie rozsądne cywilizacje rozumiały, że przeznaczeniem człowieka  jest rozwijanie się.

Człowiek - bez względu na to, że my wszyscy mamy ludzką formę życia - jeśli weźmiemy człowieka  i przedstawimy go tutaj -  jeśli tutaj umownie narysuję skalę od zera do stu, I jeśli weźmiemy jakiekolwiek inne żywe stworzenie,

weźmy na przykład paprykę - ona jest ostra, cytryna – kwaśna, tygrys – drapieżnikiem, zająca nikt nie zabierze do psychoterapeuty, pomimo tego, że on ciągle jest bojaźliwy. Każdy posiada swoją nieodłączną naturę.

Jeśli powiemy po prostu człowiek, to o niczym nam to nie mówi, prawda? Ponieważ pod zewnętrzną powłoką może kryć się dosłownie wszystko. Wszyscy wyglądamy mniej lub bardziej przyzwoicie ale pod tą zewnętrzną powłoką może kryć się wąż, prawda? Może kryć się świnia lub jeszcze coś.

Czyli właśnie z tego powodu, kiedy spotykamy człowieka to bywamy spięci, nieznani ludzie budzą w nas uczucie napięcia dlatego, że nie mamy pojęcia
 kto stoi przed nami.

O niczym nic nam nie mówi - nawet oczy mogą nie mówić nic pomimo, że się mówi: "oczy są zwierciadłami duszy" ale dziś można i z nimi zrobić dosłownie wszystko a w wyniki tego wszystkiego my jesteśmy bardzo spięci.

Należy przejść jakąś drogę razem, czegoś wspólnie dokonać, „zabierz chłopaka w góry, zaryzykuj i tam zrozumiesz kim on jest”.


Czyli słowo "człowiek" o niczym nam nie mówi i w ludzkiej formie życia, na dnie ludzkiego istnienia...  - jest nawet takie słowo w języku rosyjskim brzmiące „podonok» (drań, szumowina). W rdzeniu słowa mamy „dno”  czyli to co jest na dnie.

A jednocześnie razem z takimi istnieją ci, którzy zrealizowali swój ludzki potencjał w 100%, czyli poziom świętych, poziom proroków, to także są ludzie.

I jeśli was poproszę by gdzieś tutaj umieścić siebie to gdzie byście siebie na tej skali  umiejscowili? Na dnie raczej nie. Mamy takie odczucie, że raczej nie tu. Ale też jakoś nie uważamy się za świętych. Dlatego wielu ludzi mówi, że: „ja bym się umieścił gdzieś tutaj pośrodku” , bardziej skromni trochę niżej,  niektórzy mówią, że tam wyżej - w każdym razie, rozumiemy, że nie na tych skrajnych biegunach.

Powiedzcie mi zatem proszę czy kiedykolwiek widzieliście gdzieś w przyrodzie
aby coś samo zmierzało do góry? Nie. A do dołu? Zdarza się. Teraz powiedzcie mi proszę, dokąd prowadzi droga każdego z nas? Ponieważ każdy z nas ma tylko dwa
kierunki i nie ma trzeciego, tylko dwa.

Czyli idziemy albo w górę w ciągu swojego życia, albo do dołu. I w dół iść jest dość łatwo bo można nic nie czynić. No i teraz zdarza się, że na przykład ktoś zachoruje na jakąś nieuleczalną chorobę i wielu ludzi wtedy mówi (a ja tu jako lekarz mogę to potwierdzić) - oni zadają jedno pytanie „za co?”, „Ja niczego złego nie robiłem”.

A powiedzcie mi proszę czy:„niczego złego nie robiłem” jest niezbędnym warunkiem dla rozwoju człowieka? nie jest. A czy takie po prostu tkwienie w miejscu jest rozwojowe? Nie.

Czyli rozumiemy, że jeśli "niczego złego nie robimy"  to i tak o dziwo spadamy w dół i dlatego na dole przydarzają się nam sytuacje o których nawet nie myśleliśmy.

I mówi się, że na tym świecie skala idzie cały czas do dołu. I jeśli my niczego nie czynimy,  jeśli się aktywnie nie rozwijamy to spełzamy w dół po tej skali. I dlatego z nami dzieje się to, co się dzieje.

Ale jeśli chcemy się rozwijać, iść w górę, to dokładamy wszelkich starań - nawet proste pójście w góry jest wydarzeniem a podnieść się w głębi siebie to poważny, bardzo poważny wysiłek.

i dlatego wedyjskie teksty dają tę niezbędną wiedzę, w oparciu o którą człowiek
zdolny iść w górę - jest zdolny wznosić się.


I zawsze ta droga jest związana z wysiłkiem. Zawsze. Czyli jeśli chcemy przeżyć  życie z godnością to znaczy, że będziemy musieli dokonywać wysiłków. A jeśli ich nie dokonujemy to się po prostu degradujemy.

I dlatego Kamasutra jest także traktatem opisującym w jaki sposób człowiek powinien dokładać starań aby prawidłowo czerpać przyjemność - ponieważ jeśli tylko czerpiemy rozkosz nie biorąc pod uwagę co jest prawidłowe a co nie jest, co jest pożyteczne a co nie - jeśli tylko po prostu czerpiemy przyjemność czyli jak to się powiada: "bierz od życia wszystko", mówią też ludzie: "Nie warto dostosowywać się do życia, niech lepiej życie dostosuje się do nas".

W takim wypadku człowiek zmierza do najciemniejszych zakątków ignorancji.

Niedawno ktoś mi przysłał wspaniały kodeks z Hollywood, który był przyjęty dla studio - dla pomieszczeń filmowych 20 lat temu, 20 lat temu czyli  minął
 nie taki długi okres czasu.
I tam było napisane, że zobowiązują się nie pokazywać na scenie nagich kobiet, zobowiązują się nie pokazywać otwartych scen przemocy, nie pokazywać broni i jeszcze wiele innych rzeczy tam wymieniono.

Ja przeczytałam to i pomyślałam, "mój Boże, jak w ciągu 20 lat zmieniły się standardy". Oni nawet pewnie i nie pamiętają, że przyjmowali taki kodeks.

A dzisiaj to jest dla nas norma, wielu ludzi nawet do kina nie pójdzie jeśli tam nie ma scen przemocy i seksu. "Co tam dziś grają?   eee, jakiś dokumentalny - zupełnie nieciekawy".

Tak więc Kamasutra to jest właściwie traktat, który opisuje jak człowiek powinien czerpać przyjemność. Również w Słowiańskich Wedach była mowa o tym, że istnieją trzy światy.
Wedy opisują, że jest wyższy świat, świat średni i niższy a Wedy Słowiańskie mówią o tym, że istnieją światy Prawi, świat Jawny oraz świat zwany Nawia.

Powiedzcie mi teraz proszę, przypomnijcie sobie teraz powiązane z tym słowa
posiadające wspólny rdzeń. Jawia (jawne) co to znaczy?  to co jest teraźniejsze - prawda? Na przykład: „Chrystus objawia się ludowi” 

 
A teraz co jest związane ze słowem Prawia, przypomnijcie sobie takie słowa: "prawda", co jeszcze? "prawidło" czyli zasada/ reguła, "przewodnik" (ros. "prawiednik"), to mówi o tym, że jest to kierowanie w górę - wskazywanie prawidłowej drogi, właściwego kierunku (ros 'naprawlenie", polskie słowo - "naprawić" )

Czyli kiedy mówimy, "naprawienie" to zawsze ma się na uwadze podążanie w górę a  współczesny człowiek myśli, że może żyć poruszając się "w poziomie" a to jest niemożliwe. Możliwe są tylko dwa kierunki: w górę i w dół.

I dlatego my tutaj rozmyślamy dokąd zmierzamy. Dlatego, że nasze seminarium
w gruncie rzeczy jest o kobietach, o żeńskim szczęściu, a żeńskie szczęście bierze się z wysiłków podejmowanych przez kobietę.
Życie pełne przyjemności i braku cierpień nie jest dobre. Kiedy kobieta jest w stanie przeżyć, przetrwać, przyjąć, wybaczyć, zrobić krok do przodu itd...

taka kobieta rodzi się oczywiście biologicznie kobietą, ale tak naprawdę ona musi się dopiero stać kobietą. Tak samo mężczyzna rodzi się nim biologicznie, ale mężczyzną musi dopiero się stać.
Rozpatrujemy właśnie tę drogę. Ciekawe jest to, że karma czyli zasada
istnienia związku przyczyny i skutku, sądzę, że ci, którzy uczęszczają na nasze spotkania doskonale wiedzą czym jest karma i że istnieje przyczyna i skutek.

Karmę gromadzą wyłącznie ludzie.  Wyższe istnienia czyli Istoty żyjące w wyższych światach nie tworzą karmy, one po prostu...wiecie jak to jest, kiedy zarobicie bardzo dużo pieniędzy, potem jedziecie na Hawaje i tam najzwyczajniej je wydajecie.

Taka sama historia jest z wyższymi istnieniami, one po prostu wydają swoją nagromadzoną karmę. Zwierzęta także nie gromadzą karmy. Jeśli tygrys zagryzł antylopę, to on żyje zgodnie ze swoją naturą. A człowiek gromadzi karmę.

i jak myślicie dlaczego właśnie człowiek gromadzi karmę, i co jest tym mechanizmem, który sprawia, że człowiek gromadzi karmę? Jak myślicie?

Tak, wyjaśnij proszę co masz na myśli. Należy to zrozumieć i w tym tkwi istota
 wszystkich naszych problemów-

- jeśli tutaj siedzą w sali ludzie, którzy mają jakieś problemy to w gruncie rzeczy źródłem wszystkich tych  problemów jest fakt, że człowiek nigdy nie jest zadowolony z tego co posiada.

Tylko ludzki gatunek uważa, że zasługuje na lepszą dolę. Wszystkie kobiety uważają, że zasługują na lepszych mężów, a to co dostały to pełne nieporozumienie, że gdzieś tam jest ten książę z bajki, nie wiadomo dlaczego się z nim nie spotkałam i w zasadzie zasługuję na lepszego męża.

I właśnie dlatego, że uważamy, iż jesteśmy warte lepszych pieniędzy, zasługujemy na lepszego towarzysza życia, że zasługujemy na lepszy dom, zasługujemy
 na wszystko co najlepsze - a to jest przecież bajka o rybaku i złotej
rybce zawarta w życiu milionów ludzkich istnień.

Właśnie to uczucie niezadowolenia z tego co mamy - właśnie to uczucie
 prowadzi do gromadzenia karmy. Właśnie z tego powodu człowiek jest nieszczęśliwy. I aby kobieta rozpoczęła swoją podróż do góry - gdziekolwiek byście się tutaj nie postawiły, na tej skali  więc abyśmy rozpoczęli ruch "do przodu" to powinniśmy zrozumieć te warunki z których zaczynamy.

Bo popatrzcie: możecie z dowolnego miejsca - na przykład: "chcę pojechać do Moskwy". No i będąc na przykład tu w Krasnodarze kupuję w kasie bilet np. z Paryża do Moskwy,
Czy mogę na tej podstawie dostać się do Moskwy? I do jakichkolwiek miejsc bym nie zamawiała biletu to dopóki nie wezmę go z tego miejsca, w którym w danej chwili przebywam to nigdy nigdzie nie trafię.

I dlatego ważne jest aby na początku przeprowadzić diagnozę: gdzie jestem. I diagnoza ta powinna być przeprowadzona bez podkolorowywania ponieważ w gruncie rzeczy (wczoraj był wykład o tym) wiemy, że kobiety w dzisiejszych czasach są dalekie od cnotliwości.

Bóg jeden wie co teraz będą rodzić - nie wiadomo jakie dzieci. Więc możemy wpaść w depresję i będziemy myśleć: "mój Boże, jaki koszmar, co ja mam teraz zrobić?"

Ale możemy wstać tylko tam, gdzie upadliśmy. I dlatego uczeń może rozwijać się wtedy, kiedy posiada dwie cechy:
- pierwszą jest pokora.

Dlatego diagnozę robimy bez upiększeń, pokazujemy tę sytuację taką jak ona w rzeczywistości wygląda. Oczywiście przerażamy się, ale przyjmujemy ją. I w tym pomaga pokora. Sami ze swoją drogą nie poradzimy sobie, bez miłosierdzia niczego nie zrobisz. Prawda?

My swoją drogą i drogą pychy doszliśmy Bóg wie gdzie, a teraz nam pozostaje
mieć nadzieję w miłosierdziu, ale razem z tym oprócz pokory człowiek posiada drugą cechę, która jest bardzo ważna- to entuzjazm.

Można powiedzieć, że entuzjazm tłumaczy się jako: En Theos – "w Bogu". dlatego cechą człowieka wierzącego jest entuzjazm. Jeśli widzicie takiego "wierzącego":" ech.. tak mi tu beznadziejnie", to wybaczcie, ale to nie jest wierzący człowiek.

Wierzący człowiek posiada takie uczucia jak zainteresowanie, entuzjazm,
 pokora bez zniechęcenia. Wtedy na poziomie ciała fizycznego - jak wczoraj mówiłam - powinniśmy przejść oczyszczenie a dzisiaj będziemy rozmawiać o tym
jakie oczyszczenie powinniśmy przejść......
na poziomie wyższych czakr , na poziomie czakry serca- powinniśmy nauczyć się przebaczać, nauczyć się przyjmować, nauczyć się współczuć czyli wszystkie te cechy, które pozwolą nam oczyścić się na subtelniejszych płaszczyznach.

Ale jeśli dostaniemy się do wyższych sfer - boskiej i duchowej to powiedzcie proszę, czy istnieje tam przebaczenie? Czy Bóg nam przebacza? - "zawsze"

A powiedzcie, aby przebaczyć to co Bóg powinien najpierw zrobić? Wyobrażacie sobie takiego miłosiernego Boga? On po prostu jest kochający i dlatego tam już są wszystkie przebaczenia. Inna kwestia - pewien duchowny mi powiedział:
"wychodzimy z takiej ciemności, że to my zamykamy oczy, ponieważ nie możemy
 patrzeć na tę czystość",
nie możemy patrzeć na ten kolor, na tę czystość, na tę biel.
To my zamykamy oczy niczym kret.

To nie tak, że Bóg się na nas obraził, że on na wszystkich jest obrażony. Nic się mu nie udaje, nikt go nie słucha, jest zdenerwowany, tkwi w depresji, ma psychoterapeutów, którzy go leczą i myśli: co tu czynić? to są jeszcze dzieci,

Dziwny taki Bóg, nieudacznik.Nie mamy zrozumienia Boga i dlatego
nie ma w nas miłości do niego.  Dlatego tutaj zawsze jest wybaczenie,
 musimy przybliżyć się do tego i to jest nam potrzebne.


Dzisiaj będziemy rozpatrywać ??? (triti) ???  jest to subtelna forma miłości, albo też
aura miłości, która z nas wypływa. Spotkaliście kiedyś ludzi, obok których
 chce się przebywać i przebywać? i to wcale nie jest jakaś ślicznotka,
 czy przystojniak, ani ludzie przyciągający wiedzą czy jakimiś regułkami, którymi sypią jak z rękawa i którymi mogą wywrzeć na nas wrażenie błyskając jakąś wiedzą akademicką.

Po prostu chce się przebywać z nimi. często to bywa starszy człowiek, jakaś staruszka, którą się chce tak zwyczajnie objąć i być obok niej.

Dawniej takie babcie były, teraz niestety jest ich mało. Dziś babcie są bardziej zajęte swoim własnym życiem, teraz nie interesują się wnukami gdyż babcie same są kobietami na wydaniu, do końca życia mają perspektywy ale wcześniej  takie były babcie,  pamiętacie?
Babcia w ogóle nie zastanawiała się, jak dzisiaj się umaluje, ubierze - ona rano wstawała zastanawiała się czym wnuki nakarmić, czym zabawić, co, jak, dlaczego.

Ja miałam taką babcię pamiętam, ona całe dnie zajęta była tym jakie ciasto ma upiec, ale przy tym zawsze miała czas zadbać o włosy, zawsze wychodziła z domu będąc piękną, ona była aktorką.

Pamiętam jak raz przyszła, płakała bardzo i spytałam ją: babciu kto Cię obraził? ona mówi, że wyszła na ulicę, spotkała pewną znajomą, która jej powiedziała:

"Jeleno Iwanowno, co z panią ten wiek zrobił", a babcia miała już 78 lat i tak się wtedy tym przejęła (śmiech). Pomyślałam, 78 lat, ale kobieta zawsze pozostanie kobietą i jej zawsze będzie
niemiło wysłuchiwać takich rzeczy. Pamiętam, że byłam tym bardzo poruszona.

Pamiętam jak miałam 17 lat, dostałam się na uniwersytet i u nas byli ci, którzy skończyli służbę wojskową, oni mieli po 20 lat i zastanawiałam się: co tym starcom
 po uniwersytecie?

Już powinni iść na emeryturę, a nie na uniwersytet. Tak więc miłość, która z nas wypływa -okazuje się, ze żywi się ona .... mówiliśmy wczoraj
 o takim pojęciu jak "dharma" - myślę że już ze 108 razy słyszeliście tutaj co to jest.
Dlatego, zbierzemy wszystkie wasze informacje i wasze rozumienie tego słowa. Powiedzcie mi proszę, czym jest dharma? Dług, zobowiązanie -  co jeszcze?

dążenie do celu, nieodłączna cecha, co jeszcze? To jest tak naprawdę droga,
droga wzrastania. Ogólnie droga. I powiedzcie proszę, jaka jest dharma
kobiety - gdy otrzymaliśmy żeńskie wcielenie? Będziemy mówić o dharmie kobiet i dharmie mężczyzn bo inaczej nie zdołamy zrozumieć dokąd zmierzamy, a gdzie błądzimy.

Jaka jest dharma kobiety? Macierzyństwo A czym jest macierzyństwo według was?   Dług, miłość, przestrzeń rodzinna. Jeśli założymy, że mówimy o energii macierzyństwa powiedzmy, że gdy kocham swoje dziecko, czy jest to macierzyństwo?   Tak.

powiedzcie proszę, jeśli wykonamy jeszcze raz skalę, ... tutaj najniższy poziom macierzyństwa, a tutaj poziom najwyższy. Na najniższym poziomie - co to będzie za macierzyństwo? ale można to nazwać macierzyństwem?
 To nie jest macierzyństwo.

Czyli tutaj na pierwszym poziomie jak się ono przejawia? Kocham swoje dziecko, a inne dzieci już mnie mało obchodzą, tak więc -
 - "ja i moje dziecko".

 Piętro wyżej. Jak się przejawia macierzyństwo?

-Wszystkie dzieci Krewni

Zgadza się, tutaj kocham swoje dzieci i dzieci krewnych, gdyż one są dla mnie
 jak rodzone dzieci. Krewni - Innych już nie zauważamy.

Dalej- idziemy wyżej. Dzieci sąsiada, racja, pokrewieństwa nie ma, ale znam je. Pamiętam jak rodzice nas spokojnie zostawiali i szli sobie gdzieś gdyż wiedzieli, że jeśli nie babcia Nadzia, to babcia Mania nas nakarmi.

Było tak: Marinka?! Ty jadłaś coś dzisiaj? Wracaj, zjesz coś!
Nie chcę mi się jeść.


Gdzie twoja mama? 

 Mama poszła gdzieś, 

 Wracaj szybko! Zjesz coś!
Nie chcę!

Powiedziałam chodź! 

 I co najdziwniejsze, nie możesz im odmówić, ponieważ jeśli jest to uczucie macierzyństwa to traktujecie tę kobietę jak matkę, ona was może zdzielić po głowie, zakazać czegoś, żeby na przykład spódniczkę obniżyć,

Pamiętam jak poszłam na randkę, wyszłam, wyszykowałam się, miałam z 16 lat...

i słyszę: nie szukaj szczęścia, nikt za żonę cię nie weźmie, wszystko dojdzie do rodziców. Tak się zezłościłam, odwracam się, a tam babcia Dusia siedzi i śpiewa.

Poszłam do kina, pamiętam, że nie zdążyłam wyjść a już cała ulica wiedziała z kim szłam. A co to jest? To jest macierzyństwo. Niedawno spotkałam pewnego człowieka w Moskwie, jechałam taksówką na lotnisko i taksówkarz mi mówi, „a ja osobiście nie znoszę wsi, znieść jej nie mogę, tam w jednym miejscu kichniesz, a na drugim końcu wsi powiedzą "na zdrowie".Tam wszyscy, wszystko o wszystkich wiedzą, od razu wiadomo czy piłeś, wiadomo wszystko. Przyjechałem do miasta i dzięki Bogu tutaj nikt mnie nie zna”.

Powiedzcie mi proszę, co ukrywamy w mieście? Grzech Jedyne od czego chcemy się ukryć. Chcemy ukryć swoje grzechy, tak aby nikt tego nie widział.

A na wsi, grzechów nie da się ukryć, tam wszyscy wszystko o sobie wiedzą.

W grupie - jeśli bardzo długo się znacie, to tam od razu widać, że coś z kimś jest nie tak. Masz to wypisane na czole. Ale im bardziej wpadamy w taki bezosobowy stan,
 nie chcemy pokazywać osobowości, "moja chata na obrzeżu, niewiele mnie obchodzi, idę po mieście i nikt mnie nie zna, ja nikogo nie znam - wszyscy skrywamy grzech.

"Chwała Bogu idę tutaj i mogę robić co chcę, nikt mnie nie zna, nawet na klatce schodowej".

To jest to, co dzieje się teraz na świecie i to świadczy o tym, że energii macierzyńskiej już praktycznie nie ma. Teraz kobiety wychodzą, każda ze swoim dzieckiem, tam stoi jakieś dziecko, ale to nie moje a one stoją palą, mamy sobie rozmawiają, dzieci zajmują się sobą. To jest straszne.

Ciekawe jak myślicie, niedawno słuchałam wykładu swojego wykładowcy i on powiedział, że teraz jest na tyle niski poziom świadomości że gdy ludzie opuszczają swoje ciała i na nowo się rodzą to ta chęć palenia i picia zachowuje się
i oni trafiają już w łonie matki trafiać na alkohol i papierosy.

Aby znaleźć się w łonie palącej matki należy mocno się postarać,
 to jest nasze pragnienie. Dziecko do takiego łona nie trafia ot - tak. Wszystko to energia macierzyństwa, właściwie to jest nonsens - paląca matka. To nie jest w ogóle naturalne, to oznacza, że ona zupełnie nie dba o zdrowie swojego dziecka.

Był przeprowadzony eksperyment,  królika nauczono palić, możecie to sobie wyobrazić? Królika, takie miłe zwierzę, tzn. naukowcy dziś badają i są ciekawi czym jest życie. Założyli maskę królikowi i włożyli mu papierosa i biedny łapami nie mógł z siebie zdjąć tej maski ale minęło trochę czasu, podbiegał do tej maski, machał łapką, aby mu założyli maskę, ponieważ nauczył się palić.

I taka sama rzecz ma miejsce z dziećmi. Dziecko które ma kontakt z papierosami
i nie mówię tutaj wyłącznie o matkach - to samo tyczy się ojców ponieważ to jest para, I jeśli ojciec także w ogóle nie przejmuje się zdrowiem dziecka, to co to za ojciec? Co to za ojcowska energia?

Siedzi matka w ciąży, pali, palą wszędzie wokół i co ciekawe- jest to pragnienie tego dziecka. Dziecko nie napaliło się w poprzednim życiu i chce dalej w tym trwać.  To jest karma, to wszystko jest karma.

Tak więc energia: tu mamy pokrewieństwo, także tutaj już mogę dodać sąsiadów. Jak dalej rozwija się energia macierzyństwa? W miarę rozwoju macierzyństwa zanika energia egoizmu. Aby kolejne dziecko nie stało się dla was
obojętne, powinno odejść „ja” i „moje” ponieważ jedyne co nas odcina od
bardziej otwartych, duchowych relacji to uczucie „ja i moje” - na tym bazuje egoizm.

Pamiętam jak pewnego razu na zajęciach kobieta opowiadała tragiczną historię o tym jak rodziła dziecko, o tym jak rodziła dziecko, które zmarło. Ona oczywiście płakała, była nieszczęśliwa, ciężko przeżywała, to była ciężka sytuacja. Cała grupa udzieliła jej dużej uwagi i wsparła ją i dziewczyna poczuła się lepiej.

I w tym momencie druga dziewczyna zaczęła opowiadać o tym jak jej siostra
miała taką samą historię. Że to już  była zaawansowana ciąża, tak długo oczekiwane dziecko i że to taka tragedia, że były problemy podczas porodu w wyniku których dziecko zmarło.

Podczas tej opowieści poprzednia kobieta zajrzała do torebki, wyjęła ciastko
 i zaczęła je jeść i cała grupa z zakłopotaniem i w zdumieniu patrzyła. W istocie rzeczy - fizycznie to nie było jej dziecko. Wszystkie te  poprzednie uczucia współczucia znikły i u całej grupy pojawiło się uczucie,  że w jakiś sposób ich oszukano.

Dlaczego? Dlatego, że ja cierpię z powodu swojego dziecka a obcego dziecka nie jest mi żal. U tej matki jest energia macierzyństwa, ale na bardzo niskim poziomie  a to oznacza, że będą duże problemy, ponieważ u niej świat dzieli się na moich i obcych.

A kiedy świat dzieli się na moich i obcych to będą poważne problemy. A jak przejawia się jeszcze wyższy poziom energii macierzyństwa?

 
Zawód (profesja), doskonale. Jaki zawód? Tak, a więc wybieramy zawód, gdzie możemy przejawiać energię macierzyństwa. Na przykład są różni dyrektorzy domów dziecka i to jest tak niesamowite, że oni rzeczywiście całe swoje życie
poświęcają nie swoim dzieciom, całe życie od początku do końca.

Albo nauczyciele, ponieważ za każdym razem widzę nauczycieli albo dyrektora jakiejś szkoły dla których zakończenie edukacji przez uczniów, to z jednej strony radość, a z drugiej tragedia - za każdym razem, te łzy na studniówce bo te dzieci opuszczają ich na zawsze.

Znam u nas sąsiadkę, nauczycielkę historii, wiek gdzieś około siedemdziesiątki i do niej ciągle przychodzą uczniowie, remontują jej mieszkanie, a ona jest samotną kobietą - nie ma męża, ani dzieci, ale praktycznie to ma bardzo dużo dzieci.

I to mówi o tym, że posiada ona ogromną energię macierzyńską ponieważ oni sami są w takim wieku, mają już po 50 lat a przychodzą i wszystko robią i przychodzą
ich wnuki i mówią, że ona jest jak nasza mama. To mówi o tym, że posiada ogromne serce. Bo "szkoła", samo słowo tłumaczy się jak "skala" - to są schody.


A schody te znajdują się wewnątrz serca nauczyciela, i po tych schodach wspina się dziecko. Schody te posiadają różne stopnie,  a nauczyciel pomaga - "podciąga" to dziecko i prowadzi po tych schodach, po stopniach życia.

I tak w istocie duchowi nauczyciele jeszcze wyżej ciągną po tych schodach. Są nauczyciele, którzy prowadzą nas przez 10, 12 lat czy ileś tam, ale są też duchowi nauczyciele, którzy są w stanie ci towarzyszyć przez całe twoje życie.

Albo duchowni mentorzy, np. Matka Teresa. Czyli mamy tutaj jeszcze wyższy poziom - poziom służenia,  i tu jest zadziwiające - o ile tu była mowa o maleńkich dzieciach to w gruncie rzeczy posiadamy naturalny odruch współczucia i łagodności w stosunku do małych dzieci- prawda? Nawet jeśli nie lubimy psów, to szczeniaki nam się podobają, prawda? Albo nie lubimy kotów, ale jak zobaczymy małe kocięta to nam się podobają.

Tak więc to jest naturalna rzecz w człowieku - energia miłości do młodych.  Małe kocha się łatwiej bo one nie mogą się wam jakoś szczególnie sprzeciwić a nastolatki już trudniej jest kochać -prawda?  Ponieważ, nastolatki buntują się i z nimi należy znaleźć wspólny język.
 A tu kiedy macie energię macierzyństwa to jesteście w stanie, rozumieć człowieka
 na różnych etapach jego życia, akceptować go z jego wadami, błędami -  rozdzielać grzech od grzesznika, a to już jest wysoki poziom.

I to jest poziom, gdzie ten człowiek-
-może być znacznie starszy od ciebie ale on mimo wszystko będzie cię traktować jak matkę.

Mówi się, że mężczyzna powinien patrzeć na inne kobiety jak na matki.

Niedawno brałam udział w talk-show, no...może już trochę czasu minęło. Rozpatrywana była kwestia ślubów cywilnych.  Tzn. jedna strona była za, druga przeciwna. I ten, który był za, mówił że trzeba "próbować" i że wskutek prób uda nam się znaleźć to co nam się podoba. Tak ogólnie ładnie przedstawił swój punkt widzenia.

Odpowiedziałam: proszę powiedzieć, a pan by chciał, aby próbowali pańskiej córki? To nim wstrząsnęło i powiedział szczerze:
- nie, nie chciałbym aby próbowali mojej córki.

Ja mówię dalej: "wszystkie te kobiety, których próbujecie, to są czyjeś córki. dlaczego więc mamy takie podwójne standardy?

Dlaczego to czego nie chcemy dla własnych córek, chcemy dla innych kobiet?

Za czasów wedyjskich w bardzo ciekawy sposób zadawano pytania kobietom.

nie pytali "jak się nazywasz?", ale "kim jest twój ojciec?". "Czyja ty jesteś?"

PONIEWAŻ KOBIETA ZAWSZE DO KOGOŚ NALEŻY
I DLA KOBIETY JEST TO BARDZO WAŻNE ABY DO KOGOŚ NALEŻEĆ.

 

=======================================

CZĘŚĆ 2.

 

 Za czasów wedyjskich w bardzo ciekawy sposób zadawano pytania kobietom.

nie pytali "jak się nazywasz?", ale "kim jest twój ojciec?". "Czyja ty jesteś?"

PONIEWAŻ KOBIETA ZAWSZE DO KOGOŚ NALEŻY
I DLA KOBIETY JEST TO BARDZO WAŻNE ABY DO KOGOŚ NALEŻEĆ.

Ona powinna należeć do ojca, który daje jej ojcowską ochronę. Potem daje jej ochronę mąż, a potem daje jej ochronę syn.

a Powiedzcie proszę, Matka Teresa, - kto jej dawał ochronę?

-  Bóg.

  Wiele kobiet podnosi rękę i mówi, że są niezamężne i nie mają dzieci. Wy powinnyście MIEĆ najważniejszego opiekuna, który was nigdy nie zdradzi,
który od was nigdy nie odejdzie, nie rozwiedzie się itd.


I dlatego trzeba rozwijać wzajemne relacje. Kobieta nigdy nie powinna być bez ochrony. Kobieta bez ochrony, to wiecie...   coś strasznego.

Bo wszystkie te swoje "niepiękne" cechy kobieta przejawia właśnie wtedy, kiedy jest bezbronna, wtedy ona atakuje, sprzedaje się a dlaczego? Z bezbronności.

Jeśli widzicie gniewną kobietę, która przejawia same najgorsze cechy swojego charakteru to jedyne na co zasługuje ta kobieta to litość i współczucie bo ta kobieta jest całkowicie bezbronna. Ona w taki sposób broni siebie.

Ona nie broni siebie, ona broni ???

Broni siebie, tylko ona tego nie rozumie, to jest podświadome. Gniew jest zawsze wtórną emocją, pierwotną emocją jest zawsze strach i spora część kobiet nawet na
 spotkaniach psychoterapeutycznych...

teraz kobieta powinna być silna, odziedziczyła to po matce i babci,  że powinna wszystko znieść...

Dla kobiety przyznać się do swojej słabości nawet na spotkaniu psychoterapeutycznym jest dramatem. Ona będzie na wszelkie sposoby unikać
 przyznania się do tego. Pamiętam bardzo wiele sytuacji gdy
kobieta siedzi, drżą jej usta i mówi:

jestem słaba, jestem po prostu słaba i najzwyczajniej się boję.

I kiedy już spada to jeszcze się chwyta czego może, a tutaj pozostaje sama z sobą
i to jest bardzo ważny moment, który nazywa się psychologicznym impasem

i z którego kobieta znajduje wyjście.

Bo póki będzie chwytać się jakiejś społecznej roli czy też jakichś sportów fizycznych lub czegoś jeszcze to nie będzie się rozwijać. Ale kiedy zrozumie, że nie ma się już za co złapać .....

 i tu należy zrozumieć, że dla człowieka bardzo ważne jest zrozumienie swojej wewnętrznej duszy bo nie ma się za co złapać, wtedy gdy nie ma już wiary. Prawda?
Strach jest towarzyszem niewierzącego człowieka.

Wiele ludzi odważnie twierdzi: jestem ateistą, a to jest śmieszne ponieważ kiedy to tylko mówicie, to od razu bonusem do tego jest strach. I jeśli sądzicie, że unikniecie strachu rozwijając swój brak wiary, to jest to niemożliwe.

Kobieta jak nikt inny powinna rozwijać wiarę. Macierzyńska energia jest tu na szczycie. Możecie wiele razy mówić,  że nie chcecie, że żadnej wiary, że należy liczyć tylko na siebie,  ale jeśli narysuję tu jakąkolwiek skalę to kto będzie stać na jej szczycie?

Wymieńcie choć jednego ateistę, który stałby na szczycie. Nie wymienicie ani jednego. U każdego wybitnego człowieka zobaczycie wiarę - u każdego. ,,, nawet jeśli weźmiecie wybitnego fizyka jak Einsteina czy wybitnego kompozytora
 jak Beethovena.

Wszystko to co robi na was jakiekolwiek wrażenie, czym jesteście oczarowani... i za jakim przykładem chcecie podążać - zawsze jest tam wiara.

Więc dlaczego mówimy, że wierzący, żyją jak niewierzący?

Wszyscy, którymi jesteśmy oczarowani, Jezus, Mahomet, Budda, Matka Teresa,
 Święty Franciszek z Asyżu, Braphupada...mogę wymieniać wiele nazwisk i imion
i za każdym razem, zobaczycie, że są to ludzie wierzący. I to są ludzie, którzy żyją dla całego gatunku ludzkiego.

Nie zobaczycie tu ani jednego człowieka, który myśli: "to mój ukochany kuzyn albo to mój syn więc zasługuje na lepsze życie". Matka Teresa żyła wyłącznie dla trędowatych a przy tym bardzo się ich bała. Kiedy pierwszy raz zobaczyła trędowatego, to odwróciła się z uczuciem odrazy a potem pomyślała: "a jeśli by Pan Jezus przyszedł do mnie właśnie tak wyglądając?" Może przecież tak być.

Swojego dziecka przecież nie odepchniemy kiedy pojawi się na nim jakaś wysypka.  To jest nie do pomyślenia aby gdy pojawi się jakaś wysypka powiedzieć do dziecka: "wynoś się stąd". Koszmarna jest nawet taka myśl. My swojemu dziecku, jakie by ono nie było, chcemy dać wszystko co najlepsze. Dlatego matczyna energia pojawia się nie tylko w stosunku do dziecka,
 ale także w stosunku do męża.

Macierzyństwo ma 4 cechy człowieka idealnego. Jak myślicie jakie są to cechy? 4 główne cechy doskonałego człowieka.

Tak - jakie jeszcze warianty?

Racja, uczciwość, sprawiedliwość, dobroć zapiszcie proszę i pomyślcie o sobie.

Pierwsza cecha, to pokora, druga to cierpliwość, trzecia cecha to
 okazywanie szacunku innym i czwarta - nie oczekiwać
szacunku w stosunku do siebie.


Powiedzcie, mi proszę czy można powiedzieć, że to jest energia macierzyństwa? Matka – czeka, pokornie czeka i czeka tyle ile należy. Ona będzie okazywać
 szacunek wszystkim.
          Kobieta mówiła, że ona by nigdy w życiu nie poszła do dyrektora, ale trzeba było ze względu na dziecko więc pokornie schyliła głowę i poszła gdzie należy i będzie kłaniać się i kłaniać się i kłaniać się. Dlaczego?  Dlatego, że dziecko tego potrzebuje. 

  Niedawno opowiadał mój nauczyciel jak jego żona poszła do jego przełożonego i mówi:

a dlaczego on ma tyle obowiązków? On nie ma na nic czasu.

a to było jeszcze w dawnych czasach - 20 lat temu,

-"on nie ma czasu odpocząć ani nic, on ma tyle obowiązków, tyle tego wszystkiego!"

A tamten nauczyciel siedzi, uśmiecha się i mówi, jak to temu koledze się poszczęściło, jaka mu się trafiła żona.

"On wie że pani przyszła?"

- "A skąd?! Jeśli by wiedział, to by mnie zabił, proszę, tylko niech pan nie mówi mu,
 że do pana przyszłam!"


A on mówi, że tak mu się poszczęściło, że tak za niego załatwia pani sprawy. I ona nie oczekuje szacunku do siebie,  to jest to macierzyństwo.

I właśnie dlatego, że teraz tej energii w kobietach jest mało....

Powiedzcie mi proszę, jeśli obecnie byśmy mieli te cechy, to czy jest możliwe
 abyśmy się pokłócili?

nie.

Jeśli nie żądam szacunku do siebie, to jak możemy się pokłócić? Nazywa się to pozycją sługi. Kłócimy się zawsze z pozycji pana.

Na przykład "szanowne panie i panowie"Ja i tak czuję jaką to ja jestem panią.

a potem te "panie" wracają do domu i przychodzi drugi "pan".

Kobieta niedawno przyszła do mnie i mówi:
"mam takie problemy w domu, on mi w ogóle nie pasuje, nawet nie wiem, jak mogłam za niego wyjść za mąż itd. Co mam zrobić? dzieci go kochają,
 nie wiem jak miałabym się rozwieść gdyż dzieci go kochają. Niech mi pani pomoże."


A ja ją pytam, na ile % jest pani zdecydowana rozwieść się w ogóle?

Ona odpowiada, że na 90%  jest zdecydowana się rozwieść.

pytam więc: jakiego zadania ode mnie oczekuje, czy pomóc się  wam rozwieść i uznać to za swój sukces? A przed psychologami stoją różne zadania.
A może mam wam pomóc w tych 10%. Jakie tutaj jest moje zadanie?


A ona mówi, że w gruncie rzeczy to chce jeszcze raz spróbować żyć z tym draniem i co mam z tym zrobić? "proszę mi pomóc." Powiedzcie proszę czy to jest w ogóle
 możliwe w tej sytuacji?
 Relacje.....wszystkie relacje..... Są 3 rzeczy które są bardzo ważne

Pierwsza rzecz - relacje.

bardzo ważne jest aby zrozumieć, kto jest przede mną - poznać danego człowieka,
przejrzeć go. Aby to uczynić, trzeba zrozumieć jego wartość i okazać mu szacunek.

Bez tych dwóch rzeczy jak możemy ustalić relacje?

Wszystkie obecne tu kobiety przyszły z chęcią rezultatu, a jaki powinien być rezultat?

Cudowne relacje, szczęście - prawda? , wszystkie my przyszłyśmy po jeden rezultat,
ponieważ szczęście, zawsze jest relacją - innego szczęścia nie ma na tym świecie. Tak więc wynikiem jest szczęście a szczęście przejawia się w relacjach. I my wszyscy pragniemy właśnie tego. 

 Aby osiągnąć taki wynik powinnyśmy zrozumieć z kim zamierzamy osiągnąć ten wynik - jaki jest nasz stosunek do tego człowieka. I jeśli nasz stosunek do niego jest negatywny a ja pragnę szczęścia to czy jest to możliwe? To brak szacunku, brak szacunku i brak zrozumienia wartości swojego towarzysza życia.

 
Podam taki przykład z mojej praktyki: wszystkie kobiety, spora część kobiet, które się rozwiodły albo znajdują się w trakcie procesu rozwodowego, są głęboko przekonane, że człowiek z którym się rozwodzą nie przedstawia sobą żadnej wartości bo inaczej po co by się rozwodziła? Prawda?

Jeśli byłoby w nim coś jeszcze wartego uwagi, to bym się zastanowiła. A tak, to można po prostu nogi o niego wytrzeć.

A teraz trudne pytanie: powiedzcie proszę, jak kobiety chcą wychowywać swoje dziecko? jakiego szczęścia dla niego pragną? Czy wszystkie kobiety pragną szczęścia dla swojego dziecka?

- Wszystkie.

Czyli skoro kobiety pragną szczęścia dla swojego dziecka to  wyobraźcie sobie, że pielęgnujecie to drzewko i chcecie aby dobrze wyrosło, więc wybieracie taką oto metodę:

regularnie odkopujecie je i podcinacie korzenie. Czekacie kiedy korona się rozrośnie, kiedy owoce się pojawią, kiedy zakwitnie, ale taktyka wasza jest taka, że codziennie podcinacie korzenie a potem dziwicie się dlaczego więdnie,
co to za dziwne drzewo?  ile to wymaga wysiłku? -  Dziwna metoda, prawda?

Powiedzcie mi proszę, kiedy kobieta mówi, że tata dziecka jest beznadziejny,
 nie zasługuje na uwagę, regularnie opowiada dziecku jakiego to ono ma złego tatę.., Czy nie jest to właśnie takim działaniem? Na 100 procent właśnie jest czymś takim.

Albo na przykład, mówię, że nie chcę o nim słyszeć i przyprowadzę ci nowego ojca. Nieważne, że tutaj mam drzewo, ale wzięłam nowe korzenie i zakopałam je tutaj.

Mówię, że teraz masz nowe korzenie, nowego tatę, popatrz jaki cudowny - według wszystkich moich a nie dziecka parametrów, rzecz jasna. Teraz on będzie twoim ojcem. Jak teraz będzie rozwijać się drzewo?

Kolejną kwestią jest, to że jeśli ten którego przyprowadziłyście sam zacznie podlewać wtedy coś może zajść, niemniej jednak, nawet jeśli zacznie podlewać to z obciętymi korzeniami to ta roślina nie będzie rosnąć. To jest tak oczywiste.

Dlaczego kobieta jest na tyle głupia, że myśli, iż może wziąć i wyrwać strony z historii i życzyć jednocześnie szczęścia swojemu dziecku?

Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni wynikiem ale mało kto jest zainteresowany tym
w jaki sposób osiągnąć ten wynik a nie bezsensowną drogą, czekając, aż zwali się na nas to szczęście.

Że dziecko będzie szczęśliwe, że wszystko jakoś się uda.
Jesteśmy wychowani na bajkach: „ Jemiela leżał na piecu i pojechał, wyłowił szczupaka, jabłoń dała jabłka," dzieją się jakieś cuda ale tak w życiu się nie dzieje,
mówiliśmy dopiero co, że na tym świecie wszystko kieruje się w dół, że samo z siebie do góry nie pójdzie.

I abyśmy rzeczywiście osiągnęli ten rezultat, to po pierwsze musimy zrozumieć danego człowieka: "Czy jest rozwiedziony? czy ma dobre relacje? albo tym bardziej złe? i mimo to wszystko powinniśmy okazać szacunek temu komuś.

„Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.”,
„taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą”


o tym mówią prawdy biblijne.

Powiedzcie mi proszę, czy my wszyscy osądzamy sprawiedliwie? Niech podniosą rękę ci, którzy chcą aby ich sądzono sprawiedliwie, Żeby was sądzono sprawiedliwie. Czy też wolicie, aby sądzono was łaskawie?

Łaskawie

Łaskawie! - dokładnie. W stosunku do siebie chcemy miłosierdzia, a w stosunku
do innych chcemy sprawiedliwości. A w gruncie rzeczy powinno być odwrotnie,
w stosunku do siebie powinniśmy wymagać sprawiedliwości, a w stosunku do innych miłosierdzia.

I dlatego jeśli przypomnimy sobie, że w środku naszego serca jest takie uczucie
 jak łaska, miłosierdzie - a ono znajduje się u każdym z nas, inaczej nie stanowilibyśmy ludzkiej formy życia.

Przypominając to sobie, biorąc to do siebie proszę was, przypomnijcie sobie
wszystkich waszych mężczyzn począwszy od ojca, może być nawet od dziadka

Tak więc dziadek, ojciec, mąż, brat a mężczyźni, którzy tutaj siedzą,  proszę o wspomnienie swoich kobiet, mamy, babci, żony.

Jeśli mamy linię....

Rozpatrujemy rodzinę kobiety, ale to analogicznie działa z mężczyznami
 i ich drugimi połówkami.

a więc w linii męskiej u kobiet pojawia się ojciec, potem mąż i potem koniecznie syn.

Jeśli mamy tutaj jakąś traumę - gdy ktoś nas skrzywdził w dzieciństwie... dzieci są niczym glina, można je lepić jak się chce, a potem wypalić. Wypalić można wtedy, kiedy dziecko doznaje jakichś nieprzyjemnych uczuć.

Pamiętam kiedy moja przyjaciółka rozwodziła się z mężem, zrywała z nim stosunki - jeszcze się nie rozwodziła, ale już miała to zrobić i zerwała z nim stosunki.

I oni zamknęli się w kuchni i wydawało im się, że są wystarczająco odizolowani od swoich dzieci i ona mu wypominała, on jej wypominał, kłócili się a ich maleńki syn zaczął wsuwać karteczki pod drzwi na których było napisane: mamo i tato,
ja was bardzo mocno kocham, boję się teraz być w drugim pokoju.


I tak pisał i przyjaciółka powiedziała, że to było straszne, bo nie mogli się powstrzymać.

"Wyobraża pani sobie? nawet to że dziecko wszystko przeżywa, nie mogło nas
 powstrzymać od kłótni"
. Wybiegali, włączali telewizor mówiąc:
"poczekaj kochanie, poczekaj chwilę, pooglądaj jakąś kreskówkę".

wychodzili, a dziecko od nowa pisało na kartkach, aż potem zaczęło rysować i krótko mówiąc ona zrozumiała do czego to doszło, że zupełnie już nie słyszy własnego dziecka...

Do jakiego poziomu rozpaczy musiało ono dojść? I dziecko w tym czasie doznaje uczuć, potem te uczucia przejdą do podświadomości aż potem nie będzie tego pamiętać na poziomie świadomości.

Jeśli wasi najbliżsi ludzie, czyli mama z tatą, ci którym bezgranicznie wierzycie, którzy są dla was prawdziwym wcieleniem Boga, nie dają wam poczucia bezpieczeństwa...

gdy jest wręcz odwrotnie - z nimi czujecie się niebezpiecznie to wasz maleńki umysł
dochodzi do konkluzji, że bliskie relacje to niebezpieczne relacje. Bliskie relacje oznaczają ból. Teraz z takim rozumowaniem, dziecko będzie je całe życie potwierdzać.

I kiedy wchodzicie w jego strefę bliskich relacji, co będzie się dziać
 w jego wnętrzu? Ono będzie podświadomie szukać bolesnych relacji. Będzie podświadomie do nich prowadzić ponieważ jest to jego życiowy scenariusz.
I właśnie dlatego bliskie relacje będą sprawiać ból.

Tak więc tu nie zakończyły się jeszcze relacje,  macie tutaj podświadomą urazę - wyparliście ją, ale ona ciągle istnieje i przenosicie ją tutaj. 

I teraz te relacje zaczynają się psuć, a ja zaczynam myśleć, że trzeba się rozwieść tak jak moja mama. I teraz z takim mogę się rozstać, a to zupełnie odprawić.

I teraz ciekawe jest to, że życie jest skonstruowane jak karuzela. W końcu wrócicie na to samo miejsce. Wszystko przebiega spiralnie. To się pojawia za każdym razem - początkowo daleko, potem coraz bliżej. I teraz ta rola odgrywa się w najbliższych relacjach, w których rozstać się nie możecie.

Jeśli nie macie szacunku do mężczyzny albo mężczyzna nie ma szacunku do kobiety to będziecie mieć do czynienia z najbliższym człowiekiem z którym będziecie zmuszeni rozwiązać problem.

Ale rozwiązywanie ich w tym miejscu to jakby wziąć te liście i je pomalować. Liści pomalować się nie da. Należy wyleczyć korzeń drzewa.

I dlatego powinniśmy wewnątrz siebie wrócić do tych relacji, przywrócić wartość i godność której nikt nie ma prawa umniejszać - godności i wartości tego człowieka.

On może popełniać błędy i może popełnić błąd i pomimo tego musimy znaleźć w nim coś cennego a potem musimy powrócić do tego człowieka i dopiero wtedy, zatrzymać się tutaj bo wielu ludzi chce rezultatu w tym miejscu.

 Chcemy aby rezultatem było szczęście ale i tak powracamy tu, bo aby osiągnąć szczęście to najpierw powinniśmy uregulować relacje. A żeby to uczynić, to powinniśmy zrozumieć kim jest ten człowiek przed nami.

Co to oznacza? Oznacza to, że powinniśmy być uważnymi. Słowo szacunek (ros."uważenie") pochodzi od starosłowiańskiego, „uwaga”.

Szanować oznacza bycie uważnym. A co oznacza bycie uważnym? Powinienem był widzieć, że temu człowiekowi coś się nie podoba. Na przykład jeśli mąż mówi żonie:
"nie podoba mi się kiedy szurasz nogami" to co powinna uczynić żona? Przestać szurać nogami. To takie łatwe.

Jeśli żona mówi do męża: "nie lubię kiedy na mnie krzyczysz" to co powinien uczynić mąż? Przestać krzyczeć. Nauczyć się kontrolować swoją mowę.

"Nie podoba mi się kiedy mnie wyzywasz" - to jest bardzo ważne aby naprawdę
zrozumieć, co dla człowieka jest cenne a co nie, co się podoba, a co nie. Stajemy się uważni.

Jeśli na przykład tutaj przyszedłby prezydent Rosji to wszyscy stalibyśmy się
 bardzo uważnymi. prawda? I będzie tak aż on nie wyjdzie. Wodzilibyśmy wzrokiem za nim, wyrazy twarzy będą takie, a on tylko wejdzie i wyjdzie,

nawet wiedzieć o tym nie będziecie, ale wy bylibyście maksymalnie uważni.

A dlaczego tak nie bywa wewnątrz najbliższych relacji, gdzie należy zrozumieć, że dowolne bliskie relacje w naszym życiu posiadają swój sakralny sens?

Co to znaczy? to znaczy, że ten człowiek jest wam dany przez Boga.

W bliskich relacjach rozwijacie się wy i rozwija się drugi człowiek. Ten ktoś został zesłany przez Boga, aby być z wami. Jeśli będziemy na to patrzeć w ten sposób, że wszystkie relacje są boskim prezentem to będziemy mieli potencjał.
Wyobraźcie sobie przez chwilę, poproszę was dziś abyście wrócili do domu i spojrzeli na swojego bliskiego jak na prezent od Boga.

Ty Siergiej od razu zostaniesz niewierzącym (śmiech).
Boże, znęcasz się nade mną, czy co?

Jak uważacie, Bóg jest jakimś sadystą?

Ciekawe jest,że z góry wszystko widać znacznie lepiej. Kiedy małe dziecko coś robi to od razu wiecie, co jest dla niego lepsze. Jemu wydaje się, że należy jeść chipsy z czekoladą cały dzień, popijać pepsi-colą i że właśnie to jest najlepszy sposób żywienia się.

Mój syn mówi: "nie rozumiem dlaczego zdrowe jedzenie jest tak niesmaczne?Dlaczego uważasz, że to co najsmaczniejsze jest niezdrowe? Dlaczego dorośli tak uważają? Dlaczego pepsi jest niezdrowa? W porządku, więc coca-cola, a jeśli nie coca-cola, to 7up"

On jest w stanie przedstawić pełen wybór. I może tak długo jeszcze wymieniać, ale zrozumiałym jest, że wy wiecie lepiej.

Tak samo - jak już rozumiecie - jest z Bogiem, on wszystko wie jeszcze lepiej.

I jak sądzicie, czym się przejmuje? Ciekawe jest spojrzenie Boga na to wszystko ponieważ Bóg posiada na to swoje spojrzenie. Dokąd w ogóle wiedzie nas Bóg? Do góry.
 To tak jak z Kostią w przypowieści o Jemieli - tyle modlił się do Boga, był taki święty. Diabeł zdecydował się go skusić. Przychodzi do Boga i mówi:
"Słuchaj, ten twój święty... On jest taki święty, ponieważ nie ma żadnych problemów. Zajmę się nim i zobaczysz, że wcale nie jest taki święty jak się wydaje."

A Bóg mówi, że żaden problem, tylko duszy nie dotykaj, dusza jest moja.

Diabeł mówi, że dobrze, poszedł i na początku spalił dom Kostii a następnego dnia wszyscy uczniowie biegną, patrzą, co tam się dzieje a on modli się, nie przestaje wysławiać Boga.

Uczniowie: Ooo! stał się jeszcze bardziej religijny! Toż to prawdziwy święty! a on mówi: "Bóg dał, Bóg wziął".

Znowu diabeł idzie do Boga i mówi: "słuchaj, po prostu to nie było to". Bóg zgodził się na jeszcze jeden „eksperyment” : Tylko duszy nie dotykaj, dusza jest moja.

I u wszystkich krewnych pojawiła się zaraza. Następnego dnia przychodzą wszyscy uczniowie, zobaczyć co z ich nauczycielem - czy poradził sobie z tym, a nauczyciel
oczywiście smutny, ale nie przestaje wychwalać Boga.

"O widzicie jaka to siła u nauczyciela! On nie tylko nam tak mówi, ale on tak żyje."

Wszyscy uczniowie zaniemówili, taka siła była w tym nauczycielu.

Szatan nie odpuszcza, mówi: "do krewnych to on pewnie nie był przywiązany. Dawaj jeszcze jeden eksperyment!"

A Bóg mówi, proszę bardzo, tylko duszy nie dotykaj, dusza moja.

I wtedy zesłał na niego czarną ospę, całe ciało pokryło się pęcherzami i nie wytrzymał: "a co to takiego? całe życie się modliłem do ciebie, a ty ....???"

wszyscy uczniowie w szoku, nauczycielu, co ty mówisz?!

A co mnie to itd.

I wtedy Bóg sam przyszedł: "Gdzie byłeś kiedy te wszystkie nieszczęścia i byłeś potrzebny?"

za Tobą - niosłem Twoją duszę.

Tylko pomyślcie o tym, jakie miłosierdzie padło na tę duszę.

Dlatego kiedy myślimy, że już koniec z nami to krzyczymy i uważamy, że co powinien uczynić Bóg? Oczywiście ukarać winnego, ale winny również się modli w tym samym czasie do Boga.

Bóg znajduje się w bardzo kłopotliwej sytuacji. Jeden modli się aby tego ukarać,
a drugi modli się, aby tego pierwszego.

Wy jako Bóg, co byście uczynili?

Ciekawe, że wszyscy wierzący ludzie, ci którzy kierują się drogą wiedzy,
 wszyscy oni modlą się:

Boże daj mi miłości!  naucz mnie kochać!

jak to sobie wyobrażacie?

Rano się budzicie, otwieracie oczy

O Matko! Kocham! Serce mi wali z miłości, wszyscy się do mnie uśmiechają, idę, stąpam a nie idę! kroczę i uszczęśliwiam, uszczęśliwiam,
jak wy to sobie wyobrażacie?

No wiecie - są psychiatrzy, którzy rozumieją, że w szóstym pawilonie wszyscy są w stanie maniakalnym. W stanie maniakalnym uszczęśliwiają wszystkich ludzi, a potem następuje druga faza – faza depresyjna.

Dlatego ludzie żyją w psychozie maniakalno-depresyjnej i także w relacjach rodzinnych... także, tylko w takim małym poziome wyrażenia.

Dwa skrajne stadia mania i depresja, albo radość, albo żal.

Tak więc w gruncie rzeczy radość, jest stanem kiedy na coś czekamy. Potem dostajemy to, a potem chwilę się cieszymy i zaraz znowu smucimy.

Powiedzcie mi proszę, co Bóg ma uczynić by takie coś nas nie dopadło?

Jak on może nas nauczyć kochać? Jaką drogą? Przez co prowadzi was Bóg-
-swoje ukochane dziecię za rączkę  i uczy was kochać? Prowadzi poprzez testy - poprzez doświadczenia.

Jak mówił Jezus: "prosiłem Boga o miłość i on mi zesłał potrzebujących".

dlatego jest niemal pewne, że wasza druga połówka to właśnie potrzebujący. A wy chcecie okazywać miłość - a więc okazujcie.

Czyli jako pierwsze: wracamy tutaj... ustalamy relacje, rozumiemy niewątpliwą wartość człowieka i okazujemy mu szacunek

a drugie: zaczynamy coś czynić - czyli pojawia się działanie. Miłość jest aktywna.

Kiedy mówimy, że w ostatnim czasie nie kocham męża, albo żony to następnym pytaniem od razu jest: proszę powiedzieć, co robicie dla swojego ukochanego? szczególnie w okresie kiedy wasza miłość osłabiła się?

powiedzcie proszę czy działań powinno być więcej czy mniej?

więcej!
To jest oczywiste, prawda?

A co ma miejsce u nas? Jest zupełnie na odwrót. Zastygamy, jeżymy się, obrażamy się, mamy masę pretensji i oczekujemy tego wyniku.

Czyja to jest strategia?

To jest strategia głupiego człowieka, prawda? Działam zupełnie odwrotnie, ale oczekuję zdumiewającego rezultatu.

Dlatego jeśli dziś u was nastał okres lodów, to znaczy że potrzebujemy więcej ciepła
 aby ten lód roztopić. I tym ciepłem powinniśmy być my.
A teraz pojawia się pytanie: Skąd brać to ciepło dla siebie i dla tych czynów? Skąd zazwyczaj ludzie skąd biorą tę temperaturę?

Z alkoholu, oczywiście

Kiedy pijecie, temperatura się zwiększa i wydaje się wam, że ten lód już nie jest taki zimny. Prawda?

A więc powiedzcie mi proszę...

W naturalny sposób jest zrozumiałe, że tu potrzebne jest ciepło, tutaj potrzeba
jeszcze jakichś innych działań: okazywania uwagi, dawania prezentów, współczucie itp, a powiedzcie mi proszę, skąd to brać?

Brak jest czegokolwiek wspólnego.

O właśnie! Doskonale! I wracamy znów, do tych czterech recept:

A więc pokora, cierpliwość, okazywanie szacunku
i nie oczekiwania go, w stosunku do siebie.


Ten czwarty punkt jest najcięższym, prawda? Ponieważ gdy przez jakiś czas byłam cierpliwa pokorna, a nawet okazałam szacunek to teraz oczekuję całkowitego
odwzajemnienia się , tak?

I to jest największy błąd, ponieważ jeśli będziemy przejawiać tę cechę....

Powiedzcie mi proszę, jeśli siedzicie przy kominku, to możecie nie ogrzać się?

- nie możemy

Nie możemy, jeśli to my jesteśmy kominkiem, jeśli jesteśmy ciepłym słońcem, jeśli promieniujemy z siebie energią macierzyństwa, to jest to wariant nie do przegrania.

Po pierwsze sami się ogrzejemy, a po drugie stworzymy wokół siebie atmosferę,
od której będzie ciepło. Czekanie na to, aż drugi człowiek zostanie kominkiem....

to na tym etapie najzwyczajniej zdrętwiejemy i umrzemy.

Jeśli sądzimy, że teraz tego kogoś usuniemy i weźmiemy następnego to z następnym człowiekiem będziemy wyczyniać dokładnie to samo, a recepta jest taka sama. Recepta zawsze jest taka sama.

A więc relacje składają się z tego, że zaczynamy okazywać zainteresowanie tym kimś, zaczynamy doceniać to co dla niego jest dobre, a co złe, stajemy się bardzo uważni

jeśli na przykład przybył by do nas kosmita to byśmy bardzo uważnie patrzyli,
 jakie są jego zwyczaje a w gruncie rzeczy, człowiek, który przyszedł z innej rodziny,
 to taki właśnie kosmita.

Mogę wam podać swój przykład,

Pamiętam kiedy wyszłam za mąż, i z moim mężem.....(a to potem się wyjaśniło)

Czyli kiedy poszłam do nich do domu, pamiętam, moja teściowa, poszła do kuchni
 i tam coś gotowała i jadła. Dla mnie to znaczyło, że mnie nie lubią, nie cenią mnie, w ogóle mnie lekceważą ponieważ ja sobie nie mogłam wyobrazić, aby w moim domu, moja mama poszła do kuchni - sama sobie coś przygotowała i zjadła.

moja mama nigdy nie siadała przy stole dopóki wszystkich nie zawołała
, wszystkich nie nakarmiła. Sama nie będzie jeść, jeśli ktoś jeszcze nie jadł. Tak jest przyjęte w naszej rodzinie.

Powiedzcie proszę, jeśli tak jest przyjęte w mojej rodzinie, to czy powinno to stać się jedynym możliwym standardem dla wszystkich rodzin na świecie?

Nie.

Teraz przychodzę do tej rodziny i jestem człowiekiem, który w ogóle nie wie co i jak jest u nich przyjęte. czego nie wolno itd. Po prostu przychodzę i przynoszę swoje standardy tutaj.

I ja w tamtej sytuacji wyciągam wniosek: obrażam się, zaczynam myśleć, że ona z pewnością mnie nie lubi, na pewno muszę jakoś tak bardziej ukorzyć się, cierpliwość pokora,

Miałam trochę ponad 20 lat, byłam jeszcze mocno zarozumiała, Myślę sobie:
"zrobię generalne sprzątanie!". Ona tak na mnie popatrzyła zdziwiona....

Ja tu czekam kiedy mi dadzą "generalską pochwałę" i medal a ona nawet nic nie zauważyła, nic nie powiedziała, no to ja jeszcze bardziej się obraziłam, potem włączyła się histeria, na co mój mąż mówi:
 ona cię prosiła czy co? może jej przeszkadzałaś? Może dlatego wyszła?

myślę Boże, jaka niewdzięczność, jaka koszmarna niewdzięczność,

Innym razem mój mąż jest w mojej rodzinie:

oni mają rodzinę taką, gdzie każdy jest taki, samowystarczalny...

bardzo uważni w stosunku do siebie, ale z takim poczuciem wolności
i nie mieszania się w cudze sprawy,

Moja mama, która wszystkiego jest ciekawska

On ledwie wstał a ona już pyta:"a ty dokąd?" On zdziwiony: "to znaczy?"

o której wrócisz?

mówi: "nie wiem",
"co znaczy nie wiesz? - o której mam na ciebie czekać?",
 ale na mnie nie trzeba w ogóle czekać,
"co znaczy, że na ciebie nie trzeba czekać?"

"co to w ogóle jest?" On wtedy do mnie:
"co to za brak szacunku?" itd.
i to było koszmarne, nieznośne ale w gruncie rzeczy, to brak szacunku
tak z jednej strony tak i drugiej, zgadzacie się?

Po prostu narzucamy swoje standardy i w takim wypadku, nie da się uniknąć konfliktów.

W końcu ze swoim pierwszym mężem rozstałam się jak z człowiekiem, z którym nie da się żyć i jego rodzicami, z którymi także nie da się żyć. Dziś nigdy w życiu bym tego nie uczyniła.

Dzięki Bogu ja ze swoim mężem jesteśmy razem ponad 20 lat i wszystko jest dobrze ale moje pierwsze małżeństwo było całkowicie "nie do zniesienia".

A potem kiedyś zaczęliśmy wyjaśniać relacje, już wiele lat później bo mamy na dziś bardzo dobre relacje przyjacielskie,

Niemniej jednak rozwiedliśmy się i nic wtedy nie rozumieliśmy. Nie przejrzeliśmy się wzajemnie i nie chcieliśmy zobaczyć tego co jest warte uwagi w  naszych rodzinach.

On nie chciał zrozumieć co jest cennego w naszej rodzinie - jemu wydawało się, że jest to próba odebrania mu wolności, a mi wydawało się, że mnie zwyczajnie ignorują.

I tak się rozstaliśmy. I co? Co w tym dobrego?

To jest po prostu brak uwagi, kiedy narzucamy innym swój system wartości. I dlatego istnieje okres bycia uważnym, każdy z małżonków powinien wyjaśnić,
 gdzie zamierzamy żyć. Co w waszej rodzinie się ceni?, jak w waszej rodzinie świętuje się urodziny?

w naszej rodzinie urodziny świętuje się na bogato, wszyscy powinni kupić prezenty,
 potem ceremonie wręczania a w naszej rodzinie, w ogóle nie przyjęte jest darowanie prezentów.

Wyobraźcie sobie, jeśli trafiacie do takiej rodziny i wam dają prezent, a wy nie macie ochoty darować czegokolwiek. Dzieje się tak właśnie z tego powodu, że my nie chcemy przejrzeć człowieka, nie chcemy zrozumieć kto się przed nami znajduje.

Powiedzcie mi proszę, teraz, oni mają takie standardy, a my takie, co należy zrobić?

Ja nie chcę przejść "na ich stronę" ani oni na moją. Co z tym zrobić? W jakim punkcie się spotkać?

Dokładnie, jeśli kochamy się nawzajem to powinniśmy zrobić krok naprzeciw. powinniśmy  ustalić wartości w naszej rodzinie, mam rację? Jakie wartości będą w naszej rodzinie i jaki kodeks będzie w naszej rodzinie, co będzie cenne czy także nie chcemy żeby nasze dzieci świętowały urodziny, czy też chcemy aby to czyniły, albo nie chcemy tego robić na pokaz, ale jakoś bardziej intymnie.

Czyli każda rodzina powinna ustalić wartości, których będzie się trzymać, nie trzeba tego spisywać na papierze, choć i tak robią u psychoterapeutów.

I wtedy podejmujemy działanie ponieważ, aby pokonać swój scenariusz, muszę zrobić jakieś kroki i drugi człowiek też musi wykonać kilka swoich kroków ponieważ wszyscy podlegamy pewnym mechanizmom -

I aby pokonać tę mechaniczność musimy przejść przez określoną drogę, a tą drogą,
jest właśnie droga do szczęścia,

Nie jest to takie proste, prawda?

wszyscy tu obecni dziś  sądzili:  "ona nam da szczęście i ponaprawia..."

a tutaj znowu pracować trzeba.

Jeśli wam radzą żeby dziś naszeptać jakichś magicznych słów to jest to świat oszukanych oszustów. To nie tak.

jeśli nie przeprosiłeś to zawsze choruje jeden człowiek a inny zdrowieje.

jeśli zachorowałeś i chcesz wyzdrowieć niczego nie zmieniając to dlaczego miałbyś wyzdrowieć?

A teraz przypomnijcie sobie proszę dobre cechy swojej drugiej połówki. Przynajmniej dwie dobre cechy.

Widzicie jakie to ciekawe, kiedy przychodzi do mnie mąż z żoną, w trakcie procesu rozwodowego to zawsze proszę aby wymienili dobre cechy swojej drugiej połówki.

Bardzo ciekawe jest to, że mężczyźni bardzo łatwo znajduję te cechy, a kobiety "ja nie widzę".

Mówię do niej: "proszę - niech się pani postara".

"ale ja nie widzę."

No w porządku, chociaż jedną cechę może pani znaleźć?

"No - zabezpiecza finansowo, ale żeby zabezpieczał w pełni to przyznać nie mogę."

Czyli każdą zaletę koniecznie musi zmienić w wadę i to jest wskaźnik chciwości.

dlatego teraz poproszę was - oprzyjcie się na swojej szczodrości.opierając się na swojej szczodrości, proszę popatrzcie