poniedziałek, 14 lipca 2025

Bóg ma dla ciebie PLAN i jest on lepszy niż twój własny - Eckhart Tolle

 oryginał: https://youtu.be/DyA9oAbttTQ

 Wyobraź sobie, że budzisz się rano, otwierasz oczy i pierwszą rzeczą, jaką czujesz, nie jest radość, nie lekkość, ale lekki niepokój. Jakby dzień już wymagał od Ciebie zbyt wiele, choć dopiero się zaczął. Jakby życie było niekończącym się projektem, w którym musisz być zawsze o krok do przodu. Planuj, decyduj, udowadniaj, osiągaj. 

 A czy kiedykolwiek miałeś poczucie, że wszystko nie idzie zgodnie z planem, a ty jesteś jedyną osobą, która wie, jak wszystko powinno być zgodnie z tym planem? Żyjemy tak, jakby wszystko zależało od nas. Musimy tylko poprawnie obliczyć związki, karierę, zdrowie, wakacje, odżywianie, dzieci, rodziców, a nawet rozwój osobisty. Wszystko to, rzekomo się zawali jeśli nie będzie kontrolowane. 

  I w tym wyścigu o kontrolę, dzień po dniu znika jedna ważna rzecz. Przestajemy oddychać, przestajemy po prostu być. Ale oto paradoks. Im bardziej starasz się wszystko przewidzieć, tym bardziej życie się psuje. Czy zauważyłeś to? Wydaje się, że wykonujesz wszystko tak jak należy, ale z jakiegoś powodu robi się ciężej, pusto, bardziej nerwowo. Jakbyś grał w szachy z niewidzialnym graczem, a on ciągle daje tobie mata. 

 I tutaj chciałbym zadać jedno proste, ale całkowicie wstrząsające pytanie. Czy jesteś pewien, że twój plan jest naprawdę lepszy? Być może właśnie teraz, kiedy oglądasz ten film, jesteś w tym momencie swojego życia, w którym coś nie idzie zgodnie z planem. Może twój związek się rozpada, twoje zdrowie szwankuje, twoja kariera stoi w miejscu, albo po prostu czujesz, że coś ważnego ci umyka, niezależnie od tego, jak bardzo się starasz?

   Ale jeśli jest tak, że to, co się rozpada powinno się zawalić? Co jeśli istnieje plan, który już działa bez twojego niepokoju, bez twojego napięcia? Bez twoich niekończących się prób zgadywania, jak on powinien wyglądać? 

 Eckhart Tholle powiedział kiedyś: „Kiedy odpuszczasz, nie tracisz. Pozwalasz chwili obecnej być taką, jaka jest. I to jest twoja siła”. Ale jak odpuścić, skoro wszystko w środku się opiera? Jak uwierzyć w czyjąś wyższą wolę, kiedy logika krzyczy: „Jeśli teraz wszystko porzucę, po prostu się rozpadnę”. 

 Tak bardzo przywiązaliśmy się do idei, że musimy wszystko czynić sami. To, że Bóg pomoże - to piękna metafora, ale w rzeczywistości wszystko spoczywa na naszych barkach. I to właśnie to wewnętrzne przekonanie, że jesteśmy zobowiązani zarządzać wszystkim, czyni nas zakładnikami. Stajemy się więźniami planu, który wymyślili sami , a nie planu który otrzymaliśmy z głębin ciszy.  

 I oto dzieje się coś, czego prawie nikt nie zauważa. Za każdym razem, gdy stajemy w obliczu nieoczekiwanego, w obliczu porażki, w obliczu czegoś, co nie pasuje do naszego obrazu, nie tylko się denerwujemy, ale zaczynamy walczyć z samym życiem - nie z sytuacją, ale z rzeczywistością jako taką. Jakbyśmy mówili: „Nie, wiem, jak powinno być. Mylisz się. Nie powinno tak być”.  

 Ale kim jestem ja, który to wie? I wiecie, co jest najdziwniejsze? Życie już pokazało nam tyle razy, że ma swój własny rytm, Że najbardziej nieoczekiwane wydarzenia, te, które chcielibyśmy odwołać, później stały się początkiem nowego - jakieś spotkanie, które zmieniło wszystko: strata, po której po raz pierwszy się obudziliśmy, pauza, która pozwoliła nam w końcu usłyszeć siebie. 

  Może więc warto pomyśleć o nich chociaż przez chwilę? A co, jeśli Bóg albo życie, albo przestrzeń, albo inteligencja wszechświata - nazwij to jak chcesz, już nami kieruje? Może on już wskazuje nam kierunek?

 On nie kieruje poprzez instrukcje, nie poprzez głos w twojej głowie, ale poprzez to, co jest, poprzez to, co się dzieje, poprzez ciszę. Ale tak trudno jest przestać narzucać swoją wolę. Przyznać się, że nie wiesz, przyznać, że nie kontrolujesz, że istnieje coś większego od ciebie. Nie abstrakcyjne, nie religijne, ale żywe, płynące zawsze blisko i o wiele mądrzejsze niż twój plan. 

  Być może właśnie tu zaczyna się prawdziwe zaufanie? Nie ślepa wiara, nie bierność, ale żywe i świadome współdziałanie z życiem, współpraca podczas której przestajesz nalegać i zaczynasz słuchać?

  Brzmi pięknie, prawda? Ale co powstrzymuje nas przed takim życiem? Co właściwie sprawia, że wciąż sięgamy po kontrolę, by uchwycić się naszego wyobrażenia o tym, jak powinno być? 

 To jest właśnie główna, ukryta przeszkoda. I od niej wszystko się zaczyna. Bo dopóki nie dostrzeżesz, co kryje się za tym pragnieniem utrzymania się i utrzymania wszystkiego, to nie będziesz w stanie naprawdę odpuścić. 

 Interesujące, prawda? Mówimy: „Chcę zaufać życiu", ale w środku wszystko się kurczy. Pojawia się niepokój, jakbyś stał na krawędzi i był namawiany do skoku w nieznane. Jakby ktoś mówił: „Nie bój się, jest tam niewidzialna sieć”. A twój umysł odpowiada: „Nie, dziękuję. Wolę zostać tutaj, na krawędzi, z planem w rękach i paniką w piersi". 

 Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego sama myśl o utracie kontroli wywołuje napięcie? Dlaczego mamy tendencję do trzymania się starego nawet jeśli to co stare nas unieszczęśliwia?

Bo głęboko w nas żyje niemal niedostrzegalna idea: "Jeśli nie będę kontrolował, to wszystko się rozpadnie. Jeśli nie będę walczył, to przestanę istnieć". Jesteśmy przyzwyczajeni do tej logiki od dzieciństwa. Mówiono nam: „Bądź dobry, zarabiaj, osiągaj, buduj swoją przyszłość”. I zrozumieliśmy. Moje przetrwanie, mój projekt, moje znaczenie, mój produkt, moje bezpieczeństwo, moja zasługa. To wydaje się logiczne i do pewnego stopnia działa, ale ceną jest wewnętrzny niepokój, który nie znika, nawet gdy wszystko jest w porządku.

Eckhard Tolle nazywa to ego, ale nie w sensie pychy czy narcyzmu, ale w sensie konstruktu umysłu, który buduje poczucie siebie na podstawie strachu. To "ja" żyje z idei oddzielenia - z idei separacji. Jestem ja, jest świat i są zagrożenia. Musisz być czujny, musisz wiedzieć jak. Musisz przetrwać. 

 To ego nie jest wrogiem. Ono nie jest złe. Ono się po prostu boi. Jego naturą jest strach, ponieważ nie zna życia. Ono zna tylko myśli o życiu. A kiedy mówisz: „Chcę zaufać", ono słyszy. "Chcę zniknąć”. Ono nie może zrozumieć, jak można żyć bez ciągłej ochrony, bez planowania, bez walki. 

 Ale oto, co jest ważne - ty nie jesteś tym ego. Nie jesteś tym, kto się boi i ciągle analizuje. Jesteś tym, który to wszystko obserwuje, który jest świadomy zarówno strachu, jak i myśli oraz próby kontrolowania wszystkiego.

   I to właśnie ta świadomość jest wejściem do innej rzeczywistości. Ale aby tam wejść, musisz najpierw zobaczyć, jak działa stary mechanizm. Spójrz uczciwie, ile twoich działań jest podyktowanych nieufnością i lękiem? Ile decyzji podjąłeś, bo musisz, bo tak jest bezpieczniej, inaczej będzie źle? Ile razy zrezygnowałeś ze swojej intuicji, ze zwykłego spokoju, bo twój umysł powiedział: „Nie możesz tego uczynić tak po prostu. Musisz". 

 To właśnie jest pułapka. Wydaje się, że jesteś wolny, że masz kontrolę, ale w rzeczywistości zawsze kieruje tobą strach: strach przed samotnością, strach przed niepowodzeniem, strach przed byciem niegodnym...

 I wiesz, co jest najbardziej ironiczne? W tym strachu stajemy się jak dzieci zagubione w supermarkecie. Krzyczymy, biegniemy, wołamy, nie zauważając, że matka stoi dwa kroki dalej. Ale jesteśmy tak pochłonięci paniką, że jej nie widzimy.

   Dokładnie tak samo jest z życiem, z Bogiem, z tym, co nazywamy większym umysłem. Krzyczymy: „Gdzie jesteś? Czemu nie pomagasz?” I nie widzimy, że jesteśmy prowadzeni przez każde spotkanie, każdy przypadkowy zbieg okoliczności, każde opóźnienie i każdy zakręt -  tylko, że ego tego nie zauważa. Ono jest zbyt zajęte sobą. Eckhadt Tolle mówi: „Nie kontrolujesz życia. Jesteś samym życiem w jego najczystszej manifestacji".

  Ale umysł chce sprywatyzować ten przepływ i oddać go na swoje usługi. W tym tkwi ból i nie chodzi o to, że jesteś zły, nie chodzi o to, że czynisz coś źle, ale że w twoim wnętrzu po prostu działa stary skrypt przetrwania, skrypt lęku. Ten skrypt jest automatyczny, nie można go winić, ale on nie jest już potrzebny. Jest jak stary GPS, który prowadzi cię tam, gdzie nie ma już drogi. 

I jeśli nadal będziesz mu ślepo ufać, zawsze znajdziesz się w niewłaściwym miejscu i kogo będziesz winić? Siebie, świat, los? A może po prostu zatrzymać się i pomyśleć: „A co, jeśli właśnie teraz wszystko już idzie tak, jak powinno? Tak, to prawda - może niezgodnie z moim planem. Ale może plan, który się realizuje, nie wymaga mojej paniki? Może po prostu wymaga mojego zaangażowania, mojego milczenia, mojej uczciwości?"

   I właśnie w tym momencie zaczyna się zmiana. Nie w wymyślaniu nowego planu, ale w przyznaniu, że może nigdy nie byłem tym, który miał kontrolę. A jeśli tak, to kim tak naprawdę jestem? Czasami życie zdaje się do nas przemawiać, ale nie słowami lecz poprzez okoliczności, poprzez te właśnie momenty, które nazywamy porażkami, stratami, niefortunnymi momentami?

   Narzekamy, że wszystko nie idzie zgodnie z planem, że wszystko poszło w złym kierunku. Ale czy kiedykolwiek naprawdę wiedzieliśmy, dokąd zmierzamy? Jeśli wsłuchasz się w ciszę wewnątrz, zauważysz, że cały ten plan, cały ten schemat, jak powinno być, nie pochodzi z głębi, nie pochodzi z przeżytego doświadczenia - on pochodzi z głowy, z przekonań, z cudzych opowieści, które przyjęliśmy za własne. 

 I tak zaczyna się niewidzialny dramat. Żyjemy nie tym, co się dzieje, ale tym, co powinno się dziać. Nie z tymi, którzy są blisko, ale z wyimaginowanymi ludźmi w naszym idealnym scenariuszu. Cierpimy nie z powodu rzeczywistości, ale z powodu faktu, że rzeczywistość nie pokrywa się z fikcyjnym projektem szczęścia. To cicha tragedia, bo dzień po dniu oddalamy się od chwili obecnej. Nie zauważamy, jak cisza brzmi za oknem, jak ktoś wyciąga do nas rękę, jak nasze serce mówi: „Stój!"  Jesteśmy zbyt zajęci rozmową z umysłem, który jest ciągle z czegoś niezadowolony”. 

 Echart Tolle powiada, że żyjemy jakby przez filtr myśli o rzeczywistości, a nie przez samą rzeczywistość. To tak jakby założyć ciemne okulary, a potem narzekać, że świat stał się ponury. Ale problem nie tkwi w świecie, problem tkwi w okularach.

  Tak samo jest i tutaj nie widzimy życia takim, jakie ono jest. Widzimy je poprzez filtr oczekiwań, lęków, planów. I ten filtr staje się naszym więzieniem. Wiecie, co się dzieje kiedy człowiek żyje cały czas według tego scenariusza kontroli? Staje się wyczerpany psychicznie, fizycznie i duchowo.

   Ciągłe napięcie, próba przewidywania, zarządzania, reagowania. To jak siedzenie w łódce, ale ciągłe wiosłowanie pod prąd, bo umysł myśli, że prawidłowa droga jest właśnie w tym kierunku. Ale życie płynie w przeciwnym kierunku. Najpierw przychodzi zmęczenie, potem rozczarowanie, a potem cynizm. 

"Być może po prostu nie mam szczęścia. Może nie jestem czegoś wart. Może zawsze będzie mi tak ciężko" - I człowiek się zamyka. Tymczasem życie wzywa cały czas. Wciąż zsyła spotkania, zmiany, szanse, ale my nie słyszymy. Jesteśmy zajęci, - mamy plan.  

 W ten sposób fałszywe ja, ego, buduje wokół nas mur. A z zewnątrz wszystko wydaje się normalne. Przecież staramy się, pracujemy nad sobą, rozwijamy się duchowo. Ale w środku wciąż jest ten sam niepokój, ta sama kontrola, ta sama walka z tym, co jest. Im wyższy wewnętrzny mur, tym bardziej oddala się poczucie sensu, radości, obecności i tym większe poczucie pustki - zwłaszcza u ludzi po trzydziestce, bo w tym wieku już wiele się próbowało, coś się już zbudowało, coś się już osiągnęło, a nagle wszystko traci swój blask. 

 Powstaje pytanie: „Po co to wszystko?”. Odpowiedź nie pochodzi z umysłu. Nie pojawia się z nowego celu ani nowej motywacji. Pojawia się, gdy pozwalasz sobie być tu i teraz, bez oporu, bez scenariusza. I tu zaczyna się najbardziej subtelna rzecz. Umysł nie może uwierzyć, że nic nie robiąc, można coś zmienić. On mówi: „Jeśli po prostu odpuścisz, wszystko się rozpadnie”. Ale w głębi duszy zaczynasz zauważać, że gdy tylko przestajesz walczyć, to pojawia się coś żywego, coś prawdziwego - być może po raz pierwszy od długiego czasu. 

 Zaczynasz dostrzegać, jak każda chwila jest wypełniona znaczeniem. Nie takim, które da się wytłumaczyć, ale takim, które się czuje. A to znaczenie nie wynika z tego, że coś osiągnąłeś, ale z faktu, że jesteś tu i teraz, bez masek, bez roli, bez pośpiechu. Nie zachowujesz się już jak budowniczy, który ma plan i

i musi ukończyć budowę przed terminem. Stajesz się ogrodnikiem. Podlewasz, doglądasz, pozwalasz rosnąć. Nie kontrolujesz deszczu, ale wiesz, jak być tam, gdy spadnie. I jest w tym ogromna moc, ponieważ w końcu zgadzasz się z tym, co już jest. I to jest prawdziwy punkt dostępu do Bożego planu, do tego, co jest o wiele większe niż twoje wyobrażenia. Ponieważ Bóg nie daje ci kontroli. Daje ci przepływ. Nie daje ci schematu. Daje ci prawdziwe życie, nieprzewidywalne, ale mądre.  

 I żeby to usłyszeć, nie musisz się zmieniać. Musisz tylko wyciszyć się w sobie. W pewnym momencie - niekoniecznie w kryzysie, niekoniecznie w dramacie - nadchodzi cisza, nie zewnętrzna, ale wewnętrzna. I po raz pierwszy słyszysz: „Wszystko, co próbowałeś zbudować, to nie dom, to płot. Wszystko, czego broniłeś, to obraz, a nie rzeczywistość. Wszystko, czego się tak bałeś, okazało się tylko cieniami na ścianie umysłu".

  I nagle zauważasz, że jesteś zmęczony byciem kimś, zmęczony decydowaniem o wszystkim, zmęczony walką nawet o swój rozwój duchowy. I w tym zmęczeniu pojawia się coś niesamowitego - pojawia się relaks. Nie poddanie się, ale poddanie się życiu bez patosu, bez flag. Po prostu przyznanie, że już nie wiem i nie chcę udawać, że już wiem. 

 To jest ten punkt zwrotny - on może być cichy, bez słów. Po prostu budzisz się pewnego ranka i nie próbujesz kontrolować dnia. Idziesz do sklepu i nie spieszysz się. Rozmawiasz z bliskim człowiekiem i nie bronisz się. Nie próbujesz być lepszy, mądrzejszy, czystszy. Po prostu jesteś. Świat nagle przestaje być polem bitwy. Staje się sceną, na której rozwija się coś, co nie wymaga twojej oceny. Nie jesteś już aktywnym uczestnikiem odpowiedzialnym za wynik. Stajesz się świadkiem, partnerem. Samo życie oddycha przez ciebie.

  I to właśnie w tym momencie zaczyna się to, co prawdziwe. Nie to, do czego zdążałeś, ale to, co zawsze tu było. Ale nie mogłeś tego poczuć, próbując to osiągnąć, chcąc wiedzieć wszystko z góry. Eckhart Tolle mówi: „Świat nie jest w uścisku chaosu, jak mogłoby się wydawać. Pod powierzchnią form kryje się głęboki porządek, nieskończenie inteligentny". A jeśli zwolnisz, zaczniesz odczuwać, że już uczestniczysz w tym porządku.  

 Nie oznacza to, że staniesz się obojętny, że przestaniesz działać. Wręcz przeciwnie, dopiero teraz twoje działania nie wynikają ze strachu, nie z pośpiechu, ale ze spokoju, z ciszy, z intuicji, a nie z napięcia. Z kontaktu z czymś realnym, a nie z wewnętrznego scenariusza walki.

 Zaczynasz dostrzegać znaki, nie mistyczne, nie namalowane, ale proste. Rozmowę, która odbyła się w odpowiednim momencie, człowieka, którego prawie uniknąłeś, ale mimo to go spotkałeś. Zbieg okoliczności, który wcześniej nazwałbyś "ot - takie tam zwykłe zdarzenie", ale teraz, rozumiesz, że jest ono częścią czegoś większego. To zaproszenie. Przestajesz grać w grę pod tytułem: "Los jest przeciwko mnie". Teraz nie jesteś w opozycji - jesteś we współpracy i to nie jest ślepa wiara. Ta wiedza jest cicha, wewnętrzna, niefanatyczna. Po prostu wiesz, że jesteś prowadzony. Nie starasz się już dotrzymać kroku, ponieważ zdajesz sobie sprawę, że jesteś już na czas. 

  Nie dążysz już do swojego celu, ponieważ żyjesz w celu samego życia. Nie tworzysz już obrazu siebie - ty pozwalasz sobie istnieć. I tu ujawnia się najbardziej niesamowita rzecz: wszystko, czego pragnąłeś, zaczyna nadchodzić. Nie dlatego, że gonisz, ale dlatego, że jesteś gotowy. Miłość, ponieważ stałeś się żywy. Dostatek, ponieważ nie próbujesz już się go trzymać. Radość, ponieważ przestałeś żądać. Pokój, ponieważ nie toczysz już wojny z tą chwilą. Nic nie tracisz, odpuszczając. Wręcz przeciwnie, otrzymujesz wszystko, co ważne. I po raz pierwszy rozumiesz, że to, co nazywałem kontrolą, było strachem, a to, co uważałem za słabość, było w rzeczywistości siłą. To łagodna, głęboka, lekka moc, która niczego nie żąda, ale daje wszystko. I rzeczywiście: Bóg od początku zawsze miał plan. Byłeś po prostu zbyt zajęty aby to usłyszeć. A teraz słuchasz nie uszami, lecz sercem, całą swoją istotą. I nie wiesz, dokąd to doprowadzi, ale po raz pierwszy w życiu się nie boisz, bo teraz nie jesteś sam. Jesteś w nurcie.

Czy wiesz, w którym momencie wszystko całkowicie się zmienia? Kiedy nagle przestajesz czekać, przestajesz czekać, aż wszystko się poprawi, że staniesz się inny, że życie w końcu potoczy się tak, jak zaplanowałeś - kiedy nie masz nadziei na przyszłość i nie poprawiasz przeszłości, ale po prostu oddychasz, patrzysz, żyjesz teraz, nie jako idea, nie jako praktyka, ale jako naturalny stan bez wysiłku, bez zadania, bez wyjaśnień. 

  I wtedy pojawia się dziwne odczucie, jakby czas znikał, jakby wszystko, co było wcześniej, było tylko snem - snem, w którym biegłeś, walczyłeś, udowadniałeś, snem, w którym wierzyłeś, że musisz zasłużyć, naprawić, uratować. A teraz się budzisz i nagle zrozumiałeś, że wszystko już tu jest. 

 I oto ona jest, najgłębsza prawda, ta, do której nie docierasz umysłem, lecz którą sobie przypominasz. To tak, jakby zawsze były w tobie drzwi, a one po prostu się otworzyły i rozpoznajesz to, co zawsze tam było. Nie musisz być kimś - ty już jesteś tym, kim musisz być. 

 Spokój nie jest nagrodą - on jest twoją naturą. Miłość nie jest celem. To powietrze, którym oddychasz od długiego czasu, ale po prostu go nie zauważałeś. Życie nie jest projektem, to taniec. A Bóg nie jest sędzią, ani obserwatorem, ani egzaminatorem - on jest tym właśnie tańcem. 

 To obecna cisza, z której wszystko pochodzi. Nigdy nie byłeś zagubiony, po prostu szukałeś w niewłaściwym miejscu. Echart Tolle nazywa to świadomością poza formą, kiedy przestajesz utożsamiać się z ciałem, imieniem, historią, stajesz się czystą świadomością. Patrzysz na świat i już nie bronisz się, ponieważ nie ma niczego do obrony. 

  Tego, kim naprawdę jesteś, nie da się zranić, obrazić, zniszczyć. Ono jest wieczne, ciche, świetliste. Wykraczasz poza ideę planu, ponieważ teraz ty jesteś planem. Jesteś manifestacją wyższego umysłu. Wszystko, co czyniłeś, wszystko, co ci się przydarzało przyniosłeś ty sam. Ale ty nie jesteś tym, który cały ten czas próbował sterować - ty jesteś dużo głębiej, milczący, prawdziwy. 

 Nie jesteś już po prostu poza zagrożeniami, ty sam jesteś tym bezpieczeństwem. Nie jesteś tylko w nurcie, jesteś nurtem. Nie tylko ufasz, ty jesteś zaufaniem w działaniu. I może właśnie tym jest oświecenie - nie jako finał, ale jako powrót do domu, do chwili, do siebie, do ciszy, która nie milczy lecz śpiewa. 

 Słychać ją tylko wtedy, gdy przestajesz spierać się z rzeczywistością. A teraz wszystko jest inne. Nie dlatego, że świat się zmienił, ale dlatego, że przestałeś próbować go zmienić. Zacząłeś patrzeć od wewnątrz, z samego centrum, z serca. I może właśnie teraz, siedząc w ciszy po tym filmie, poczujesz t - nie słowami, nie myślami, ale głębiej. Tam gdzie wszystko jest proste, gdzie nie musisz niczego udowadniać, gdzie po prostu jesteś. 

 Jeśli dotarłeś do tego punktu, to gratulacje. Nie tylko obejrzałeś film, lecz pozwoliłeś sobie przypomnieć, usłyszeć, zatrzymać się. To oznacza, że jesteś już wewnątrz tego planu, już w nim, już w zgodzie. 

 Pamiętaj - nawet odrobina zaufania zmienia wszystko. Nawet jeden głęboki oddech w ciszy może cię sprowadzić do domu. I za każdym razem, gdy życie znów wydaje się trudne, nie spiesz się z działaniem. Po prostu poczuj ponownie, usłysz, pozwól.

   Jeśli kiedykolwiek znów zapomnisz, to nie ma powodu do niepokoju - po prostu wróć, zamknij oczy i powiedz: „Niech się stanie nie moja wola, ale twoja, bo twoja jest zawsze lepsza”.

   Jeśli rezonujesz, napisz w komentarzach, co teraz czujesz, lub po prostu postaw kropkę, jako znak milczenia, znak zaufania. Nie zapomnij włączyć polubienie - nie dla mnie, ale dla siebie - za to, co słyszysz, za to, co czujesz, za to, że żyjesz.

   Subskrybuj, jeśli chcesz więcej głębi i ciszy w przepływie i pozwól, by życie Cię prowadziło. Życzę Ci, abyś żył pełnym życiem, bez strachu, bez pośpiechu, w zgodzie z tym, co większe od Ciebie, ale zawsze wewnątrz. Jesteś w domu.

 wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=2aCbnXk4_oU

 

niedziela, 13 lipca 2025

SYGNAŁ, KTÓRY WSZYSCY USŁYSZĄ: OD 13 DO 14 LIPCA TO NOC, KTÓRA DECYDUJE O WSZYSTKIM

oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=gXaUoI43h0k 

Witam Was. 

 W nadchodzących dniach zostanie odebrany sygnał, który wszyscy usłyszą. Ten sygnał zacznie przenikać, przebijać się 13 lipca i będzie to trwało około tygodnia.

   Doświadczycie niezwykłych wibracji. Najprawdopodobniej, absolutnie wszyscy go usłyszą i poczują, nawet ci, którzy jeszcze śpią. A wy przechodzicie teraz jako przewodnicy między wymiarami. Być może ten sygnał nie będzie dla Was rezonansem, nie będzie odbiciem ze źródła, ale od końca.  

 Jak wiemy, koniec jest dokładnie tam, gdzie jest początek i na odwrót. To echo, które nie pochodzi z przeszłości, ale w rzeczywistości jest nami z przyszłości, którzy teraz manifestują jakiś rodzaj sygnału ze źródła, z punktu, w którym już staliśmy się sobą, gdzie wszystko się skończyło i wszystko zaczęło się od nowa, ale bez zniekształceń. 

 A wiecie, co jest najciekawsze? To, że już wielu z nas zaczęło to czuć. Nastąpiło gwałtowne rozszerzenie świadomości w tym tygodniu. Niektórzy ludzie mają jakąś wewnętrzną, intuicyjną wiedzę, pojawiają się jakieś nowe umiejętności.

 W tym miejscu wielka prośba do was, abyście zwrócili uwagę na wszystkie znaki, na wszystkie sygnały, które daje wam przestrzeń. To mogą być symetryczne liczby na zegarze, nawet to, co pokazuje mikrofalówka. To znaczy, to jest echo, które do was dociera. 

I ten sygnał nie dociera teraz do tych, którzy szukają, którzy czekają na jakieś głosy w głowie i podobne informacje. On wraca właśnie do tych, którzy kiedyś obiecali sobie przypomnieć prawdziwe informacje o naszym wszechświecie, o tym, jak wszystko jest tu zorganizowane. 

 Ale jednocześnie zrozumcie, że ten sygnał nie dzwoni wam w uszach. Chociaż, owszem, wielu ludzi słyszy pisk w uszach, jest to prawie 90% ludzi. I nawet ja teraz zapisując te informacje wszędzie widzę 44, 44. Myślę, że rozumiecie i również często macie podobne liczby. Ja miewam nieustannie 44 - to mi nieustannie towarzyszy.

W rzeczywistości matryca jest jak podpora, coś, czego gdzieś brakuje, być może uziemienie, budowanie podpory. To są reakcje w zachodzących procesach wewnętrznych. I znów na subtelnym planie, nasz stan jest nam dany w postaci liczb, obrazów cyfrowych. 

  I tak naprawdę, sygnał, który zacznie płynąć już zaczął drżeć. To narodziny cząsteczek dosłownie w naszych kościach. To znaczy, odrodzenie kryształów. On rozbrzmiewa w tkankach między naszymi ciałami, to znaczy, ciałami wewnętrznymi, narządami wewnętrznymi. 

 A w odpowiedzi - to jest bez adresata, to znaczy, jest to impuls, którego nie da się nazwać. Nie możemy nazwać, czym on jest, ale każdy to poczuje, a wy już zaczynacie to czuć. 

 Ten impuls, sygnał zmusi was do zmiany trasy w środku dnia. Możesz gdzieś pojechać lub iść i nagle zawrócić. Rozumiesz, że z jakiegoś powodu nie musisz tam jechać.  

 Dla niektórych impuls ten sprawi, że nastąpi zmiana zawodu, kraju, miłości, związku ze względu na coś nieznanego, ale coś wzywa i czujecie, że to pochodzi ze źródła.  

w 76  3,30 

 Wielu ludzi zaczyna tworzyć bliźniacze plemiona. To znaczy, możecie poczuć wewnętrzne wołanie, kiedy nie możecie już spać, żyć z ludźmi, z którymi nie chcecie - nie jesteście w stanie już dotykać kogoś, albo nie możecie znieść aby ktoś inny dotykał wasze ciało.

 Wszystko to jest wezwaniem. To jest ten sam impuls, który teraz zaczął aktywować naszą nową świadomość w przestrzeni. Ten sygnał może być również odczuwany przez wielu jako silny ból głowy, ucisk w skroniach, z tyłu głowy, napięcie w ramionach, w szyi. 

  Wielu z nas przechodzi teraz oczyszczanie pierwszego centrum, czyli problemy z jelitami i kośćmi. Cóż, to znaczy, może pojawić się silny ból, temperatura 37-38. Rozumiecie, że to kod, który przez długi czas był nieaktywny. On był w nas uśpiony. W ten sposób jesteśmy wzywani. Przypominamy to sobie poprzez nasze ciało. 

  A teraz przestrzeń, a mianowicie to kosmiczne napięcie, nacisnęło przycisk w odpowiednim punkcie naszego ciała, przez co jesteśmy aktywowani. To jak efekt piezoelektryczny w kościach, ale to jest to - w naszej tkance łącznej. 

 I dzięki temu w nas uruchamia się coś większego niż pragnienie życia. A na moim drugim kanale YouTube mówię o objawach i masowych dolegliwościach w dzisiejszych czasach. Mówię bardziej szczegółowo  co możecie odczuwać i co z tym zrobić. Istnieje wiele praktyk wspomagających ciało, praktyki dogłębnego ładowania, aby te procesy przebiegały bardziej ekologicznie i jakościowo w twoim polu energetycznym.

   To jest wasz kosmos w głębi. Ale jednocześnie istnieje jedno pole wibracyjne, jedna transformacja, która obejmuje całą Ziemię. Opuszczamy teraz stare cykle, dlatego ważne jest, aby słuchać, zwracać uwagę na informacje, które pomagają waszym kodom integrować się z waszym systemem. To znaczy, wszystko, co dotyczy pomocy i wsparcia ciała fizycznego, w miarę jak stopniowo budujemy nową gęstość. 

  Dlatego tych, którzy rezonują z tematem uzdrawiania ciała, odmładzania kwantowego, pracy z energią na poziomie cielesnym, z miłością zapraszam na drugi kanał YouTube, gdzie opowiadam o tym, jak duch powraca do ciała. Wszystkie aktywne linki znajdziecie w pierwszym komentarzu do tego filmu i na stronie głównej tego kanału. Zajrzyjcie tam - przestrzeń czucia już na Was czeka. 

 A teraz poczujmy, co się poprzez nas rozwija. I być może to jest ten rodzaj informacji, która do nas dociera, że to jest ten sygnał - to nasza nowa, własna gęstość, która nie pasuje do tego naszego zwykłego ciała - do naszej starej cielesnej powłoki. Rzeczywistość przestraja się w tej właśnie chwili za pomocą tego sygnału.

Zaczynamy stopniowo wychodzić z tych programów ofiary, stajemy się tak bardzo sobą - stajemy się swoją istotą. Jest już nam tak bardzo obojętne co kto o nas pomyśli.  Nie macie już tych dawnych pragnień aby po prostu pożyć, nie pragniecie już wyłącznie komfortu. Wy macie pragnienie bycia sobą i właśnie zaczynacie rozrywać tę "starą tkaninę".

 Wasza nowa wibracja sprawia, że ta stara tkanina już nie wytrzymuje. Wielu ludzi opuszcza waszą przestrzeń bo nie mogą znieść waszej gęstości w nowej formie. 

 I nic strasznego się tu nie dzieje. Ten sygnał nie jest poleceniem, które może zmienić nas na pstryknięcie palca. To jak proste wibracyjne przypomnienie, że czas nie jest prostą strukturą. To jest dokładnie taki zestaw, który czeka na nasz wybór, zestaw linii czasu. 

 I może już słyszeliście ten sygnał. Być może słyszycie go teraz poprzez moje przesłanie, ponieważ jesteście jednymi z tych, którzy wszyli ten sygnał w swoje DNA. Wasze DNA jest jak kapsuła i otwiera się dokładnie wtedy, kiedy słyszycie te sygnały, kiedy rzeczywistość staje się zbyt ciasna i kiedy się budzicie. 

 Ten sygnał teraz włącza waszą wewnętrzną wiedzę i nie pozwala wam już spać pod starym wzorcem, pod pozorem życia. Być może już go usłyszeliście w tej chwili -  nie słowami, nie poprzez kody, ale teraz czujecie łzy. Możecie wybuchnąć płaczem i pomyśleć, że zwariowaliście, ale to jest spotkanie. Spotkanie z tym sygnałem. 

  To jesteś ty. To ty z przyszłości. To spotkanie z samym sobą. Z samym sobą z przyszłości - i ta wasza wersja z przyszłości postanowiła, że nadszedł wreszcie czas, aby dokonać tej anihilacji starych programów i stać się jedną całością. 

  To jest wielowymiarowość, to jest integralność, do której dążymy. I zgodnie z informacją z naszego pola energetycznego, ten sygnał dotknie wnętrza większości ludzi na przełomie 13 na 14 lipca w nocy, która stanie się decydującym portalem. 

 I to, co dzieje się teraz, co czuję, kiedy wypowiadam te kody, te wibracje powodują, że ściska mnie w gardle. 

 Dlatego nasz kontroler może nie przepuścić tego sygnału w ciągu dnia. Ale to między 13 a 14 lipca, między 3:00 a 6:00 rano, kiedy całkowicie się wyłączamy, kiedy rytmy zwalniają, zmieniają się - wtedy włącza się podświadomość, wtedy te kody zostaną załadowane. Obserwujcie, dziękujcie za wszystkie procesy. Wszystko zawsze idzie ku dobremu.

 wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=UESBu1Rd8n8

 

piątek, 11 lipca 2025

Znaj swoją wartość! Przypowieść o tym, ile jesteś wart.

 oryginał: https://youtu.be/31YBe5odcGs

  Pewnego razu młody człowiek przyszedł do siwowłosego starca i powiedział: „Przyszedłem do ciebie, bo czuję się taki żałosny i bezwartościowy, że nie chcę nawet żyć. Wszyscy wokół mówią, że jestem nieudacznikiem, partaczem, idiotą. Proszę, pomóż mi”. 

  Staruszek spojrzał na młodzieńca i szybko odpowiedział: „Przepraszam, ale jestem teraz bardzo zajęty i nie mogę ci pomóc. Muszę pilnie załatwić jedną bardzo pilną sprawę” – dodał po chwili namysłu – „ale jeśli zgodzisz się pomóc mi w mojej sprawie, to ja chętnie pomogę tobie w twojej”. 

  „Z przyjemnością!” – mruknął młody człowiek, gorzko zauważając, że znów został zepchnięty na dalszy plan. 

  – Dobrze – powiedział starzec i zdjął z małego palca lewej ręki mały pierścień z pięknym kamieniem. - Weź konia i galopuj na rynek, pilnie potrzebuję sprzedać ten pierścień, aby spłacić dług, postaraj się sprzedać go za wysoką cenę i pod żadnym pozorem nie zgadzaj się na cenę niższą niż złota moneta. Wsiądź na konia i wróć jak najszybciej. 

  Młody człowiek wziął pierścień i odjechał galopem. Dotarłszy na rynek, zaczął oferować pierścień kupcom, którzy początkowo z zainteresowaniem oglądali towar, ale gdy tylko usłyszeli o cenie złotej monety, natychmiast stracili zainteresowanie pierścieniem. Niektórzy otwarcie śmiali mu się w twarz, inni po prostu się odwracali, tylko jeden starszy kupiec uprzejmie wyjaśnił mu, że złota moneta to zbyt wysoka cena za taki pierścień. Mogą za niego dać tylko miedzianą monetę, ale w skrajnych przypadkach srebrną. 

  Słysząc słowa starca, młody człowiek bardzo się zdenerwował, ponieważ przypomniał sobie rozkaz starca, aby pod żadnym pozorem nie zniżać ceny poniżej złotej monety. Obszedłszy cały rynek i ofiarowując pierścień setce osób, młodzieniec ponownie osiodłał konia i wrócił. 

 Podszedł do starca, głęboko zasmucony swoją porażką. „Nauczycielu, nie udało mi się zrealizować twojego zamówienia” – powiedział ze smutkiem. „W najlepszym razie mógłbym dostać za pierścionek parę srebrnych monet, ale powiedziałeś mi, żebym nie zgadzał się na mniej niż jedną złotą, a ten pierścionek nie jest tyle wart. 

  - Właśnie powiedziałeś ważne słowa, synu – odparł starzec – zanim spróbujesz go sprzedać, dobrze byłoby ustalić jego rzeczywistą wartość, ale któż może to zrobić lepiej niż prawdziwy ekspert od biżuterii – jubiler. Jedź do jubilera i zapytaj go, ile nam zaoferuje za ten pierścionek. I nie sprzedawaj pierścionka jakąkolwiek cenę byś usłyszał, tylko wróć do mnie. 

 Młody mężczyzna wskoczył ponownie na konia i pojechał do jubilera. Jubiler długo oglądał pierścionek przez lupę, potem zważył go na małej wadze i w końcu zwrócił się do młodzieńca: „Powiedz właścicielowi, że teraz nie mogę dać za niego więcej niż 58 złotych monet, ale jeśli da mi czas, kupię pierścionek za 70 monet”. 

 -70 monet, - Młody człowiek roześmiał się radośnie, podziękował jubilerowi i pobiegł z powrotem ile sił. - Usiądź tutaj, - powiedział starzec, wysłuchawszy ożywionej opowieści młodzieńca. - I wiedz, synu, że jesteś tym właśnie pierścieniem, cennym i wyjątkowym, i tylko prawdziwy ekspert może cię ocenić. Dlaczego więc kręcisz się po bazarze, oczekując, że zrobi to pierwszy napotkany tam człowiek? 

  Wartość życia zależy od tego, jak bardzo cenisz siebie. A to z kolei zależy od tego, za kogo się uważasz. Paradoksalnie, kiedy uświadomisz sobie swoją prawdziwą naturę, nieograniczoną imieniem, formą ani konwencjami, życie zacznie lśnić jak nieziemski skarb. 

 Bądź sobą i staraj się doskonalić. Nie szukaj uznania ludzi, tylko Bóg zna twoją prawdziwą wartość!

 wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=pA7ovF3IJjk

 

Karma dosięga każdego - Era Wodnika

 oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=cLs07DVkD3s

 Witajcie moi drodzy.  

 Życie na Ziemi w trzech wymiarach pomaga ujawnić wszystkie nasze słabości i wady, zwiększyć potencjał energetyczny i siłę naszej duszy.

Po doświadczeniu zła mamy obowiązek dążenia do dobra, ku najwyższym duchowym fundamentom, które dają początek najwyższym cechom ludzkiego charakteru, pozwalając mu dołączyć do jasnej hierarchii. 

 Ci, którzy w wyniku cierpienia i prób rozwijają przeciwne cechy, stają się zgorzkniali i nienawistni. Istoty mroku przyjmują ich z otwartymi ramionami i obdarowują wszelkimi honorami. 

 Ale karma dosięga każdego w pełnej zgodzie z okrucieństwem lub miłością, z jaką postępujemy. Nasza agresja, strach, ignorancja, brak duchowości, wszelkie niskie namiętności i wady służą do karmienia negatywnego systemu. 

 Jedna z jego części znajduje się na Ziemi i pochłania grube widmo energii wytwarzanej przez nas. Druga część znajduje się na płaszczyźnie pozamaterialnej - tzw. subtelnej. 

 Jeszcze niedawno była ona integralną częścią eksploatacji Ziemian, a w tej chwili prawie nic z niej nie pozostało - są tam tylko histeryczne i nieudolne ciemne istoty, które nie chcą się poddać i próbują, jeśli nie zemścić się, to przynajmniej zyskać na czasie, ale nie mają szans. 

 Nie tylko wybieramy tę planetę, ale ona także akceptuje nas zgodnie z potrzebami swojego rozwoju. Ponieważ jesteśmy przetwornikami kosmicznych energii docierających na Ziemię i pomagających jej ewoluować, to rodzimy się w określonych miejscach, które potrzebują odżywiania energią o określonej jakości.

   Dusza każdego człowieka jest wybierana według wskaźników energetycznych dla danego miejsca, tak aby, mając określone parametry, wytwarzała siłę emocjonalną, psychiczną i fizyczną niezbędną dla tego miejsca. 

  A aby wytworzyć tę energię, musimy brać udział w określonych wydarzeniach i sytuacjach. To, co zarabiamy w ciągu dnia, ziemia wyładowuje z nas w nocy, kiedy śpimy. Działając w ten sposób, nasza dusza gromadzi niezbędną energię.  

 W ten sposób ten łańcuch zależności rozciąga się dalej. Ten łańcuch potwierdza, że ​​nic w wielkim kosmosie nie może rozwijać się przypadkowo. Każdy przypadek jest zaprogramowany. Każde zdarzenie jest częścią ogólnego scenariusza ewolucji Wszechświata, a my wszyscy jesteśmy jego małymi, ale cennymi pomocnikami.

 Błogostanu wam wszystkim.

 wersja polska: https://www.youtube.com/watch?v=ie7nb8I4OPE

 

środa, 9 lipca 2025

10 lipca czeka nas mocne wydarzenie - Era Wodnika

 oryginał: https://www.youtube.com/watch?v=5jYMvQsS1Co

 Witajcie moi drodzy.  

 Lipiec to miesiąc zmian. Wiele z tego, co zmieni się w naszym życiu osobistym i na świecie, już się dzieje. Pełnia Księżyca w Koziorożcu 10 lipca jest katalizatorem. Dodatkowo budzi się Uran będący planetą nagłych zmian. Jest to więc bardzo potężne wydarzenie dla nagłych zmian. Trzymajcie się mocno i zapnijcie pasy. 

  Zauważyliście już, ile dzieje się na świecie, wojny, mnóstwo chaosu, ponieważ ostatecznie zamykamy starą erę i wkraczamy w nową. Dotyczy to zarówno naszego życia osobistego, jak i zbiorowego.

   Ta Pełnia Księżyca nazywana jest energetycznym pęknięciem, które dla wielu ludzi może stać się fatalnym kryzysem. Ta Pełnia Księżyca to nie tylko rzadkie, imponujące zjawisko. Zapowiada się ono jako test psychologiczny i energetyczny punkt zwrotny dla ogromnej liczby ludzi. 

 Nadano już jej nazwę "prorocza". Pełnia ta stanowi największe zagrożenie dla tych, których równowaga emocjonalna jest zagrożona. Spodziewany jest przypływ niesprowokowanej agresji, lęku i wewnętrznego poczucia niepewności. Rezonans dotknie wszystkich. 

 Niektórzy mają problemy ze snem, trudności z zasypianiem, częste budzenia w środku nocy, koszmary senne. 10 lipca sytuację może pogorszyć fakt, że jego światło będzie szczególnie intensywne. Zachowajcie spokój i nie kierujcie się emocjami.  

 Pełnia Księżyca w Koziorożcu może ujawnić obszary, w których mogliśmy być przemęczeni lub przepracowani, nie poświęcając należnej uwagi sobie i naszym bliskim. To wydarzenie wzywa nas do zastanowienia się nad tym, co jest dla nas naprawdę cenne, co jest naprawdę ważne i co być może poświęcamy dla rozwoju zawodowego, statusu społecznego lub zewnętrznego uznania. 

  Wzywa nas ono do zatrzymania się i spojrzenia wstecz. Wyniki poprzednich wyborów są nam pokazywane nie po to, by karać, ale by je wyjaśnić. Ta pełnia uczy nas, że rzeczywistość kształtują nie tylko nasze nadzieje, ale także nasze nawyki.  

 W sferze finansowej to dobry moment na ponowną ocenę długoterminowych celów. Ta pełnia Księżyca aktywuje ważne spostrzeżenia emocjonalne i duchowe, szczególnie dotyczące odpowiedzialności, celu i relacji. 

 Błogosławieństw Wam wszystkim.

wersja polska:  https://www.youtube.com/watch?v=6Kx5QPFRuns

 kłaniam się nisko Darczyńcom :) 🔥

 wersja polska: