niedziela, 3 stycznia 2016

Sekrety noszenia spódnic - relacje Beaty

Z radością kopiuję kolejny wpis Beaty zamieszczony na stronie: http://michalxl600.blogspot.com/2015/07/rok-bez-spodni-rok-cudow-i-nowych.html
Przypominam, że w międzyczasie na blogu pojawiło się wiele innych artykułów na temat sukni- oto jeden z linków. http://michalxl600.blogspot.com/2015/09/energia-spodnicy-sukienki-sukni.html?showComment=1452192195114#c4547762087925298605


No i minęło ponad 5 miesięcy w spódnicach i sukienkach :)
Z lekkim opóźnieniem ślę kolejną relację.

Zaczynając od końca ostatniego wpisu- maszyna do szycia już jest sprawna :)
Jeszcze co prawda po serwisowaniu nie została sprawdzona w praktyce, ale Pan Mistrz z serwisu najpierw pochwalił, ze mam bardzo dobrą maszynę i że wszystkie nowoczesne mi przeżyje a potem demonstrował co ona potrafi- nie znałam nawet ułamka jej możliwości, co wynikało z jej niesprawności. Już się ciesze na to, co nią będę czarować, zdaje się od jutra, bo teraz jestem poza domem.

Miałam z tym serwisowaniem maszyny też ciekawa przygodę. Najpierw podjechałam rowerem do najbliższego serwisu. Gdy milo przeze mnie zagadnięty jego właściciel odburknął mi coś niemile i potem kilka razy się tak prze-ping-pong-owaliśmy, pomyślałam sobie i powiedziałam na głos: wie Pan co, już nie chcę, żeby mi Pan maszynę reperował- po prostu jest Pan niemiły. Podziękowałam i wyszłam w środku dumna z siebie, ze nie będę zostawiała swoich pieniędzy za usługę dla mnie komuś, kto jest niemiły albo wręcz chamski. I wtedy w głowie zaczęła się galopada myśli. Która ze znajomych szyje i może mi polecić sprawdzony serwis maszyn do szycia? Przyszły mi na myśl Elka i Oksana. Jako, ze Elka z Powiśla a Oksana z Kabat, od razu zadzwoniłam do Elki i poprosiłam o rekomendacje. I ta od razu nakierowała mnie na Pana Wojtka z Targowej. Telefonicznie i potem na żywo okazał się człowiekiem miłym, dużej klasy, kultury i po prostu ludzkim. Wypatrywał mnie przez okno, wyszedł, pomógł znieść maszynę z roweru. Gdy maszynę odbierałam- wyszłam z pierścieniem na dłoni. Nie, nie oświadczył mi się. Podarował praktyczny pierścień do ucinania nitek :) Pomógł zanieść maszynę na rower i zamocować w walizce na bagażniku.

Jaki wniosek z tej sytuacji wyciągnęłam? Że jeśli tylko mogę- a w większości przypadków zakładam, że mogę i nie będę czasowo czy finansowo zmuszona iść na kompromisy- chcę współpracować z ludźmi fachowymi i miłymi, z którymi mi po prostu po drodze. Sytuacja z serwisowaniem maszyny i współpraca z Panem Wojciechem pokazała mi, że to bardzo łatwe i proste- zakładam, że podobnie będzie w innych sytuacjach. Nawet jeśli zdarzy się odstępstwo, spodziewam się, że w większości sytuacji będzie tak, jak chcę- chcę współpracować z ludźmi miłymi, życzliwymi, fachowymi i terminowymi w tym, co robią.

Chodzenie w spodniach to już dla mnie odległa przeszłość. Nawet teraz, gdy na dworze kilkanaście stopni na minusie a ja śmigam na rowerze- najczęściej w jednej z dwóch spódnic dzianinowych- jednej do kolan drugiej do kostek- nie wyobrażam sobie, że miałabym to robić w zmarzniętych na blachę bawełnianych dżinsach.

Miesiąc temu napisałam: Pojawi się partner do tańca i będzie prowadził :)
Wyobraźcie sobie, że pojawiło się 2 wcześniej nieznanych mi Panów chętnych na wspólne uczenie się tańcem. Z obydwoma porozmawialiśmy telefonicznie i ponieważ jedna znajomość zaczęła się 5 dnia mojej 14 dniowej głodówki o wodzie, do tej pory do kontynuacji znajomości nie doszło. Z drugim z Panów jesteśmy umówieni na wspólny 3 miesięczny kurs tańca dla początkujących- zaczynamy 11 stycznia :)

Nadal odpuszczam wielu rzeczom. Niech się same dobrze dzieją.
Nadal porządkuje otoczenie- sprzedaję, oddaję i wymieniam to, czego nie potrzebuję lub co nie jest mi niezbędne.
Nadal porządkuję siebie- jestem po 4 głodówce o wodzie- w ciągu 2 lat. Ta miała 14 dni, przeszłam ja bardzo dobrze i celowo byłam mniej aktywna przez polowe czasu od ostatniego wpisu- stad może mniej się działo i o mniejszej ilości rzeczy piszę.

Kilka razy zdarzyło mi się, ze obcy Panowie sami z siebie mi pomagali- otwierając drzwi budynku, gdy wychodziłam, przenosząc rower, otwierając drzwi samochodu, zbaczając z trasy, żeby podwieźć mnie tam, gdzie chcę dotrzeć lub w innych sytuacjach- co było mile i pokazało mi, jak może być codziennie.

Jeszcze podczas głodówki ukisiłam w kamionce kapustę- pierwszy raz w życiu zrobiłam to sama- wyszła pyszna! Potem powtórzyłam akcje- jeszcze nie wiem, jak wyszła tym razem. Ukisiłam kilkanaście słoików kimchi z pomocą Przyjaciółki. Zaproponowałam jej, że zamiast spotkać się w kawiarni, gdzie ona będzie jadła i pila a ja będę pila wodę i na nią patrzyła- zapraszam ją do domu, gdzie też przygotuję jej coś do picia i jedzenia i że wspólnie zrobimy kimchi. Ona pomysł podłapała i tak jej się spodobała pierwsza akcja i wstępna degustacja mojej kapusty, ze zaproponowała kolejne wspólne 'prząśniczkowe' kiszenie :)

Zdarzyła mi się też rzecz chyba najważniejsza. Zaczęłam znajdować kontakt i wspólny język z Ojcem... :)
Ale o tym napiszę więcej za miesiąc, jak się sytuacja jeszcze pozytywnej rozwinie:)


piątek, 1 stycznia 2016

Nowy rok

Jako, że znajdujemy się w takim a nie innym polu informacyjnym kreowanym umysłami większości to data dzisiejsza ma swoje znaczenie i moc (niestety jeszcze). To się będzie płynnie z roku na rok zmieniać na rzecz naturalnych porządków- wraz ze wzrastaniem świadomości coraz większej rzeszy ludzi. Mamy dziś lawinę wszelakich chorób- to nie przypadek. Wojna trwa- wojna bez wystrzałów, nowoczesna wojna. Wielu traci ciała w ciszy domowych ścian. To też jedna z lekcji ale to nie tragedia. Wiedza to oręż, wiedza to władza. Świadomość jest naszą bronią. Niektórzy ludzie są zbyt leniwi by się uczyć - ich wybór.
Tak jak powiada stara bajka Słowiańska ( pobudzona do życia przez Puszkina) o złotym koguciku https://www.youtube.com/watch?v=4ZVm8pnTj_4  najpierw ludzie są ostrzegani o zbliżającym się niebezpieczeństwie przez złotego kogucika czyli różnych pojawiających się wizjonerów, nauczycieli. Kto posłucha i zrozumie będzie przygotowany jak te panny z lampami oliwnymi w przypowieści Jezusa. Kto jednak uśnie tego budzić będzie już kogucik ognisty - być może stracą przy tym ciała. W każdym razie epoki się zmieniają, zmieniają się dekoracje w tym przedziwnym teatrze 7D (w odróżnieniu od 3D tu jest pełen realizm) - zmienia się epoka, zmieniają się zasady. Kto chce żyć nadal starymi zasadami, żyć w kłamstwie ( na przykład pijąc alkohol) ten nie wytrzyma wibracji nowej epoki (ściślej -kostium teatralny nie wytrzyma).

    Natchnienie do powyższego wpisu dał mi brat duchowy - autor z innego portalu, przytaczam czasem teksty jakie zamieszcza. Był gdzieś tu wątek historyczny cytowany stamtąd- polecam dociekliwym.   https://wiernipolsce1.wordpress.com/2015/12/31/zyczenia-na-nowy-rok-2/
Dziś pojawił się tam Krzychu Klenczon ze swoim wizjonerskim przesłaniem (  ja jestem rocznik młodszy od Klenczona ale uwielbiam. Nasz człowiek dlatego szybko okupanci zadbali o jego cielesną likwidację ).
Wklejam tekst i link do piosenki


Dokąd pójdziemy drogą pod wiatr
My z dwudziestego wieku?
Co nam przyniesie wolny nasz świat
Nim zatrzymamy go w biegu?

Jakie nadzieje spełni nam czas
Rwący nawałą zdarzeń
Zanim zapłoną ogniem złych gwiazd
Domy i pola nasze?!

Komu będziemy mogli jak dziś
Sercem i myślą wierzyć
Jeśli rozbiją okna i drzwi
Kolby najemnych żołnierzy?!

(wokaliza)

Dokąd pójdziemy drogą pod wiatr
- my z XX wieku?
Kto nam pomoże znaleźć gdzieś ślad
Uczuć człowieka w człowieku?

       
Żeby nie było problemów z otwieraniem podam już tylko sam link do piosenki:
 https://www.youtube.com/watch?v=LQCaZwiVk1Q

A żeby nie było tak beznadziejnie jak za czasów gdy żył Klenczon
dodam od siebie tekst, którym się zawsze krzepię gdy nadchodzą zwątpienia.
Istnieje wspaniała wersja oprawiona muzycznie - wprost genialnie.
Mam nadzieję, że poeci - wizjonerzy jak pan Sikorski zasłużą w końcu na miejsce jakie dziś samozwańczo zajmują rozmaite płycizny duchowe i ich trująca grafomania serwowana przez wszelakich "piewców beznadziei" w rodzaju Turnaua czy innych tam Leszków Długoszów.
    Nasz okupant jak ognia boi się takich tekstów jak ten poniżej - dobrze wie, że budzą one naszą duszę a dla nich jest to początek końca i najstraszniejszy koszmar.



Jest pieśń jak żagiel -gwiezdny napój
Wielkie skrzydła w wielki wiatr.
Dla tych co pełzać w mule nie chcą
Głowa w górze sztywny kark.

Jest pieśń jak pomruk zwiastun błyskawic
Sokół pośród stada wron
Tylko niektórzy ją podjąć umieją
Innym gardła dławi strach

Słuchaj -w bezsennych nocach ona gra
Mówię słuchaj, w bezdennym bólu ona trwa
Jej czujesz moc i wciągnięty raz w nurt
Oszalały biegniesz w nocy kiedy inni syci śpią

Mówię popatrz -jak oni mdłym się ogniem tlą
Mówię słuchaj, nie daj przez palce ciągnąć dniom
Przez śnieg i przez deszcz, jeśli sztandar chcesz nieść
Życie przecież musi brzmieć tak jak wielki piękny wiersz

Jest pieśń jak żagiel gwiezdny napój
Wielkie skrzydła w wielki wiatr
Żywe pochodnie płyniemy nad czasem
W dróg nieprzetartych dal.
W nowe pejzaże ziemi niczyjej
Gdzie nie bywał dotąd nikt...

Słuchaj- jesteś jak wilczy w górach zew
Mówię słuchaj, jak dziko w żyłach szumi krew
Przez śnieg i przez deszcz jeśli sztandar chcesz nieść
I zbyt wielkich nie ma czynów i zbyt wielkich nie ma spraw
Mówię słuchaj

Jest pieśń jak żagiel -gwiezdny napój
Wielkie skrzydła w wielki wiatr,
Dla tych co pełzać w mule nie chcą
Głowa w górze sztywny kark
https://www.youtube.com/watch?v=girQBeWuWKA

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Yin i Yang

Pani Kurowska (przypominam wpis http://michalxl600.blogspot.com/2015/12/nadchodzi-czas-silnych-mezczyzn.html ) wspomina, że w każdym z nas jest cząstka przeciwnej płci aby nasz system był w stanie w ogóle funkcjonować. Przywołuje ona również zobrazowanie tego faktu w mandali. Znalazłem taki mem w rosyjskim języku i przerobiłem na polski.

"zło" -bierzemy umownie oznaczając cudzysłowem gdyż to co uważamy za złe jest ograniczeniem, rodzajem zaworu bezpieczeństwa - spełnia rolę ochrony. To co na poziomie ciała widzimy/ czujemy jako zło chroni tak naprawdę naszą prawdziwą istotę- chroni energię naszej duszy, chroni też innych przed "niepowołanym" jej użyciem, użyciem niezgodnym z harmonią świata.
Nawet zdarzenia owocujące śmiercią ciała fizycznego są z wyższego punktu widzenia  takim właśnie "zaworem bezpieczeństwa" dla Istoty- dla duszy. Tracimy wyłącznie bio-kombinezon. Piękne przesłanie między innymi w tym względzie niesie film "Awatar".

Bardzo dużo czasu tej tajemniczej równowagi i znaczeniu ról naszych płci poświęcił Trehlebov. Gdzieś tam kiedy cytował porównanie jakim posługują się Wedy, że "kobieta jest jak łódka a mężczyzna to ten co siedzi za wiosłami". Można osobną stronę zapisać wyjaśniając ten opis- może kiedyś (męskiej energii już zaczyna od niedawna przybywać) rozpiszę się na ten temat. Nie ma tu żadnej dyskryminacji - ja wolę co prawda porównanie drzewa i ziemi (gdzieś tam już opisywałem).
   Moja mama zaskoczyła mnie przedwczoraj swoimi własnymi przemyśleniami (wizjami) jakie pojawiły się u niej ponad 10 lat temu po śmierci mojego ojca. Kilka dni temu odwiedziliśmy pewną moją sąsiadkę- pani kilka miesięcy temu owdowiała. Kobiety rozmawiały a ja miałem możność się przysłuchiwać. Gdzieś tam bodajże Oleg Gadziecki wspomina w jednym z dwóch przetłumaczonych na polski wykładów. Cytuje tam doświadczenia rozwiedzionej kobiety, która potwierdza, że nawet niedoskonały mężczyzna stanowił w domu źródło pewnego oparcia. Wracając do mojej mamy- powiedziała w rozmowie ze mną coś takiego: "patrzyłam przez okno na ogród. Gdzieś tam rosła fasola oplatając się na kiju i zdałam sobie sprawę, że ojciec był dla mnie takim właśnie kijem".  
Zdumiała mnie ta jej obserwacja, której nigdy wcześniej od niej nie słyszałem. Pokrywa się ona z opisami na przykład pana Czułkina https://www.youtube.com/watch?v=jz_Jqdk6bKg gdzie powiada on, że żeńska energia otacza mężczyznę spiralnie. Pani Kurowska w niedawnych wykładach wspomina o "giętkiej brzózce". Lewszunow dla odmiany używa obrazu dzwonka, że męskość jest tym  "kołkiem" wewnątrz a kobiecość to zewnętrzna (ochronna ) część dzwonka. Dźwięk powstanie tylko wtedy gdy każde jest na swoim miejscu.

  Dobra - nie rozwodząc się nadmiernie w tej chwili wlepiam obiecany mem.


sobota, 26 grudnia 2015

Starali się nas pogrzebać....

.....ale nie wiedzieli, że jesteśmy nasionami.

     Przysłowie Meksykańskie.


I jeszcze  dwa memy: